Rozdział 13

602 43 4
                                    

Scott obudził się tego ranka z planem. Był tak oczywisty i tak prosty i nie miał pojęcia, dlaczego nie pomyślał o tym wczesniej. Ale potrzebował kilku rzeczy, co oznaczało ponowne zostawienie Midge'a samego, czego nie znosił robić. Skoro o nim mowa, gdzie on był?

Powędrował do salonu, by znaleźć go zawiniętego w koc na kanapie, z palcem przesuwającym się za słowami w jego książce i ustami cicho je testującymi.

 - Dzien dobry - powiedział, uśmiechając się do Scotta.

 - Dzień dobry Midgey. Potrzebujesz jakiejś pomocy?

 - Tak, tu jest słowo... - cofnął się o dwie strony i podniósł książkę, wskazując. - To brzmi jak za dużo rzeczy, nie jestem pewny, które jest właściwe.

 - Bear - powiedział - jak zwierzę. Nagi, tak jak ty jesteś teraz, to B-A-R-E. Spałeś dobrze?

 - Bardzo dobrze, dziękuję ci. Tak, niedźwiedź ma sens. Ja zacznę znowu później. Chciałbyś zjeść śniadanie?

 - Ty siedź i czytaj, ja je zrobię.

 - Ale NIE! - powiedział, podskakując, po czym się zatrzymał. - Chyba, że chcesz?

 - Chcę. Siądź, proszę. Zajmę się tym. Nie będzie tak dobre jak twoje naleśniki, ale dam radę jajkom i tostom.

 - W porządku, jeśli ty jesteś, jeśli jesteś pewien.

 - Jestem. To zdecydowanie moja kolej. Muszę załatwić kilka spraw przed próbą. Będzie okej jeśli zostaniesz dziś na trochę sam? Czy jest coś, co mogę zrobić, czy coś, co potrzebujesz? Mógłbym cię gdzieś zabrać, jeśli wolałbyś pójść do centrum czy coś, kiedy ja załatwiam swoje sprawunki, a potem przywiózłbym cię przed próbą. Cokolwiek zechcesz.

 - Powiedziałeś to - odparł, chichocząc.

 - Powiedziałem? - zapytał, po odłożeniu chleba.

 - Powiedziałeś 'cokolwiek zechcesz'. To mnie rozbawiło, to nic. Z chęcią tutaj zostanę przez cały czas, ja wolę nie być na zewnątrz bez ciebie.

Postawił talerze na blacie i uśmiechnął się, gdy Midge zawinął się w koc i przyczłapał do niego. Nalał mu szklankę mleka i złapał swoją kawę, po czym usiadł obok niego. 

 - Podekscytowany czwartkiem? - zapytał pomiędzy kęsami.

 - Tak. Podekscytowany i zdenerwowany i szczęśliwy, wszystko na raz. Ja chcę ci podziękowac, znów. To bardzo miłe z twojej strony.

 - Cała przyjemnośc po mojej stronie. Cieszę się, że mogę to zrobić. Wezmę najszybszy prysznic na świecie i uciekam stąd. Masz coś przeciwko zmyciu naczyń?

 - Oczywiście, że nie Scott, ja posprzątam. - Scott był za drzwiami zanim zdążył skończyć swoje jajka i posprzątał, zanim wrócił do swojego czytania.

Scott pojechał do domu Sary, z dwoma bluzami w dłoni. Wysłał jej szybką wiadomość kiedy wsiadł do auta i nawet nie mrugnęła, była bardziej niż przyzwyczajona do Scotta potrzebującego dziwacznych prac szyciowych i dziwnych napraw.

 - Hej - powiedział, kiedy otworzyła drzwi i wpuściła go do środka. - Gdzie są chłopcy?

 - Już w szkole. Niekoniecznie jest wcześnie dla wszystkich z nas, kochany. Teraz, chcesz kocie uszy?

 - Tak, na którejkolwiek, bez różnicy. Jedna jest ze szwem, druga bez, nie byłem pewny, które będzie łatwiejsze.

 - Jak duże? Chcesz, żeby się wtapiały, czy odstawały?

Neko MidgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz