Rozdział 9

682 52 2
                                    

Scott nawet nie próbował z nią wlaczyć, gdy Kirstie praktycznie wrzuciła go na tylne siedzenie auta Aviego. Miał nadzieję na odrobinę więcej czasu przed swoim przesłuchaniem, ale może to pomoże mu odwrócić swoje myśli od zostawienia Midge'a. Scott pytał go setki razy, a ten odpowiadał mu cierpliwie, że był w porządku, że był zostawiany wiele razy i wiedział co ma robić, że wierzył, że Scott wróci do niego, że tak, pamięta, jak używac swojego telefonu i że niedługo porozmawiają, że nie był wystraszony, ani zmartwiony, ani smutny. W końcu złapał Scotta za ramiona i bez skrupułów powiedział mu, że nie jest dzieckiem. To go uciszyło, ponieważ traktował go tak, nawet jeśli nie zamierzał. Złapał więc swoją walizkę i wyszedł, machając mu ostatni raz gdy wsiadał do auta.

 - TERAZ, mów mi wszystko. - powiedziała Kirstie, jej głos ściszony na tyle, by nie przeszkadzać Aviemu i Kevinowi którzy siedzieli z przodu.

 - Nie wiem jak go traktować - odpowiedział, wciąż uczepiony swoich wczesniejszych myśli.  - Jest mądry i prawie w moim wieku, ale czasem traktuję go jakby miał 10 lat. Jest niewinny, ale przeżył o WIELE więcej niż ja. Jest trochę kotem, ale prawie całkowicie chłopakiem i już uczy się jak czytać, Kake. Tak ciężko nad tym pracuje i jest bystry; do doabła, pewnie będzie czytał Zmierzch zanim wrócę.

 - Wątpię żeby podobała mu się cała sprawa z wilkołakami, Dot. Kontynuuj.

 - Masz rację, zły wybór. Naprawdę myślałem że jest powolny, albo generalnie nie tak inteligentny jak ludzie, ale to niedorzeczne. Jest prawdopodobnie mądrzejszy ode mnie; jest po prostu niewyedukowany, co jest cholernym wstydem. Jest najsłodszą, najmilszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem. Nic nie żąda, a daje wszystko co posiada, bez żadnych pytań. Jest tak cholernie zgodny na wszystko, że czasem zapominam zapytać czego chce, co mnie denerwuje, bo to ma znaczenie, oczywiście. Nie trzyma urazy, nawet jeśli ta jest bardziej niż zasłużona. Najmniejsze rzeczy sprawiają, że jest tak bardzo szczęśliwy, że chcę dla niego zrobić WSZYSTKO.

 - Bliżej... Mów dalej.

 - Co?

 - Powiem ci kiedy skończysz. Więcej mój drogi, więcej.

 - Sprawia, że się śmieję, uśmiechałem się tyle przez ten tydzień, że moje cholerne mięśnie twarzy bolą.

 - To nie kierunek którego się spodziewałam, ale niech będzie. Więc, ahem, czy TO jedyny powód że jesteś obolały?

Jego szczęka opadła i wiedział, że już się wydał.

 - Jesteś pewien, że to nie jest BARDZO głupie?

 - Nie, jestem pewien że jest. Posłuchaj, starałem się nie, naprawdę. Zaoferował się od razu i odmawiałem mu wciąż i wciąż.

 - Tak, przez ile, dzień? Półtorej?

 - Nie, więcej niż to. Dwa, tak myślę.

 - Och, w takim razie zasługujesz na medal. Wow, co za opanowanie. Cofam wszystko co powiedziałam.

Scott tylko pokręcił głową, zawstydzony.

 - Wiem. Przepraszam.

 - Po prostu nie rozumiem, nie mówiłeś że był posiadany przez kogoś, zraniony, cokolwiek? Był niewolnikiem, prawda?

 - Tak, ale nie skrzywdziłem go Kat, nawet nie spaliśmy ze sobą ani nic, ja... ja po prostu go nie zatrzymałem. Próbowałem, uwierz mi. Spójrz, wiem, że tego nie rozumiesz, mając dziewczęce części których w ogóle nie rozumiem, ale ten chłopak to cholerny magik i fakt, że mogę w ogóle dziś CHODZIĆ bez przewracania się na ziemię albo do jakiegoś rowu, to cud. Nie mogłem uformować sensownej wypowiedzi przez godzinę po tym i nawet nie żartuję. On jest... ten język... mój BOŻE.

Neko MidgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz