Midge nie pamiętał ostatniego razu, gdy spał tak dobrze. Obudził się kilka razy w ciągu nocy, gdy słyszał Scotta chodzącego po mieszkaniu, ale ten nigdy nie przyszedł po niego ani nie pytał go o nic, więc z powrotem bez problemu odpływał do Nibylandii. Kiedy obudził się wcześnie tego ranka, przeciągnął się leniwie, rozciągając sztywne kolana i plecy.
Gdy z zadowoleniem stwierdził, że jako jedyny się porusza, powoli skierował się do kuchni. Czuł się okropnie zabierając więcej jedzenia Scotta, ale był głodny i powiedziano mu, by się rozgościł. Otworzył każdą szufladę i każdą szafkę, zaglądając do pudełek i potrząsając puszkami, ważąc je w dłoniach i podgryzając z większości otwartych opakowań. Powąchał zawartość lodówki i podkradł trochę śmietanki z kartonu.
Kolejno skierował się do łazienki, używając myjki by się wyczyścić i używając nowej szczoteczki którą zostawił mu Scott. Pobawił się światłami, przesunął palcami po ręcznikach i dywaniku. W końcu, przed ubraniem się, obejrzał siniaki i rany rozsypane na jego ciele. Pieczenie wokół jego szyi po jego poprzedniej obroży prawie zniknęło, tylko jedna strona blisko tyłu dalej bolała. Jego nadgarstki wciąż były starte, jego biodra posiniaczone. Inne, bardziej delikatne miejsca dalej bolały, ale nic nie zdawało się pogarszać. W końcu ubrał się, zakładając swoje jeansy i czarną bluzę z poprzedniego dnia. Rozważył zachowanie koszulki Scotta, ale przecież już wziął tak wiele.
Z powrotem w salonie starannie poskładał swoje koce i zrobił z nich kupkę na podłodze, w tym samym miejscu, gdzie Scott zostawił je poprzedniego dnia. Wyjrzał przez oba okna, obserwując ludzi i samochody poniżej. Powtarzał sobie wciąż i wciąż, że musi wyjść, lecz zamiast tego jego oczy zatrzymały się na pilocie. Łapiąc go, usiadł i powciskał kilka guzików, niezbyt zdziwiony, gdy nic się nie stało.
Chwilę później, gdy usłyszał pukanie do drzwi, spanikował, myśląc, że zrobił coś źle. Ale ten zapach, to był znowu pies. Zeskoczył z kanapy i uciekł w stronę łazienki dokładnie w momencie, gdy Scott wyszedł ze swojego pokoju i ruszył przez korytarz, blokując drzwi. Skręcił w bok, wbiegł do pokoju Scotta i zanurzył się pod kocami.
Scott spojrzał w lewo, potem z powrotem do swojej sypialni, po czym z powrotem na drzwi wejściowe. Podszedł do nich i otworzył je gdy zobaczył, że to Kirstie.
- Nic ci nie jest?! - zapytała.
- W porządku, właśnie się obudziłem. Um, możesz poczekać? Właśnie wbiegł do mojego pokoju, więc powinienem do niego zerknąć.
- I na twoje wartościowe rzeczy. Idę zrobić kawę - wyślizgnęła się ze swojej kurtki, kładąc ją na krześle i ruszyła do pracy, napełniając dzbanek do kawy.
- Midge? - zapytał delikatnie, wchodząc do swojego pokoju.
- Przepraszam, ja próbowałem wejść do łazienki, ale ty byłeś, i pies był, drzwi - wymamrotał szybko.
- Olafa tu nie ma. To tylko Kirstie.
- Wyczułem go - odparł, odmawiając wyjścia.
- Obiecuję, że to tylko ona. Chodź zobaczyć. - pociągnął koce na bok, starając się odkryć jego twarz, albo chociaż zobaczyć, który koniec był gdzie.
Midge nasłuchiwał, ale nie słyszał psa, a zapach nie był tak silny jak powinien być, gdyby ten był w mieszkaniu. Powoli obrócił się i wydostał spod koców.
Szczęka Scotta opadła, a jego usta uformowały duże 'O'. Midge spojrzał na niego tymi dużymi, zielonymi oczami, ale to jego uszy zwróciły na siebie uwagę blondyna. Jakimś sposobem, podczas jego zakopywania się, jego kaptur spadł i dwoje kocich uszu sterczało z uwagą, jedno drgając lekko w lewo.
CZYTASZ
Neko Midge
Fiksi PenggemarTRANSLATION to Polish of amazing story 'Midge the Neko' by DeanneAdams. For the cover I've used an edit made by somaj_fcute on instagram. Scott znajduje dziwnego chłopaka, który potrzebuje jego pomocy. Midge okazuje się jednak być czymś o wiele wię...