Rozdział 7

989 54 3
                                    

Scott obudził się następnego poranka z Midge'm przyciśniętym pod nim do materaca, gdy jego biodra ocierały się o tył Midge'a. To było błogie uczucie. Zamarł, po czym zamknął oczy i otworzył je ponownie.

 - Przepraszam - przewrócił się na pllecy i przycisnął dłonie do oczu.

 - Ale... nie. Ja chcę. I ty chcesz. Ja chcę, żeby było ci dobrze. Proszę? - miauknął, przewracając się na bok i przylegając do boku Scotta. Jedną dłonią sięgnął do siebie, wyciągając drugą by chwycić Scotta.

 - Uach, nie. Ja... nie, Midge. - zająknął się, ale nie mógł się zmusić do zatrzymania go.

Przewrócił się na czworaka i pozbył się bokserek które stały mu na przeszkodzie. Ujrzał dłoń Scotta unoszącą się by się zakryć, ale schylił głowę i wytknął swój język szybciej.

W momencie gdy ten zręczny, szorstki język przesunął się po jego czubku, stracił wszelkie rozsądne myśli ze swej głowy. Jego biodra się uniosły, oczy cofnęły się w głąb głowy, a ten chłopak nawet nie wziął go jeszcze do ust.

 - Musisz przestać, Midge - udało mu się wymamrotać i nawet zacisnąć jedną dłoń na małym bicepsie.

Nie, do tego był stworzony, w tym był dobry, to sprawi, że Scott go zatrzyma, zajmie się nim i go pokocha. Otworzył usta i wziął go w nie, rozluźniając się tak jak go nauczono. Wiedział jak zrobić to szybko i musiał go wziąć do ust tylko jeszcze raz. Nie zajęło też długo by sam skończył.

Scott był oszołomiony, ogłupiały i wściekły na siebie. Nie powinien dopuścić by cokolwiek między nimi zaszło. Jednak w tej chwili cholernie fantastyczne przebijało winę. Przyciągnął Midge'a do swojej klatki gdy ten przesunął się obok, nawet w swoim przytłoczonym stanie wiedząc, że nie mógłby być na niego zły.

- Nie powinniśmy... Nie musiałeś tego robić.

- Nie przeszkadzało mi to, a tobie się podobało, tak?

- Oczywiście, że tak. Było wspaniale. Ale... Chciałbym... Och, nieważne, porozmawiamy później - pocałował go między uszami i pogłaskał po plecach, próbując go uspokoić.

- Dziękuję ci za trzymanie mnie, za komfort.

- Nie ma za co, maleńki. Mam nadzieję, że cię nie zawiodłem.

- Mój Scott nigdy mnie nie krzywdzi.

Odwrócił głowę, wstyd zaczerwienił mu policzki i wtedy zobaczył zegar.
- O cholera, musimy wstać Midge. Próba za 43 minuty. Chcesz iść ze mną?

- Ja nie chcę być z dala od ciebie jeśli nie muszę, dopóki to jest bezpieczne. Ale to twój wybór, cokolwiek zechcesz.

- W takim razie łap jakieś jeansy. Niekoniecznie mam coś przeciw jeśli Avi i Kevin się dowiedzą, ale nie mówmy im dzisiaj, chyba, że będziemy musieli, okej? - Skierował się do łazienki i zapatrzył się na siebie w lustrze. Głupi, głupi, głupi, ale cholera JASNA!

Przejechali przez drive-thru Starbucksa po drodze do Kirstie i trafili na miejsce w samą porę.

Midge siedział w rogu z Marley, owinięty kocem. Kirstie dała mu swojego Ipada do używania gdy oni mieli próbę, a na urządzeniu znalazł grę, która pomagała mu z jego literami. Myślał, że wszyscy będą się z niego nabijać przez to, że nie wie jak, ale Kirstie i Scott zdawali się naprawdę chcieć mu pomóc.

Kevina i Aviego poznał przelotnie. Po prostu wymienili uprzejmie powitania i na tym się skończyło, co sprawiło mu dużą ulgę. Scott miał rację, wszystko było w porządku. Pracowali nad tą samą piosenką od jakiejś godziny, gdy Midge też zaczął nucić ją pod nosem.

Neko MidgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz