Rozdział 26

819 39 4
                                    

Scott nie zauważył, gdy Midge wydostał się z łóżka następnego poranka, ale poczuł, gdy ten wślizgiwał się z powrotem do środka i przyciągnął go do siebie.

- Mmm, zostań tutaj - wymamrotał w jego włosy.

Midge nie odpowiedział, tylko zwinął się bliżej, wtulając nos w jego klatkę. Leżał tak przez kolejną godzinę, zadowolony z wsłuchiwania się w oddech i bicie serca Scotta. Wiedział, że ten był wyczerpany po podróżach i długim dniu, który mieli wczoraj i chciał, by odpoczął. Usłyszał, jak Alex wraca z siłowni, gdy podniósł się wcześniej, przeczytał notatkę zostawioną na blacie i wiedział, że ten planował powrót, a potem wyjście na większość dnia. Wsłuchiwał się uważnie, grając w grę,v w którą grał od lat, chociaż w przeszłości było to po to, by odkryć, co robił jego pan, jaki miał nastrój, oraz co mogło mu się przytrafić, i kiedy.  Teraz to była zabawa, coś prostego, by zająć umysł. Alex brał prysznic, ale teraz był już w kuchni. Wiedział, że ma rację, gdy chwilę później poczuł mleko i... chyba płatki. Rodzynki? Ciężko było powiedzieć przez zamknięte drzwi.

Scott poruszył się i przewrócił, po czym rozbudził się nieco i zorientował, że trzyma Midge'a w ramionach.

 - Dzień dobry - pocałował czubek jego głowy i figlarnie ścisnął jego pośladki.

 - Dzień dobry - zachichotał Midge, kręcąc biodrami. Uszczypnął sutek blondyna i wziął go do ust.

 - Mmm - spojrzał na Midge'a, który podniósł na niego wzrok i spróbował stwierdzić, jak daleko poprowadzić sprawę.  - Jest tutaj?

 - Tak. - przyznano mu rację chwile później, gdy telewizor został włączony.

 - Cholera. no cóż, jutro wprowadzamy się do nowego mieszkania, więc musimy być grzeczni i zaczekać. Avi, Kevin, Jake, Mario i Alex pomogą nam przenosić wszystko, a ja nie spakowałem nawet jednej cholernej rzeczy. Oczywiście większość jest zniszczona, więc chyba nie mamy się za bardzo czym martwić. Może ty i Kirstie moglibyście coś pakowac, kiedy my byśmy to nosili. Nie chcę teraz MYŚLEĆ o przeprowadzce. 

 - Ale ty to robisz. Ty powinieneś przestać. Chciałbyś masażu?

 - Czy chciałbym? Mógłbym dosłownie UMRZEĆ dla jednego. Poczekaj, wiem, że tego nie lubisz, przepraszam. Tak, UBÓSTWIŁBYM jeden. - obrócił się na brzuch i zamruczał, gdy cięzar Midge'a ułożył się na jego pośladkach.

Zaczął nisko, z dłońmi rozłożonymi na krzyżu Scotta, tworząc powolne kółka dołem swych dłoni. Potem przerzucił się na kciuki, aż dosięgnął do jego ramion,  po czym znów w dół po jego bokach.

 - Proszę, nie przestawaj. Nigdy. Tylko... oww, tak, tutaj. To dobry ból, nie przerywaj.  - jego oddech powoli się rozluźnił, gdy Midge rozmasował duży węzeł pod jego łopatką, o którym nawet nie miał pojęcia. Gdy jego zwinne palce rozluźniły jego kark i zaczęły masowac jego głowę, był w niebie.  - To jest tak cholernie wspaniałe.

Midge odpowiedział, składając kilka pocałunków między jego łopatkami, nie zatrzymując swoich palców. Rozmasował jego głowę i delikatnie pociągnął go za włosy, po czym przesunął dłonie niżej, z powrotem do jego ramion i najgorszego miejsca, by upewnić się, że znów się  nie spinało.

 - Powinieneś wziąć miły, gorący prysznic, to pomoże ci poczuć się lepiej. 

 - To brzmi wspaniale. - gdy Midge się z niego zsunął, poczekał tylko chwilę nim powoli usiadł. - Och, chciałem ci pokazac nasz występ w Nowym Jorku. - sięgnął do swojej torby i wyjął swojego Ipada, włączając YouTube.

Midge usadowił się obok niego, obserwując go. Był kompletnie zafascynowany stroną główną.

 - Co to jest?

Neko MidgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz