Rozdział 43

152 23 4
                                    

Marley stała, patrząc na słup telefoniczny i patrząc na plakat, który nie pozwalał jej się odwrócić. Wyciągnęła dłoń, przesuwając swoimi delikatnymi palcami po jego twarzy i odgarniając włosy z jego twarzy, które zawsze doprowadzały go do szału. Te oczy, to musi być on. Delikatnie odkleiła ogłoszenie, wyciągając zszywki, które trzymały je w miejscu. Złożyła je w pół i wsunęła do kieszeni kurtki.

Droga powrotna do domu dała jej czas, by w pełni to ją uderzyło. On nie był martwy. Kiedy jego pan, Mark, wrócił po roku, szukając nowego chłopca, błagała go o informacje. Pamiętała jego prychnięcie, które sprawiało, że przechodziły ją ciarki nawet teraz. Powiedział jej, że Midge został wysłany do kręgów bitewnych, co było pewną śmiercią dla chłopca o jego posturze i dyspozycjach.

Później tamtego wieczora powiedziała swej matce, błagając ją, by zrobiła coś, żeby mu pomóc, ale to na nic się nie zdało. Jej ojczym powiedział nie, skończyło się i był to koniec jej nadziei. Marley zaakceptowała to, że był martwy, gdy minął kolejny rok bez żadnych informacji. Później ona także została sprzedana, ostatnie dziecko Mitta opuściło dom. Zawsze dziękowała za to, że została kupiona przez tak wspaniałą parę i miała tak dobre życie.

Wiatr się zmienił i poprawiła swoją perukę z przyzwyczajenia, skręcając w stronę domu, by przygotować sobie posiłek i pomyśleć, w jaki sposób odnaleźć Midge'a. Nie mogła skontaktować się z jego panem, prawda? Co, jeśli był taki, jak Mark? Gdy mijała park, przypomniała sobie o zapachu z zeszłego tygodnia i obróciła się, szukając wzrokiem dziewczyny od McDonalda. Znalazła dziewczynę z długimi włosami chwilę później, rozczarowana, że tym razem nie było znajomego zapachu.

 - Przepraszam?

 - Tak? - zapytała Ashley. - Czekaj, nie widziałam cię tydzień temu?

 - Tak, tak, ty powiedziałaś mi, że ja wyglądam jak ktoś. Czy to jest on? - wyjęła plakat i rozprostowała go, pokazując go brudnej dziewczynie.

 - Tak, chłopak od parad. Znam go. Nie mogę go winić za to, że uciekł od tego dziwaka.

 - Ty go znasz? Ty znasz Midge'a?

 - Tak, tak jakby. Kiedyś przyniósł mi jedzenie, to dobry dzieciak.

 - To jest mój brat. Ja próbuję go znaleźć. Czy możesz mu proszę powiedzieć, że Marley jest tutaj, ja mieszkam o tutaj - powiedziała, wskazując na wieżowiec.

 - Wątpię, że go zobaczę, ale tak, jeśli przyniesie mi obiad, przekażę twoją wiadomość. Szaleni do cna. Każdy jeden z nich, do diabła.

Neko MidgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz