Rozdział 14

822 41 1
                                    

Midge ostrożnie odwinął się z kulki, w jaką był zwinięty podczas snu i wysunął się z łóżka. Jego oczy natychmiast powędrowały do jego bransoletki, która niemal świeciła nawet w słabym świetle, przynajmniej dla jego oczu. Scott leżał na brzuchu, z rękoma i nogami rozłożonymi w każdą stronę, z włosami stojącymi w każdym kierunku, z nadgarstkiem owiniętym w jedwabny pasek. To nie był sen. To było prawdziwe. Uśmiechnął się do siebie i wszedł do salonu.

Tu było o wiele jaśniej, bez zasuniętych zasłon, ale jego oczy szybko przywykły. Po przygotowaniu Keurig do późniejszej kawy, złapał szklankę mleka i zwinął się na kanapie ze swoją książką. Była dziecinna i śmieszna, ale nie zważał na to, ponieważ wczoraj przeczytał całą. Otworzył ją i zaczął ponownie, ale szybko się znudził, myślami odpływając do poprzedniej nocy.

Zrobił to i mimo tego, że może nie było to to samo, czego został nauczony by się spodziewać, wciąż miał miejsce. Teraz należał tutaj, ze Scottem. Znów miał dom. Uśmiechnął się i przeciągnął, podchodząc do okna, by popatrzeć na dzień. Było późno, spał dłużej, niż zazwyczaj. Zamiast porannego spokoju, miasto poniżej było już w pełni życia.

Usłyszał dźwięk alarmu Scotta, po czym jego przytłumiony, niezadowolony pomruk. Z uśmiechem włączył maszynę do kawy i wszedł do sypialni.

 - Dzień dobry.

 - Mmmm uch slp or.

Nie złapał z tego nic, ale nie zdawało się to być rozkazem, Scott i tak nigdy nie wymagał wiele z rana. Nie, nigdy. Nigdy niczego nie wymagał, przenigdy. Ale wciąż się zmartwił gdy nie zrozumiał, przestraszony, że może go zawieść w jakiś sposób.

 - Ja przepraszam, nie zrozumiałem.

 - Chotuuu - odparł, otwierając jedno oko i wyciągając jedną rękę, by złapać go wokół pasa.

 - Oooch, okej - Midge zwinął się blisko, zadowolony, że może czuć jego ciepło.

 - Huhejjj - wymamrotał, prawie zrozumiale.

 - Witaj.

Nagle obrócił się z szeroko otwartymi oczami.

 - W porządku? Z ostatnią nocą, ze wszystkim? Czujesz się dobrze?

Wyglądał niemal... na przestraszonego? Midge przechylił głowę, rozważając jego słowa z kilku stron. 

 - Ja jestem cały, ale nie jestem pewien, dlaczego ty miałbyś pytać. Czy myślałeś, że ja nie będę?

 - Cieszę się. Byłem po prostu zmartwiony. Nie twoją bransoletką, chociaż to duża sprawa i powinienem byc zmartwiony, ale teraz myślałem o ostatniej nocy. Po tym.

 - Ach - uśmiech wkradł się na jego twarz i przygryzł wargę. Ostatniej nocy posunęli się dalej, zbliżyli się do siebie. Scott sprawił, że czuł się w sposób, którego nie czuł nigdy wcześniej, zrobił rzeczy, których nikt nigdy wcześniej nie zrobił. To było wspaniałe i dobre, bardzo dobre. Ale nie wykorzystał go, chociaż Midge się tego spodziewał, był bardziej niż chętny. W końcu Scott był jego właścicielem i nie miał powodu, by tego nie robić.

 - Lubię uśmiech na twojej twarzy. Mam nadzieję, ze to nie było zbyt wiele. Nie miałem zamiaru tego robić... właściwie czegokolwiek, ale.... GRRR - trzymał go blisko siebie, leniwie bawiąc się jego włosami. - Czy czuję kawę?

 - Tak - odparł, podskakując.

 - Nie miałem na myśli, że musisz wstawać. Poczekaj na mnie, idę - wstał i przeciągnał się, po czym złapał swoje dresy i powędrował za Midge'm do kuchni. - Dziękuję ci, to miła niespodzianka. - złapał swoją filiżankę i wszedł do salonu, siadając na kanapie i kładąc stopy na stoliku. Zauważył książkę Midge'a i podniósł ją. - Potrzebujesz nowych książek przed podróżą? Mam spotkanie, ale potem jestem cały twój. Musimy przygotować się na jutro.

Neko MidgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz