Scott prawie wyszedł z próby, jednak Avi i Kevin jeszcze z nim nie skończyli.
- Usiądź bracie, chyba, że masz jakiś pożar do zgaszenia - powiedział Kevin, odchylając się na krześle do ściany.
- Czego potrzebujecie? - zapytał, patrząc na przemian na Kevina i Aviego, który też złapał krzesło.
- Miałeś szansę, by popracować trochę z Midge'm? Nauczyć go jakichś piosenek? Nagrać coś dla nas do przesłuchania? - zapytał Avi.
- Nie, nie miałem szansy. I szczerze, panowie, to nie jest coś, co stanie się szybko, o ile w ogóle. On ma w tej chwili dużo innych spraw na głowie i nie jest gotowy, by w coś teraz wskoczyć.
- Ale on jest świetny - powiedział Kevin, z zachwytem wypisanym na twarzy.
- On może być idealny. Brakujący kawałek którego szukaliśmy - zgodził się Avi.
- Zobaczę co mogę zrobić, ale na razie to tylko nasza czwórka, okej? Ale popracuję z nim i porozmawiam. - wstał, starając się wyjść stąd i wróci do domu, do Midge'a, najszybciej jak się dało. - Idę coś zjeść, zobaczymy się jutro. Dzięki za wyrozumiałość co do weekendu.
- Żaden problem - odparł Kevin. - Nie mam nic przeciwko wolnemu dniu. Dużo spraw do załatwienia.
Pojechał do domu dłuższą trasą, siedząc w aucie przez kilka minut gdy już zaparkował, gdyż wciąż jeszcze nie miał wszystkiego ułożonego, a był blisko. Chciał podjąc decyzję tutaj, z dala od Midge'a, ponieważ gdy tylko był z nim w mieszkaniu, zamieniał się w papkę i zrobiłby wszystko, by tylko uszczęśliwić chłopaka. Ale to była ważna sprawa, więc chciał się upewnić jak się czuł, nim podejmie decyzję. Musiał być pewien.
Wszedł po schodach i stanął przed drzwiami, mentalnie dając sobie małą przygotowującą rozmowę. Otworzył drzwi, zdjął buty i zorientował się, że Midge na niego nie czekał. Wszedł do sypialni, sądząc, że pewnie drzemał. Był w pokoju, ale nie w łóżku; zamiast tego chował się w szafie.
- Co się stało?
- Czy jest w porządku?
- Tak, oczywiście. Dlaczego się chowasz?
- Ty czekałeś i nie wchodziłeś, więc ja pomyslałem, że dajesz mi czas, żebym się schował.Ja nie byłem pewien, więc pomyślałem, że to najlepsze wyjście.
- To tylko ja, musiałem pomyśleć. Przepraszam, że cię wystraszyłem. Ale wyciągasz dobrą sprawę, myslę, że mamy wciąż sporo rzeczy do rozgryzienia. Możemy porozmawiać? Chodźmy na kanapę.
Midge ruszył za nim, stawiając kroki w tym samym czasie co Scott i podążając za jego niewidzialnymi śladami. To była gra, w którą grał jako dziecko, ale nie pamiętał, kiedy robił to ostatni raz; minęło bardzo dużo czasu. Usadowił się na ramieniu kanapy i obrócił się do Scotta, czekając.
- Twoje skarpetki nie pasują.
- Och, nie, nie pasują. Wydawało się bardziej zabawne w ten sposób.
- Zazwyczaj ich nie nosisz, nie zauważyłem, żebyś to robił.
- Ja piorę swoje spodnie, więc założyłem szorty, ale było mi zimno. To jest w porządku, racja?
- Oczywiście Midge, noś co chcesz. Musimy kupić ci więcej ubran. Ale, zaczekaj, chciałem z tobą o czymś porozmawiać, okej?
- Cokolw... Jasne.
Scott uśmiechnął się i kiwnął głową.
- Lepiej. Dziękuję. A więc myślałem o naszej rozmowie z poranka na próbie i zacząłem listę plusów i minusów. Była na tyle mojej muzyki, co było głupie, bo musiałem ją całą wymazać i nie mogłem zabrać do domu, ale... wybacz, nieważne. A więc zrobiłem najpierw plusy, było ich kilka, jak zobaczenie twojej siostry i ty czujący się bardziej stabilnie i będący bezpiecznym, sam wiesz. Wtedy przeszedłem na minusy i nie mogłem wymyślić nic poza tobą lub mną czującym się uwięzionym. I wtedy zrozumiałem, że ty czujesz się uwięziony teraz, tylko że w inny sposób i to, co ja uważam za uwięzienie, ty zdajesz się uważać za bezpieczeństwo. I ja nie byłbym naprawdę uwięziony, bo to nie jest naprawdę legalne małżeństwo, to bardziej jak partnerstwo. Nadążasz? Mam rację?
