Scott był wyczerpany. Skakanie z wybrzeża na wybrzeże i z powrotem w mniej niz półtorej dnia NIE było najlepszym ze sposobów na spędzenie świąt. Zaparkował auto i złapał swoją torbę, po czym wspiął się po schodach do mieszkania. Był trochę wcześniej niż zaplanowali i rozważał odebranie Midge'a po dordze, ale zamiast tego zdecydował się na prysznic i szybką drzemkę zanim Alex przywiezie go do domu, skoro takie plany były już ustalone. Poza tym, mimo że uwielbiał spędzać czas z ludźmi, po ostatnich dwóch dniach potrzebował godziny dla siebie.
Włożył klucz w zamek i obrócił go, ale ten nie kliknął, ponieważ już był otwarty. Zmarszczył brwi i zastanowił się nad tym, decydując, że musiał zostawić je otwarte gdy wychodził o 3:30 nad ranem. Pchnął drzwi i postawił dwa kroki do środka, po czym zamarł. Miejsce było zdemolowane. Kompletnie zniszczone. Kogo do diabła okradają w Dziękczynienie? Złapał telefon ze swej kieszeni i zadzwonił na policję, gdzie powiedzieli, że kogoś przyślą.
Drugie połączenie które wykonał było do Midge'a, ale ten nie odebrał. Spróbował ponownie, potem zadzwonił do Alexa gdy wciąż nie miał odpowiedzi, ale ten tez nie odebrał. Zawahał się tylko przez chwilę, po czym sprintem zbiegł po schodach i wskoczył do swojego auta, pędząc do domu Alexa.
Pomknął do drzwi frontowych i zamarł, nasłuchując. Nie słyszał nic przez drzwi, a auto Alexa było zaparkowane jak zazwyczaj.Wziął kilka głebszych oddechów, mówiąc sobie, że jest dziecinnym idiotą za martwienie się tak bardzo. Tylko dlatego, że ktoś włamał się do jego mieszkania, nie znaczyło zaraz, że istniała wielka konspiracja by złapać Midge'a. Midge prawdopodobnie miał się dobrze, ale nie miałby się tak gdyby dobijał się do drzwi i obudził go, wyglądając i brzmiąc jak maniak.
Zamknął oczy i uderzył się w czoło, orientując się, że odjechał przed policją i że oni i Midge się nie zmieszaja. Obrócił się i przeszedł pół drogi do auta nim stwierdził, że musi porozmawiać z Alexem i dowiedzieć się, czy mógłby przywieźć Midge'a później. Czuł się jak cholerne jojo, ledwo wiedząc, czy przychodził czy wracał. Zapukał cicho do drzwi, uśmiechając się gdy rozczochrany, niemal nagi Midge je otworzył.
- Hej, jak się masz? - wreszcie stres dnia zaczął się rozpraszać.
- Ja nie czuję się dobrze.
- Co się stało kochany? - postawił krok w przód, by złapać go w uścisk, ale zatrzymał się wpół kroku gdy Alex wyszedł z pokoju gościnnego w niczym poza bokserkami. Uniósł brwi i podbródek, wpatrując się w niego i czekając na wytłumaczenie.
- Bry Scott. Co tu robisz? - zapytał, idąc w stronę kuchni by zrobić kawę.
- W zasadzie chcę ci teraz zadać to samo pytanie. Skrzywdziłeś go?
- Nie Scott, to nie jego wina. Proszę, nie bądź zły. Jeśli to w porządku, proszę, zadawaj pytania trochę ciszej. Ty ranisz moja głowę - wyszeptał Midge. Spróbował skulić się przy klatce Scotta i być przytulonym, ale został delikatnie odsunięty na bok gdy Scott obrócił się do Alexa.
- Czy ja co? Nic nie zrobiłem. Wczoraj trochę za dużo wypił.
- Alkohol? Dałeś mu się UPIĆ? O czym ty myślałeś? I wtedy możesz wyjaśnić dlaczego wychodzisz z jego pokoju. To znaczy, chyba, że on spał w twoim? Ale dlaczego by miał? Pomóż mi tu - zażądał Scott.
- Ochhh - powiedział Alex, orientując się o co chodzi. - Wybacz, wciąż na wpół śpię, nie miałem pojęcia o co się wściekasz. Spokojnie. Nie wiedziałem że nie może pić, tego nie było w cholernym manualu. Zapytałem go czy pije i powiedział, że tak, więc dałem mu kieliszek wina. Cóż, przyjął to trochę tak jak kawę. A sypialnia to nic. Posłuchaj, miał cięzki wieczór i zasnąłem tam. Nic się nie wydarzyło, przysięgam. Był smutny i poprosił o uścisk i zasnęliśmy, okej?

CZYTASZ
Neko Midge
FanfictionTRANSLATION to Polish of amazing story 'Midge the Neko' by DeanneAdams. For the cover I've used an edit made by somaj_fcute on instagram. Scott znajduje dziwnego chłopaka, który potrzebuje jego pomocy. Midge okazuje się jednak być czymś o wiele wię...