R43

72 10 10
                                    


Obserwowałam tych wszystkich ludzi, którzy szykowali się do wyruszenia i zaatakowania brata Kuna. Mężczyzna rozkazał Yangyang, Henderyemu i Xiaojunowi pozostać w domu. Ich głównym celem było ochrona mnie i dziecka. Kazał naszej małej grupie schować się  kryjówce, do momentu aż on sam nie przyjdzie do nas. Kiedy wyszli zaczęłam iść w stronę sypialni.

- Czekaj! Mieliśmy pójść do kryjówki, tak jak rozkazał szef - powiedział Hendery, chwytając za moje ramię. Widać było po nim, że się boi jego.

- Siłą masz zamiar mnie zaciągnąć? - zapytałam z pretekstem. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko opuścił swój wzrok na stopień schodów. - Zadzwonię do przyjaciółki, wtedy pójdę.

Odkręciłam się do nich plecami i weszłam do mojej sypialni. Wzięłam telefon do dłoni i wybrałam numer do Jennifer. Odebrała natychmiast, ale jej głos brzmiał jakby była wściekła, że dzwonię do niej.

- Czego?
- Jennifer, wszystko w porządku?
- Nie. Robię bardzo ważną rzecz, a ty mi przeszkadzasz teraz
- Co się dzieje z tobą? Chciałam powiedzieć, że Kun coś głupiego wymyślił i zabrał ze sobą ludzi. Jadą chyba do jego brata i załatwić pewną sprawę. Chciałam z tobą porozmawiać, bo wiem że mnie zrozumiesz. Ale widząc jaka jesteś to może innym razem
- Dawno pojechał?
- Dziesięć minut temu
- Przepraszam Samantha, ale ja muszę to skończyć, a potrzebuję spokoju
- Tylko powiedz co robisz

Spojrzałam zdziwiona telefon, widząc napis "zakończone połączenie". Zaczęłam schodzić na dół, przyglądając się chłopakom, którzy stali i czekali na mnie. Hendery odkręcił się w moją stronę i podszedł do mnie.

- Myślałem, że zajmie wam co najmiej godzinę.

- Coś ważnego robiła, dlatego nasza rozmowa się skończyła tak szybko. Przy tym była bardzo dziwna.

- To możemy w końcu pójść schować się? - zapytał zaniepokojony Xiaojun. Ręką pokazał kierunek, gdzie prawdopodobnie znajduje się owa kryjówka.

- Nic się nie dzieje Jun. Co ty taki nerwowy? - poklepał go Yangyang po ramieniu, lekko ściskając. Sam zaczął iść w stronę, w którą tak bardzo chciał pójść Xiaojun.

- Czuję po kościach, ze coś złego zbliża się do nas. Lepiej pośpieszmy się.

- Jak chcesz - rzucił Hendery.

Wszyscy zaczęliśmy iść w ciszy, w stronę gdzie mamy się schować. Nagle usłyszeliśmy jak drzwi upadając na podłogę, robiąc tym samym hałas. Wywołany dźwięk rozbrzmiewał echem po całym domu. Każdy z nas zatrzymał się i patrzył za siebie czy ktoś idzie. Jednak panowała cisza, a po niej dało usłyszeć się osoby, które biegną w naszą stronę.

- Spierdalamy! - krzyknął Xiaojun, chwytając mnie za rękę.

Chłopaki zostali i zaczęli strzelać do osób, które się włamały do naszego domu. Nie wiem gdzie mnie prowadził, ale musiałam mu zaufać w tej chwili. Zatrzymaliśmy się środku korytarza. Chłopak chwycił za metalowy drut i zaczepił o haczyk wiszący na górze. Klapa się otworzyła, a schody same się sunęły w dół.

- Wchodź.

- Nie wejdę tam sama. Co z wami?

- Wchodź i nie martw się o nas. Zadzwoń do Kuna i go ostrzeż - powiedział i dał swój telefon.

Szybko weszłam po schodach na górę, zaraz po tym zamknął za mną klapę. Pierwsze co zrobiłam to włączenie latarki i oświetlenie sobie drogi do schowania siebie. Moja "kryjówka" składał się z starych kartonów i kocy, które stanowiły razem szałas. Przypomniały mi się te czasy kiedy z siostrą bawiłam się tego rodzaju zabawy.

𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz