R27

169 18 4
                                    

Podniósł dłoń nad moją twarzą, zacisnęłam oczy czekając na ten moment aż odda mi za tamte. Jednak nic się nie działo. Otworzyłam powoli oczy szukając go. Stał przy oknie i patrzył przez nie, trzymając dłonie w przednich kieszeni spodni.

- Kun?

- Dopiero od czterech miesięcy zastanawiam się jakby wyglądało moje życie, gdybyś była obok mnie. Przecież od pięciu miesięcy usiłuje uzyskać taki wynik.

- Nie przekonasz mnie do kochania ciebie. Tak nie można.

- To powiedz swojemu ojcu, aby oddał moje pieniądze, które miały być na leczenie twojej siostry... A no tak, twój ojciec wszystko przehulał na swoje zachcianki oraz na jakieś dziwnki - powiedział, patrząc na mnie.

- Słucham? - podeszłam do niego. Nie wierzę w to co powiedział.

- Matka tobie nie powiedziała? Zadzwoniła do mnie i przepraszała rozpaczona, że nie są w stanie oddać pieniędzy.

- Nie wierzę - załamana oparłam się o parapet okna.

- Nie wiem co zrobicie, aby oddać te pieniądze...

- Co mam zrobić?

- Ty jeszcze pytasz się co masz zrobić - rzucił rozbawiony.

- Co mam zrobić żeby ten koszmar się skończył? - powiedziała agresywnie.

- Aha, w tym sensie tobie chodziło... Proponuję wszystko przemyśleć, później działać - powiedział obojętnie, delikatnie dotykając moją szyję, po czym kierował się do drzwi.

Moje serce biło jak głupie. Nie wiem czemu, ale za każdym razem kiedy jestem obok niego czuję, że tracę nad sobą kontrolę. Tym razem nie było inaczej.

Podbiegłam do niego i chwyciłam go za tył czarnej marynarki. Spojrzał się na mnie bez emocji. Odkręcił się do mnie i chwycił mnie za uda, po czym podniósł mnie do góry. Zaczął kierować się do łóżka i położył mnie delikatnie na łóżko. Pochylił się nade mną i całował moją szyję, wkładając swoją rękę pod moją koszulę nocną, ściskając prawą pierś. Musiałam się powstrzymywać od jęków, przez to że pokój obok jest Jennifer z swoim mężem. Mężczyzna zdjął moje majtki i zaczął całować wewnętrzną część moich ud, zbliżając się do bliżej do mojej kobiecości. Pomimo moich jęków słyszałam kroki na korytarzu. Chwyciłam go za marynarkę i zawaliłam go na ziemię. Wtedy weszła Jennie i stała przy drzwiach.

- Co się dzieję? - zapytała.

- Nic, a co miało się dziać?

Wtedy Kun rozchylił moje nogi i włożył swój język, poruszając nim. Odchyliłam się lekko do tyłu, czując przyjemność z tego jak i większe podniecenie. Nie cierpię tego uczucia.

- Wszystko w porządku?

- Tak... Uderzyłam się w nogę... Chciałam się napić wody.

- Dobrze. Miłej nocy.

- Na pewno będzie - powiedział Kun.

- Coś mówiłaś?

- Mówię, że wzajemnie.

Wyszła z pokoju. Spojrzałam na Kuna, który położył mnie na placach i dłonią zakrył mi usta, i wyłożył palce. Robi to agresywnie przez co bolało, ale po pewnym czasie ból zamienił się w rozkosz. Gdy skończył stanął i obserwował mnie, jak zjechałam z łóżka na podłogę i to jak moje mięśnie drżą. Spojrzałam na niego, zasłaniając usta dłonią, żeby nie wydawać więcej jęków.

- Nie rozumiem ciebie kobieto. Uciekasz przede mną, boisz się, ale jednak coś ciągnie ciebie do mnie i to jak magnez - kucnął przede mną, złapał mnie za szczękę i przyglądał się mojej twarzy.

𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz