R28

126 14 6
                                    

Drżącą dłonią starałam się znaleźć klucz, w kieszonce, w której go chowałam. Przez ten czas przeszedł przez ulicę na moją stronę. Czując klucz pod palcami, szybko chwyciłam za klucz i wkładając go do stacyjki, wsiadłam do środka, blokując wszystkie drzwi. Szybkim ruchem chwyciłam za pas, zapinając go, wtedy spojrzałam przez okno. Zaczęłam szukać go wzrokiem po drugiej stronie ulicy. Spojrzałam w okno po swojej lewej stronie i zobaczyłam Xioajuna, który był schylony do mojego okna. Przyglądał się mojej osobie w poważny sposób, przez co czułam jak mała, zagubiona owieczka. Spojrzałam przed siebie, odpalając samochód i odjechałam stamtąd jak najszybciej się dało. Zauważyłam w górnym lusterku jak przebiegł na drugą stronę ulicy i wsiadł do środka czarnego samochodu.

Przerażona nie myślałam racjonalnie i przyjechałam na czerwonym świetle, aby tylko uciec od niego jak najdalej. Spojrzałam poraz drugi raz na górne lusterko, widziałam rannego w oko Xiaojuna za kierownicą czarnej BMW jadące tuż zaraz za mną. Czułam tak wielką presję, że z nerwów zahamowałam gwałtownie i czekałam aż złapie mnie, bo i tak dalsza ucieczka nie ma sensu.

- Kurwa!! - krzyknęłam z bezradności.

Odparłam głowę o kierownicę, pozwalając sobie na płacz. Podniosłam głowę słysząc głośne krzyki, wtedy zauważyłam jadący samochód prosto na mnie. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, on już uderzył we mnie. Otworzyłam powoli oczy i jak orzez mgłę widziałam jak ludzie zaczęli pomagać mi jak i tej drugiej osobie. Leżałam oparta o kierownicę,  mając krew jak i kawałki szkła na sobie, nie chciałam się poruszać, bo nadzwyczajnie nie miałam sił na to. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i próbuje wyciągnąć siłą z samochodu. Powoli Przekręciłam głowę w stronę tej osoby i zobaczyłam smutnego Xiaojuna.

- Co pan robi?! Ją musi zabrać pogotowie! - krzyczał jakiś mężczyzna.

- Jadę do szpitala to ją zabiorę przy okazji. Proszę odejść mi stad!

Wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do samochodu. Byłam totalnie bez sił, co zauważył przy przenoszeniu mnie.

- Co robisz? - zapytałam, prawie że nie słyszalnym głosem.

- Ratuje ciebie jak i swoją dupę przed wściekłością Qiana - powiedział nerwowo, kładąc mnie na tylnych siedzeniach.

Trzasnął drzwiami aż się zlękłam. Zauważyłam tylko jak siada za kółkiem i dojechaliśmy natychmiast z tego miejsca. Przez chwilę miałam mroczki przed oczami i strasznie wirowało mi w głowie. Chwyciłam się za siedzenie kierowcy.

- Xiao, jest mi nie dobrze.

- Nie mogę się teraz zatrzymać.

- Za trzymaj się.

- Nie mogę - powiedział zły.

- Proszę...

Wziął do dłoni telefon i zaczął do kogoś zdzwonić. Patrzyłam na niego wściekła.

- Kun, mam Samanthe
- Gdzie jesteś?
- Nie wiem co mam zrobić. Mówi że jej nie dobrze...
- Chwila, kazałem do cholery ją pilnować!
- Zabrałem ją z miejsca wypadku
- CO KURWA?!
- Uciekła przede mną i uderzył w nią jadący samochód
- Zajebie tamtej osobie! Postaram się, żeby zapłaciła największe odszkodowanie... Zawieź ją do szpitala
- Dobrze

Jechał jeszcze szybciej i w kilka minut byliśmy na miejscu. Wziął mnie na ręce i zaczął biec do budynku.

- Jest jakiś lekarz?!

- Co się stało? - zapytała jakaś kobieta, prawdopodobnie pielęgniarka.

- Eee...

- Przyszła do i zauważyliśmy u niej dziwne zachowanie. Niedawno dowiedzieliśmy się od niej, że miała wypadek.

𝐈𝐧𝐬𝐚𝐧𝐢𝐭𝐲 ||°•𝐐𝐢𝐚𝐧 𝐊𝐮𝐧•°||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz