R12

197 19 22
                                    

Dyrektorka pozwoliła mi pójść do domu sądząc, że to najlepszy pomysł na ten moment. Będąc w domu usiadłam na kanapie, zakrywając twarz trzęsącymi się dłomi. Słysząc otwierane drzwi do mieszkania, spojrzałam w stronę drzwi. Do środka weszła zmartwiona Jennifer, widząc mnie załamaną, szybko podeszła i mocno objęła.  

- Wiedziałam. Był to bardzo zły pomysł, abyś zaczęła się zajmować takim typem jakim jest Wang - powiedziała, głaszcząc po głowie.

Przysunęłam się bliżej przyjaciółki, po czym przytuliłam nieco mocniej niż wcześniej. W tym momencie nie byłam wstanie powstrzymać łez, które same spływały. Określiłabym to jako cichy płacz. Starała się jakoś uspokoić moją osobę, głaszcząc po głowie i całując w nią.

- Skąd on o tym wie?

- Nikt tobie nie powiedział?

Wyprostowałam się, aby spojrzeć na Jennifer. Patrzyłam na nią nie rozumiejąc co ma na myśli, mówiąc "nie powiedzieli". Czego do groma jasnego mi nie powiedzieli?!!

- Słucham?

- Ten twój cały Wang Jun, ma wszędzie znajomości i to co wiemy od Taeyonga to, to że posiada agenta, który jest wstanie dowiedzieć się o nas. Tak Aurora, dowiedziała się, że Lydia nie jest jej siostrą... Wracając, pewnie domyślił się, że nie wiesz o nim tak bardzo istotnej rzeczy i chciał zbliżyć się do ciebie.

- Jesteście okropnii!

Wstałam i zdenerwowana wybiegłam z mieszkania. Słyszałam wołanie przyjaciółki, lecz ani nie spojrzałam na nią, ani nie zawróciłam. Szłam przez miasto jak zagubiona sierota, idąc przed siebie, tam gdzie nogi same prowadziły. Zaczęłam zauważać, że miasto nocą pięknie wygląda, przez świecące napisy knajp, które pracują do późnej godziny. Ciepłe barwy świateł świecących w blokach, dawały klimat całej ulicy. Nie mogłam uwierzyć, że przez moją pracę omija mnie tyle pięknych widoków, które za każdym razem inaczej wpływają na człowieka. Stałam w miejscu przyglądając się temu wszystkiemu z największą uwagą. Jakbym miała szesnaście lat, prawdopodobnie ten moment upamiętniłabym w postaci zdjęcia. Kiedy ktoś popchnął mnie ramieniem, spojrzałam na swoje sine dłonie od zimna. Jest jesień, a ja jak idiotka wybiegłam z mieszkania w czarnych leginsach oraz białym swetrze. Gdy wróciłam do domu, Jennifer dalej była w środku, czekała na mnie z gorącą herbatą.

Szybkim krokiem szłam przez jeden z niezliczonych korytarzy tego dużego budynku. Trzymałam w dłoni teczkę pacjeta, który dziś kończy swoje leczenie w psychiatryku. W głowie miałam wizję, tego jak spotyka po roku rozłąki z swoją żoną. Zatrzymałam sie na środku korytarza. Zaczęłam obserwować pacjentów w ich własnych pokoi. Zaczęli dziczeć, wyrywać sobie włosy, chować się pod łóżku, wydawali niepokojące odgłosy. Moje serce zaczęło bić momentalnie jak dzwon do mszy. Powoli odkręciłam się do tyłu, zobaczyć czy ktoś tam nie stoi. Zobaczyłam Kuna, który stał parę metrów ode mnie. Miał schowane dłonie w przednich kieszeni swoich czarnych spodni, miał rozpięte trzy górne guziki swojej czarnej koszuli. Po złapaniu z nim kontaku wzrokowego, zaczął zbliżać się w moim kierunku. Nerwowo przełknęłam gule zalegającą w gardle. Po jego minie mogę wnioskować, że ten dzień nie należy do jego najlepszych. Stanął przede mną, patrząc na mnie tak, jakby miał nade mną władzę. Spojrzałam bok, w szklanych drzwiach odbijały się nasze postury, widziałam również wciąż przyglądającego Kuna mojej osobie.

- Skąd wiesz o mojej siostrze? - zapytałam, przyglądając sie w jego ciemne oczy.

- Pff, skarbie, wiem o tobie znacznie więcej niż przypuszczasz. Mieszkasz nie całe dwadzieścia minut jazdy stąd. Twoje mieszkanie znajduje się na trzecim piętrze, w bloku żółto-pomaranczowym z białą siódemką, która po części jest pomazana graffiti. No i mieszkasz sama oczywiście - powiedział z lekkim uśmiechem.

𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz