Dwa dni po świętach Scott znów parkował pod biurem agenta Guy'a i wchodził do środka po nieokreślonych schodach. Różnica była taka, że tym razem Midge był przy jego boku. Zapukał i otworzył drzwi na ponure "Wejść".
- Hej, Agencie Guy.
- Hej Scott, Midge. Wchodźcie, siadajcie. Mam parę rzeczy dla Midge'a i będzie musiał podpisać kilka papierów. - otworzył teczkę leżącą na jego biurku i wyciągnął akt urodzenia w Teksasie, podając go Midge'owi. - Jesteś oficjalnie Amerykaninem i człowiekiem co do kości. Gratulacje panie Grassi. To twoja karta ubezpieczenia społecznego, musisz podpisać dół.
Midge ledwo był w stanie utrzymać długopis, chociaż ćwiczył swój podpis przez niemal godzinę poprzedniego wieczoru, przygotowując się na ten moment. W końcu przyłożył długopis do kartki i popisał się.
- Dziękuję.
- Żaden problem. Teraz potrzebuję kilku zdjęć. Jedno, by wysłać je do twojego dowodu, jedno o moich akt. Wydrukuję ci dziś kartę tymczasową, a ta właściwa będzie do ciebie wysłana z Działu Pojazdów w przeciągu tygodnia. Siądź dla mnie na tym metalowym krześle i uśmiechnij się. - podszedł do kamery stojącej na trójnogu i wykonał kilka zdjęć. - Scott, potrzebuję też jednego twojego zdjęcia. W porządku, niech to się drukuje, a ty opowiedz mi o swoich świętach, Midge.
- Były bardzo fajne. Rodzina Scotta jest bardzo miła. Jego mama jest wspaniałą kucharką i jego siostra jest bardzo słodka. Ja mam dla ciebie prezent. - powiedział, wyjmując szczupły pakunek ze swojej torby.
- Nie musiałeś tego robić, Midge. Napisałeś, że jest dla mnie i dla mojej żony, czy chcesz, żebym otworzył go teraz, czy mam zrobić to w domu, z nią?
- Chciałbym, żebyś otworzył go teraz i zobaczył, czy ci się podoba - odparł Midge.
- Lubię cię młody, naprawdę. W porządku. - Ściągnął papier z ramy, odkrywając piękny rysunek przedstawiający ich kuchnię. Kimberly stała z karafką kawy w dłoni, a Guy siedział przy stole z filiżanką w dłoniach, uśmiechając się do żony. - To jest naprawdę dobre Midge, uh, nie wiem, co powiedzieć, naprawdę. Uwielbiam go, a Kimberly oszaleje. Na pewno powiesimy go na ścianie. Dziękuję.
- Nie ma za co. Dziękuję za pomoc.
- Więc, opowiadałeś mi o świętach - jak minął wam dzień?
- To było radosne tornado. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi i nawet dali mi prezenty, co jest bardzo urocze z ich strony. Dostałem trochę kart prezentowych, których mogę użyć, żeby kupić sobie rzeczy... Racja, Scott?
- Yep. Pójdziemy na zakupy już w domu, żebyśmy nie musieli pakować tego wszystkiego do walizek - odparł.
- Radosne tornado to najlepszy opis świąt, jaki w życiu słyszałem. Cieszę się, że miło spędziłeś ten czas, Midge. Wyjeżdżacie niedługo?
- Tak, prawdopodobnie jutro. Muszę lecieć do Nowego Jorku niedługo po nowym roku i potrzebuję trochę czasu, by zorganizować wszystko w Los Angeles. Zostawiliśmy niemal wszystko w chaosie po tym, co się stało.
- Hej, chcę, żebyście wiedzieli, że rozmawiałem ze Stevenem. Wyjaśniłem mu kilka rzeczy i nie musicie się już nim martwić. W ogóle. Jeśli go zobaczycie, albo się do was odezwie, dajcie mi znać. Dam ci kopię zasad, ale daj mi powiedzieć w skrócie o tych najważniejszych. Musicie przejść przez kontrolę przynajmniej dwa razy do roku. Jeśli Midge zaginie, kontaktujesz się ze mną natychmiast. Jeśli zgubicie jakieś dokumenty, to samo. Musisz ukrywać jego bycie Neko z całych swych sił. Rozumiesz?
- Możemy to zrobić - odparł Scott. - Dziękuję za całą twoją pomoc, posiadanie dowodu naprawdę zmienia wszystko.

CZYTASZ
Neko Midge
FanfictionTRANSLATION to Polish of amazing story 'Midge the Neko' by DeanneAdams. For the cover I've used an edit made by somaj_fcute on instagram. Scott znajduje dziwnego chłopaka, który potrzebuje jego pomocy. Midge okazuje się jednak być czymś o wiele wię...