R5

171 18 0
                                    

Wzięłam kilka wdechów i wydechów. Zanim weszłam do środka, poprawiłam swój strój.  Chłopak siedział przy stole z rozstawionymi nogami, rękę położone na brzuchu. Nie zwrócił na mnie uwagi, gdy weszłam do środka. Wzięłam krzesło i postawiłam blisko niego, tylko nasze stopy miały blisko kontakt.

- Dalej kulejesz?

- Niestety. Za mocno oberwałam - odpowiedziałam z miłym akcentem.

- Dlaczego ona tobie to zrobiła? - zapytał.

Podniósł głowę i z marszczonymi brwiami, patrzył mi prosto w moje oczy. Przez chwilę patrzyłam w jego oczy, ale nic więcej nie byłam wstanie rozczytać u niego jak podenerwowanie oraz niepewność.

- Nie... Nie wiem, nigdy mnie to nie interesowało. Pomimo tego, że cały czas próbuje się mnie pozbyć, to nie zadałam jej pytania "dlaczego to robisz".

- To najwyższy czas je zadać... Co to za kartka?

- Poprosiłam o dokument, przez który wyjdziesz z ośrodka. Nie ma u ciebie żadnych zaburzeń psychicznych, więc możesz wyjść. Tylko  prawdziwe imię i nazwisko na dole. Jeszcze tego wieczora wyjdziesz.

Wziął kartkę i długopis po czym podpisał się.  Starałam się mówić o tym co zrobiła mi Hikari przez ten rok, aby nie mógł się skupić na jednej rzeczy. 

- Co zrobiła? - zapytał, podnosząc głowę.

- Był to trzeci schodek i mnie popchnęła. Chciała, żebym spadła z nich.

- Ona ma coś nie tak z głową.

- Już podpisałeś?

Podał kartkę. Zaczęłam ją czytać. Wszystko  byłoby w porządku gdyby nie jeden fakt. Podpisał się tylko nazwiskiem.

- Nie wpisałeś swojego nazwiska.

- Owszem wpisałem.

- Ty masz na nazwisko Wang, a w tej chwili podpisałeś się jako Qian... Szczerze wiedziałam, że z tym nazwiskiem coś kręcisz, a to jest realny dowód. 

Wstałam i podeszłam do teczki, żeby schować papier do torebki. Obiema rękami oparłam się o stół, lekko pochylona do przodu. Uśmiechnęłam się do niego. Patrzył na mnie niezrozumiale. 

- Panie Qian, to nie był wypis tylko podrobione pismo - wyjaśniłam.

Wstał i kierował się do mnie. Przez chwilę kręciliśmy się wokół stoła. Lecz długo nie byłam wstanie bawić się w kota i myszkę. Zawalniałam powoli, a on to oczywiście  wykorzystał i przyszedł po stole na drugą stronę. Popłyną mnie na ścianę, gdzie byliśmy pod kamerą. Zaczynałam panikować. 

- Oszukałaś mnie! - krzyknął i położył obie dłonie po moich obu stronach. - Teraz muszę cię zabić.

- Z tym papierkiem tak... Ale sam teraz widzisz. Ty też nas oszukiwałeś, czyli my też musimy zabić ciebie. 

- Nie możecie na mnie podnieść ręki. Jestem pacjentem - powiedział uspokojony i pewny siebie.

- Z badań wynika, że jesteś zdrowy, a jak przychodzi do wypisu ty nagle kogoś zabijasz  i udajesz wariata - wyjaśniłam. 

- Nie boisz się mnie? Przecież mogę zrobić  teraz tobie krzywdę - powiedział szeptem, a jego oddech czułam na szyi.

- Mam zaufanie do moich pacjentów. Nie okłamuję ich no ty jesteś wyjątkiem.

- Jaką dać ci karę?

Patrzył na mnie z góry, a raczej na moje piersi. Wysunął swoją nogę między moimi, patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.

𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz