W satynowej pościeli, leżę i dumam,
me serce krwawi, nie rozumiem dlaczego te życie wciąż się wali,
wszystko się pali,
Może zdążę się podnieść,
nim się do końca rozwali,
piekła żar spali,
nicość pochłonie do szpiku kości,
tak po prostu bezlitości.
Wszędzie dookoła mrok,
boję się zrobić chociaż krok,
by nie dopadł bestialski amok
i zabrał mnie tam, gdzie
życie kończy swój bieg.
Wszystko przez palce ucieka gdzieś.Jedna żyletka, jedna żyła, jeden ruch,
tak mrocznie płynąca krew,
niczym ostatni dech.
Wszystko blasku nabiera znów,
już nie długo nie będzie mnie tu.
Skończy się ból smutek i łzy,
pozostaną wspomnienia,
serce z kamienia i dusza
co w lód się zmienia.
By zniknąć w czas lub na nowo
jak feniks odrodzić się by z nową zorzą zacząć nowy dzień.
Tak więc wszystko możliwe jest,
jeśli tylko tego chcesz.
To zależy tylko od Ciebie
jaką obierzesz drogę,
w którą stronę pójdziesz.
Jedno tylko wiedz, czy jest dobrze
czy też źle, nigdy nie poddawaj się.
CZYTASZ
Wiersze cz. 3, myśli
SpiritualKontynuacja wierszy niewybitnej, przeciętnej 18-latki. Zapraszam