- Tak... i tak.
- Czy są jakieś minusy dla ciebie, przy byciu posiadanym? Ty robiłeś to wcześniej, a ja nie. Pomóż mi.
- To zależy od Pana. Ja byłem naprawdę podekscytowany by dostać obrożę za pierwszym razem, szczęśliwy, ze zostałem wybrany. I wtedy trafiłem do domu i to było... to nie było dobre. Ale z tobą - odwrócił głowę, po cśzym podniósł trochę kurzu, który złapał się w końcówkę jego ogona. - Poza tym, że ja nie wiem, czego spodziewać się przy seksie, ja nie jestem zmartwiony. Ja nie sądzę, że to będzie takie złe.
- To nie stanie się w najbliższym czasie i jeśli my to zrobimy, będzie dobrze. Obiecuję. Więc, będziemy potrzebowali obroży; bransoletka pasuje, tak? Odpowiada ci to?
- Cok... tak.
- Chciałbyś ją wybrać?
- Nie. Ja... jak szczery ja powinienem być, Sir?
- Scott, i bardzo. Właściwie całkowicie. Dzisiaj jestem CAŁY skupiony na szczerości, Midge.
- Ja mam preferencje, ale wolałbym jej nie wybierać.
- Czy możemy wejść online i pokażesz mi, co ci się podoba, powiedzieć mi, co ci w nich pasuje, a co nie? Wtedy będę mógł wybrać coś, o czym będę sądził, że ci się spodoba. Skoro masz nosić ją cały czas, chcę, żebyś ją uwielbiał.
Spędzili dwie godziny przeszukując internetowe sklepy jubilerskie, znajdując w google zdjęcia i po prostu się bawiąc. Midge chciał czegoś konkretniejszego od zwykłego łańcuszka, najlepiej czegoś albo z symbolem lub tematem kocim, albo przypominającego obrożę. Coś, o czym sądził, że inny Neko, albo właściciel, rozpoznałby jako symbol posiadania.
- Nie znosze zostawiac cię znów samego Midge, ale muszę iść na zakupy.
- Ja rozumiem. Jestem w porządku. Ty nie jesteś daleko przez wiele czasu, a ja mam wiele... hobby do robienia, gdy cię nie ma.
- Nie miej zbyt wiele zabawy gdy mnie nie będzie, okej? - mrugnął i uśmiechnął się, gdy Midge pojął jego odniesienie i zarumienił się. - Wrócę. Zadzwoń jeśli będziesz czegokolwiek potrzebował, zawsze. Dobrze?
- Dobrze, zadzwonię. Dziękuję ci.
Pół godziny później wchodził do Cartier w Los Angeles. Nie był pewien, że znajdzie tutaj to, czego chciał, ale podczas ich poszukiwań w google widział ich kolekcję Panthere i pomyślał, że to dobre miejsce na start.
Przechodził od szafki do szafki, wszystkie z nich piękne, ale nie do konca pasujące. Była tam gładka, złota, okrągła bransoleta z wstawionymi diamentami, którą rozważył krótko, ale to nie było to.
I wtedy ją zobaczył i nie było już żadnych wątpliwości. Wołała go zza szyby i nie mógł odwrócić od niej wzroku. Czarna bransoleta wyglądała na tyle małą, by wpasować się na jego nadgarstek, ale żądała, by ją widziano. Zawierała piękną głowę pantery z białych diamentów, w czarne plamki które były po prostu idealne i miała szmaragdowe oczy, tak duże i zielone jak Midge'a.
Poprosił o obejrzenie jej i zaraz wyciągnął z kieszeni kawałek sznurka, który był na tyle długi, by owinąć nadgarstek Midge'a. Jego karta kredytowa zawarczała z oburzeniem, ale nie przejmował się tym, to było warte każdego pensa. Uśmiechał się przez cały czas gdy ją zawijali, po czym popędził do domu, próbując zaplanowac idealny sposób, by mu ją dać.
CZYTASZ
Neko Midge
FanfictionTRANSLATION to Polish of amazing story 'Midge the Neko' by DeanneAdams. For the cover I've used an edit made by somaj_fcute on instagram. Scott znajduje dziwnego chłopaka, który potrzebuje jego pomocy. Midge okazuje się jednak być czymś o wiele wię...