R20

147 16 0
                                    

Ocknęłam się cała przepocona przez koszmar jaki miałam przed chwilą. Spojrzałam w bok, czując jak ktoś stoi i przygląda się mi. Zobaczyłam zmartwioną mamę, która stała obok mojego łóżka. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech i wydech.

- Kim jest Kun?

Spojrzałam na nią bałagalnie, kręcąc głowę na boki. Nie chcę wracać do tych strasznych wspomnień jak i zarówno martwić mamę. Usiadła obok mnie z podała szklankę z wody.

- Wpadłaś w jakieś kłopoty?

- Nie mówiłam wam nic, bo macie poważniejszy problem niż mój. Najważniejszym priorytetem jest siostra i to o niej trzeba myśleć teraz - wyjaśniłam, biorąc szklankę wody, po chwili napiłam sięz niej.

- A ty Samantha? Obie jesteście moimi córkami i nie mogę zaniedbać żadnej, ponieważ pierwszej coś się stało, to nie znaczy, że nie interesuje mnie co dzieje się u drugiej.

- ... Kun jest moim pacjentem w psychiatryku, u którego jest tendencja niepoczytalności jak i zarówno sadyzmu, co zauważyłam od ostatnich dni. Jednak fakt, że ma bzika na moim punkcie, utrudnia mi w pracy jak i poza nią. Nie ważne gdzie pójdę, z kim pójdę, co powiem, czy nawet w co się ubiorę, to on o wszystkim wie - wyżaliłam, trzymając szklankę trzęsącymi dłońmi.

- Zadzwoń na policję.

- Właśnie w tym problem, że nie mogę zadzwonić. Grozi mi śmiercią moją albo kogoś bliskiego. Nie zdziwiłabym się jakby jego znajomości także były w policji. Poza tym ostatnio powiedział mi o przelanych pieniądzach na operacje mojej siostry jak jego dowód wielkiej miłości.

- To on jest tym darczyńcą?

- Zgadza się. Miał jeszcze bezczelność mi grozić tym co zrobił. Powiedział mi jeśli zerwie z nim kontakt, będę musiała mu oddać całą sumę i to co do grosza. Widząc jak nam idzie zbieranie ich to wnioskuję, że po ośmiu latach bym może oddała je.

- Miejmy nadzieję, że po pierwszej będzie juz poprawa. Później będziemy martwić się o pieniądze - położyła dłoń na moich plecach, masując je.

- Mam już tego dość - dłońmi zakryłam twarzy.

Zapadła cisza. Żadna z nas nie miała ochoty kontynuować tego tematu. Ciszę przerwał dopiero mój dzwoniący telefon, który leżał na stole. Podeszłam i odebrałam z obawą, że będzie to Kun.

- Tak?
- Gdzie do kurwy jesteś? Stoję przed twoimi drzwiami do mieszkania jakieś pół godziny, dzwonię i pukam!
- Nie ma mnie w domu
- Do tego wniosku sam doszedłem! Moje pytanie brzmi: GDZIE TY KURWA JESTEŚ?!!
- Nie krzycz. Będę za trzydzieści minut
- Mam czekać kolejne pół godziny?!
- Nie mogę szybciej
- Masz czas do dwudziestej.

Rozłaczył się. Spojrzałam na telefon zaskoczona, ale zarazem bardzo przestraszona. Powiedziałam mamie, że muszę już wracać do mieszkania, bo ON już czeka na mnie. Wychodząc z domu zadzwoniłam do Taeyonga mówić co robię w tej chwili. Nie byłam wstanie skupić się na drodze, przez myśli, które dotyczyły Qiana. Dał mi jakieś piętnaście minut na dojazd, gdzie to nie jest do zrobienia.
Byłam na miejscu, była może dwudziesta dwanaście, czy okolicy tej godziny. Weszłam do swojego bloku i biegłam po schodach jak nienormalna. Miałam złapać już klamkę od drzwi swojego mieszkania, ale ktoś chwycił mnie za nadgarstek. Spojrzałam na właściciela ręki. Qian uśmiechnął się ciepło.

- Spóźniłaś się.

- Jechałam najszybciej jak potrafiłam. Choć trudne jest przyjechał taki dystans, w tak krótki czas. Wiesz doskonale gdzie moi rodzice mieszkają.

𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz