Rozdział 32

498 36 8
                                    

- Jedzenie idzie - powiedział Midge, siadając, by zrobić miejsce na kanapie dla Scotta.  - To pachnie tak dobrze.

 - Dziękuję skarbie, otworzę. Możesz wziąć talerze? - poszedł do drzwi i otworzył je moment przed tym, jak dostawca miał zapukać. Wziął dużą torbę chińszczyzny i zapłacił, dając mu spory napiwek za przyjechanie w taką ulewę.

- Dziękuję bardzo. Dalej macie prąd, eh? Mam nadzieję, że mój będzie działał gdy wrócę do domu.

Zamknął drzwi w momencie, gdy wielki boom grzmotu rozległ się zaraz nad ich budynkiem.

 - Midge? - zapytał, kładąc torbę na stole, pod którym tamten właśnie zniknął.

 - Nienawidzę tego.

 - Wiem, ale to cię nie skrzywdzi. Ale przykro mi, że jesteś wystraszony. Wyjdź tu?

 - Ja zachowuję się głupio, ja wiem. Dziękuję ci, że się ze mnie nie śmiejesz albo nie krzyczysz.

 - Nigdy. ale skarbie, mamy dach nad głowami, stół nie sprawia, że jesteś suchy, czy coś. Chcesz zjeść na kanapie? Tak możemy się przytulić i dokończyć film.

Midge zerknął zza siedzenia krzesła.

 - To byłoby w porządku, tak myślę. Ja wezmę Marley. - szybko jak strzała wskoczył na swoje łóżko i złapał ją, po czym wylądował na kanapie i podciągnął koc. - Och, ja przepraszam! - zebrał się do wstania i pomocy Scottowi w noszeniu rzeczy.

 - Nie, zajmę się tym. W porządku. Siedź, siedź. - przeniósł torbę i talerze, stawiając je na stoliku do kawy. - Są twoje krewetki.

Midge wziął opakowanie od Scotta i zatopił swój widelec w środku, jedząc z pudełka gdy Scott napełniał swój talerz.

 - Nie chcesz nic z tego, prawda?

 - Nie, i dobrze - powiedział, wywracając oczami. - Mam dość. - jego telefon zadzwonił i rozważył zignorowanie go, ale zdecydował się porozmawiać z Alexem. - Hej.

 - Hej. Jest jakaś szansa, że masz zasilanie i jedzenie?

 - Właściwie, mam obie te rzeczy. Zakładam, że ty nie?

 - Nie. Lee tu jest i nie możemy jechać do niego, ale on nie chce iść na zewnątrz, więc pojedzie, chyba, że... pieprzyć to, możemy przyjechać?

 - Jasne. Wiszę ci coś i chciałem poznać Lee. Midge mówi, że jest uroczy.

 - Jest. Okej, przywieziemy Starbucksa jako zapłatę, jeśli znajdę jakiś otwarty, stoi?

 - Żaden problem. Do zobaczenia wkrótce. - włożył kolejny kęs do ust, nim zauważył, że Midge patrzy na niego wyczekująco. - Wybacz - powiedział z wciąż na wpół pełnymi ustami.

 - Ja mogę poczekać.

 - Alex i Lee przyjadą, bo prąd u niego nie działa. Spróbują przywieźć kawę.

 - Ja mam nadzieję, że nasze zasilanie nie zniknie. - spojrzał za okno, ale wszystko, co widział, to strugi wody spływające po szkle i błyski światła. - Są błyskawice.

 - Nie wygląda na to, żeby miało się uspokoić w najbliższym czasie. Daj mi sprawdzić pogodę. - wyjął swój telefon. - Powinno przestać grzmieć wczesnym rankiem i jutro tylko padać co jakiś czas.

 - Ona tylko lubi tą dziewczynę dlatego, że ona ją zaklęła, że wszyscy będą ją lubić.

 - Och, Malificent. Tak, ale ona chyba tego nie rozumie.

Neko MidgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz