Rozdział 35

220 28 5
                                    


Scott był absolutnie zahipnotyzowany i zarechotał lekko, gdy Kirstie przypomniała mu, by oddychał. Zerknął wokół, zawstydzony, ale zorientował się, że nie jest jedyny. Właściwie wszyscy w pomieszczeniu, wliczając Kirstie, mieli na twarzach miny, które wyrażały mieszankę bycia pełnym po dniu Dziękczynienia, a staniem na polu nocą i oglądaniu spadających gwiazd.

Midge skończył, wokale z tła zamarły, a on czekał na dalsze instrukcje. Wszyscy zaangażowani ludzie byli dla niego tak cierpliwi, pokazując mu, jak wszystko działało i tłumacząc dokładnie co się stanie. Scott obiecał nie opuszczać jego boku i dotrzymał swego słowa. Uśmiechał się do niego nawet teraz, więc odwzajemnił uśmiech, a po tym spojrzał na mężczyznę, który wcześniej mówił do niego przez jego słuchawki.

 - Och, wybacz, uch, to było idealne. - powiedział, odzyskując zimną krew.  - Zróbmy przerwę. Mike, możesz zostawić słuchawki na tym stołku i wyjść.

 - To Midge - powiedział Scott pod nosem, po raz kolejny.

Jonathan wyszedł ze studia i zebrał wszystkich wokół.

 - To, co zrobiliście dziś, brzmi WSPANIALE. Mike, twój wokal był anielski. Chciałbym dać inżynierom trochę je zmiksować, popracować z tym, co mamy. Może będziecie mieć szczęście i dostaniecie jutro dzień wolny, ale na pewno możecie sobie odpuścić na dziś.Zadzwonię do wszystkich później, okej?

Scott złapał Midge'a za ramiona i obrócił go tak, że się widzieli.

 - Czy wiesz, co to znaczy?

 - Nie? - zapytał, z szeroko otwartymi oczami.

 - Świąteczne zakupy. Midge, za chwilę pójdziesz do... bębny proszę... GALERII.

 - Jestem ZA! - powiedziała Kirstie, łapiąc go za dłoń.  - NIE mogę się doczekać, żeby zobaczyć twoją reakcję!


***


Ikea była zabawą, ale to było EPICKIE. Był w galerii ze Scottem za pierwszym razem gdy byli na zakupach, ale było to nic w porównaniu do TEGO. Tam było jedno piętro, może 50 sklepów w całości.  Lecz to teraz, to była kraina czarów i nie była jedynie OGROMNA i wspaniała, była udekorowana na święta!

Cieszył się, że Kirstie trzyma go za dłoń, bo naprawdę nie chciał tracić energii czy myśli na zastanawianie się, dokąd iść. Dał się jej prowadzić, ze Scottem na przedzie, torującym im drogę. Oboje mieli listy i zdawali się mieć PLAN.

 - Więc ty kupujesz prezenty dla swojej rodziny? - zapytał Kirstie.

 - Tak, a ty mi pomożesz, racja? Mam... 18 do znalezienia. A ty, Scott?

 - Muszę przyszykować całą rodzinę, skoro jedziemy autem i nie muszę przejmować się wysyłką. Jest tego tona, ale nie chcę liczyć, bo to wydaje się niemożliwe. Och, H&M, potrzebujesz tego, prawda, K?

 - Yep! - poprowadziła go do szalików i czapek i zaczęła się przez nie przekopywać.

Midge złapał błyszczący, czerwony szalik i narzucił go na swój, po czym chwycił puchatą czapkę.

 - Ona ma uszy! - założył ją na głowę, uśmiechając się szeroko, gdy Scott położył dłoń na ustach, powstrzymując się od śmiechu. - Podoba ci się?

 - Bardziej lubię twoje, ale mógłbyś to nosić i nikt by nie wiedział.

 - Ale nie sądzę, żeby były wystarczająco duże do moich. No cóż, może ja znajdę inną. Ale podoba mi się szalik.

Neko MidgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz