R21

143 14 6
                                    

- Co on tutaj robi?! - dopytywałam się. Ochrona tak szybko szła do dyrektorki, że musiałam wręcz biec za nimi.

- Znaleźliśmy go niedaleko ośrodka, zaatakował jakąś kobietę mówić, coś w innym języku.

- Było go zawieść na komendę! - krzyknęłam. Byłam zła na nich i ich głupotę.

- Byliśmy tam, ale kazali go przywieźć tutaj, więc tak zrobiliśmy.

W trójkę weszli do gabinetu dyrektorki, trzaskając drzwiami za sobą. Stałam przed nimi i zastanawiałam się co powinnam zrobić. Postanowiłam wejść i poprosić ją o wypisanie Kuna z mojej listy pacjentów. Po wejściu do środka, zauważyłam dyrektorkę z opatrunkiem na twarzy, który zakrywał lewą stronę twarzy. Też zauważyłam założony bandaż na lewej ręce, był już przesiąknięty czerwoną cieczą.

- Co stało się Pani? - zapytałam przerażona.

- Po co przyszłaś tutaj?! - zapytała wściekła, chyba za zadane pytanie.

- Proszę o wypisanie Wang Juna z mojej listy pacjentów. Nie mogę i nie jestem w stanie z nim dłużej pracować.

- Nie przyjmuje tego - odpowiedziała natychmiast. Na jest twarzy pojawił się grymas.

- Dlaczego?!

- Bo tak! Jeśli ci się to nie podoba to masz problem! Poza tym jak śmiesz podnosić głos na swoją szefową! Wyjdź mi stąd w tej chwili!! Ty nie wdzięczna dziewucho!!

- On to pani zrobił - stwierdziłam patrząc na nia, marszcząc brwi.

Mężczyźni spojrzeli na siebie bez żadnego słowa, lecz ich miny mówiły, że są zaskoczeni tak samo jak i kobieta. Było słychać chichot Kuna, który był niepokojący. Czyżbym zgadła? Kun skrzywdził ją w tak brutalny sposób?

- Macie GO zaprowadzić do sali sto dwadzieścia cztery i czekać na mnie. Jego samego przypnijcie do krzesła.

- Dobrze - odpowiedział najwyższy.

Zaczęli wychodzić z gabinetu. Widziałam ten chytry uśmieszek na twarzy Kuna, który szczerze to miałam go dość. Gdy zostałyśmy same spojrzałam na kobietę, siedzącą za biurkiem. Wstała i podeszła do mnie.

- Skąd to wiesz, że Kun mi to zrobił?

- Kun? - zapytałam.

- Nie udawaj, wiem już od dłuższego czasu, że znasz jego prawdziwe imię i nazwisko. W maju czy w czerwcu dowiedziałaś się o tym?

- W czerwcu poznałam jego prawdziwe imię. Więc miałam rację co do ran - opuściłam głowę, patrząc na buty. Jest mi szkoda, że tak cierpi.

- Nie wiem jak, ale ten skurwysyn dowiedział się gdzie mieszkam. To stało się tydzień temu. Przyszedł do mnie o pierwszej w nocy, kalecząc moją twarz i rękę, którą próbowałam się bronić. Szczęście albo i nie, byłam sama w domu. Nie chcę myśleć co by zrobił mojemu mężowi, gdyby ten skończył wcześniej pracę.

- Co ja powiedzieć? Prześladuje mnie od dwóch miesięcy i nie mam pojęcia jak pozbyć się jego. Stąd moja prośba o wypisanie go.

- Zagroził mi śmiercią, kiedy wypiszę go z listy i jak przestaniesz przychodzić do niego. Nie mogę ryzykować - powiedziała, a na jej twarzy zawitał smutek.

- Czemu myślisz o swojej dupie?! Ja zaczynam mieć stany lękowe przez niego!!

- Nie zrobi tobie żadnej krzywdy, w porównaniu do mnie. Zastanawiam się dlaczego ciebie jako jedyną traktuje inaczej od reszty. Może zauroczył się w tobie? Nie ważne. Moja decyzja nie zmieni się.

𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz