R2

216 19 9
                                    

Zaspałam i o tym bardzo dobrze wiedziała dyrektorka. Siedziałam w jej gabinecie jak na igłach. Patrzyłam na dyplomy, było ich sporo. 

- Coś masz na swoją obronę? - zapytała, przerywając ciszę.

- Nic nie mam. Mogę tylko posiedzieć, że zaspałam - powiedział prawdę.

- Jesteś młoda, długo tutaj nie pracujesz, ale nie zwalnia cię to od robienia głupot.

- Czyli?

- Sprzątaczka widziała jak Yuta Nakamoto dawał tobie pieniądze.

- Nie przyjęłam ich. Możesz szefowo zapytać jego samego - starałam się być spokojna. 

- Nie wątpię w to co mówisz. Tylko proszę cię, nie mieszaj swojego życia prywatnego z pracą.  To źle wpływa na pacjentów i to ty dostaniesz po dupie, nie oni.

- Dobrze, przepraszam - spojrzałam na swoje dłonie. 

Mogłam już wyjść. W konciku lekarskim ubrałam swój strój lekarza i poszłam do łazienki, aby poprawić makijaż.

- Samantha, co się stało, że malujesz się pracy? Prąd tobie zabrali? - zapytała rozbawiona.

- Wiesz Hikari, mogą mi zabrać prąd, ale w porównaniu do ciebie nie używam szpachli do nakładania tapety na twarz. 

- Ty mała zdzi...

- Co tam?

- Sam - powiedziała.

- W własnej osobie. Co jest kochaniutkie?

- No i Yoonoh przyszedł.

- Także stęskniłem się za wami - powiedział z lekkim uśmiechem.

Przytulił nas tak samo jak Sam.

- Co tam u was słychać?

- Tak jak zwykle - spojrzałam na Hikari.

- Idę po kawę, chcecie może? - zapytała, udając, że mnie nie ma.

- Ja chętnie - powiedział Sam i poszedł z tą  dziewuchą.

- A ty?

- Nie mam ochoty, może późnej. Samo patrzenie na nią podnosi mi ciśnienie.

- Dobrze jak chcesz.

Dziś była bardzo ładna pogoda, więc  wychodziłam z swoimi podopiecznymi na dwór. Cieszyli się z tego powodu. Gdy szłam z JiMin, dziewczyna przestała się chłopaka siedzącego na ławce, miał zawiązany kaftan do tego maske na usta.

- Jesteś grzeczna, więc nie masz czego się obawiać - zapewniłam, wtedy dziewczyna  rozluźniła uścisk na mojej dłoni.

Zaczęła dalej się wyżalać z tego co zrobiła. Moją rolą jest wyjaśnienie, że źle wyjaśniła i odciągnąć ją od myśli samobójczych. To przykre, że tak młode pokolenie, tak wcześnie popada w depresję. Chyba przez to, że boją się życia.

- W końcu odpoczynek - usiadłam na brązowej kanapie, zdejmując buty.

- Wiesz, że zakłada się wygodniejsze buty do chodzenia.

- Yoonoh, ty nie masz co robić?

- Właśnie dlatego przyszedłem cię podrażnić.

- Chcesz, żebym tutaj wylądowała jako pacjent?

- Wtedy będę twoim lekarzem Samantho - przybliżył mnie bliżej siebie.

𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz