Do naszej placówki zawitała wycieczka szkolna, przez co nie byłam zadowolona z tego faktu, bo pacjenci nie są zwierzakami w klatce. To ludzie, którzy sami nie są w stanie zmierzyć się z swoimi problemami. Trzeba im pomóc, nie oglądać. Dlatego nie wiem czemu pani Corman zgodziła się na to, aby dowiedziała młodzież po ostatnim ataku. Niby minęły sześć dni, ale to nie wyklucza, że inni pacjenci będą wzorować się na nim.
- Tutaj znajduje się część pokoi chorych.
- Dlaczego nie wszystkich? - zapytała dziewczyna w okularach.
- Na przykład są osoby, które mają fobie społeczną. Inaczej można powiedzieć, że boją się ludzi i chcą odizolować od nich wszystkich.
Nagle większość młodzieży spojrzało na dziewczynę, która była z styłu i ubrana w żółtą sukienkę. Przez spojrzenia rówieśników była jeszcze bardziej nieśmiała.
- Sophie, to coś o tobie - powiedział najwyższy chłopak.
- To musi stwierdzić lekarz psychiatra. Nie możemy sugerować się z testów, które są w internecie. Robią to osoby nie mające pojęcia o tym, a samo czytanie na stronach internetowych informacji na temat chorób, mogą być błędne. Dlatego najlepiej udać się osobiście do lekarza i dać mu już zarobić, ale mieć pewność w stu procentach, że diagnoza jest prawdziwa - wyjaśniłam, uśmiechając się do towarzystwa.
Część się zaśmiała, druga część uśmiechnęła się albo patrzyli na mnie jak na debila. Kierowaliśmy się dalej, prowadziłam ich do miejsc gdzie będą bezpieczni oraz nie będę się martwiła o pacjentów. Na dworze usiedliśmy w cieniu i powiedziałam, co nieco o tym miejscu. Cześć mnie słucha, część zajmowała się czymś innym. Starałam się być spokojna i opanowana, po części mi to wychodziło, bo moje myśli, krążyły wokół Kuna i tym co teraz się z nim dzieje.
- Stój mówię!
Wszyscy spojrzeliśmy w stronę wejścia do tego mini parku. Jakiś pacjent, chciał uciec z związanym kaftanem.
- Cool - powiedział ktoś z towarzystwa.
- To nasz niebezpieczny pacjent, którym się zajmuję.
Po powiedzeniu tego, od razu skupili na mnie swoją uwagę wypytując o niego. Odpowiadałam na każde pytanie, w stylu żartobliwym inaczej nie chcą słuchać. O czternastej pojechali, co mnie bardzo cieszyło. Kierowałam się na stołówkę. Przestraszyłam się, gdy ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Na szczęście była to dyrektor.
- Chcę cię uprzedzić.
- Przed czym? - zapytałam zainteresowana tym co powiedziała.
- A no tym, że Wang chce zrobić tobie krzywdę i uważaj na niego, a najlepiej omijaj go.
- Dobrze, będę - kiwnęłam głową i weszłam do pomieszczenia.
Zauważyłam go przy oknie. Wzięłam jedzenie na wynos, ale także pojawił się Andrew, który przekonał mnie, żebym zjadła z nim. Zgodziłam się nie chętnie, o czym bardzo dobrze wiedział. Jedząc powiedziałam mu o tym co dyrektora mi przed chwilą przekazała.
- Może ma rację. Kątem oka widzę jak przygląda się nam non stop - powiedział, a nasza trójka złapała kontakt wzrokowy.
- I jak z nim pracuje się?
- Zrezygnowałem tylko dlatego, że mi córka się rochorowała i nie mogę późno kończyć, no i nie chcę skończyć jak Jeff.
- W takim razie kto go przejął?
- Obstawiam, że padło na Rose ewentualnie na Mikeala.
- Aby mu bardziej pomogli niż ja.
- Każdy jest dobry, ale to od ciebie chciał uzyskać pomoc. Może mu się spodobałaś?
CZYTASZ
𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||
Fanfiction《𝐌𝐲ś𝐥ę, ż𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐣𝐞𝐬𝐭𝐞ś 𝐰 𝐬𝐭𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐢 𝐩𝐨𝐦ó𝐜》 《 𝐌ł𝐨𝐝𝐚 𝐝𝐳𝐢𝐞𝐰𝐜𝐳𝐲𝐧𝐚 𝐩𝐫𝐚𝐜𝐮𝐣ą𝐜𝐚 𝐰 𝐩𝐬𝐲𝐜𝐡𝐚𝐭𝐫𝐮𝐤𝐮 𝐢 𝐤𝐚𝐳𝐮𝐣𝐞 𝐬𝐢ę, ż𝐞 𝐦𝐚 𝐧𝐨𝐰𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐨𝐝𝐨𝐩𝐢𝐞𝐜𝐳𝐧𝐞𝐠𝐨, 𝐤𝐭ó𝐫𝐲 𝐦𝐚 𝐝𝐮ż𝐨 𝐭𝐚𝐣𝐞�...