Rozdział 47

272 37 8
                                    

Scott stwierdził, że pewnie złamał co najmniej sześć przepisów drogowych w trasie, lecz nie został złapany i to się liczyło. Zatrzasnął drzwi swojego wynajętego auta trochę mocniej, niż prawdopodobnie powinien, po czym wbiegł po schodach, przeskakując co drugi, nim zapukał w raczej nieokreślone drzwi.

 - Scott? - zapytał agent Guy, otwierając drzwi.

 - Tak. Agent Guy?

 - Byłoby dziwne, gdybym w innym wypadku znał twoje imię. Wejdź.

Oczy Scotta przeskanowały nieokreślony pokój z kilkoma krzesłami i biurkiem upchniętym w rogu. Nie ma Midge'a. Ruszył za agentem przez kolejne drzwi, które zdawały się prowadzić do jego biura. Nie ma Midge'a.

 - Gdzie on jest? - zapytał, z łamiącym się głosem.

 - Jest w domu, ogląda film. Moja żona uwielbia musicale, a on ma dokładną edukację o Broadwayu. Usiądź.

 - Myślałem, że będę mógł go zobaczyć - powiedział, opadając na krzesło.

 - Wkrótce, może nawet rano.

 - Nie! Nie, masz na myśli jutro? Nie. Nie mogę... Proszę? - powiedział błagalnie.

 - Spokojnie, musimy porozmawiać i zobaczymy, jak sprawy się potoczą, w porządku?

Scott wiedział, że ten "facet" dowodził i będzie musiał się z tym pogodzić i uspokoić.

 - Pewnie.

 - Więc sprawdziłem cię trochę, zdajesz się być czysty. Miałeś kiedyś jakieś problemy z prawem?

 - Nie. nigdy.

 - Opowiedz mi, bardzo ogólnie, bo uwierz mi, on mówił WIELE, jak poznałeś Midge'a.

 - Ukrywał się w alejce niedaleko od mojego mieszkania. Zabrałem go do środka, żeby go osuszyć i dać mu coś do jedzenia i cóż, nigdy nie odszedł. Jesteśmy już razem parę miesięcy.

 - A o obroży?

 - Chciał, powiedział,że inaczej nie będzie mógł odwiedzić swojej siostry, że to niebezpieczne. Więc wymieniliśmy się bransoletkami, bo to wydawało się dla niego ważne.

 - Wymieniliście?

Scott podciągnął rękaw i pokazał Guyowi swoją bransoletkę.

 - Tak, jego jest na pewno trochę bardziej szykowna, ale... tak. - okręcił ją wokół swego nadgarstka, był to nawyk, którego nabrał, gdy starał się myśleć.

Guyowi w przeciągu ostatnich dwóch dni brakowało słów częściej, niż przez cały ostatni rok i wliczało to zapomnienie przez niego o urodzinach matki jego żony, co najwyraźniej było ważne i warte strzępienia języka.

 - Mówi, że nie wiesz nic o Neko.

- Tylko to, co mi powiedział. Starałem się znaleźć coś w google, ale nie pomogło.

Guy się roześmiał, głębokim, grzmiącym śmiechem, który zawędrował do jego palców u stóp.

- Jesteś czymś nowym, to na pewno. Więc mamy zasady, regulacje, etc, etc, etc - powiedział, machając ręką. - Generalnie cała tona papierologii i ja, dyszący ci nad karkiem od czasu do czasu. Więc oto, co zrobimy. Jesteś na okresie próbnym, synu. Pozwolę wam dwojgu się zobaczyć i będę widział i słyszał WSZYSTKO. Jeśli chociaż minimalnie się ciebie boi, wsiądziesz z powrotem w samolot. Jeśli chociaż POŁOWA z tego, co mówicie jest prawdą, jestem gotów zagiąć kilka zasad i przemyśleć zostawienie was razem.

Neko MidgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz