Nikt nie nauczył mnie
jak okazywać emocje,
jak sobie z nimi radzić.
Krzyczałam o pomoc, tak głośno
jak umiałam.
Krzyczałam pociętymi rękoma, łzami, siniakami.
Mówiłam do was, rozmawiałam.
Chciałam żebyście zrozumieli
jak się czuje.
Ale miałam zbyt mało lat by
precyzyjnie to określić.
A teraz mam już więcej wiosen
i wiecie co?
Teraz już nie chcę krzyczeć bo
nikt nie słuchał.
Teraz jestem cicho i siedzę
w swoim świecie pociętych rąk.
Teraz wymuszam uśmiech i
zakładam uśmiech żeby
wyglądać na szczęśliwą.
Nic już nie chce od was.
Radzę sobie sama
CZYTASZ
Wiersze cz. 3, myśli
Tâm linhKontynuacja wierszy niewybitnej, przeciętnej 18-latki. Zapraszam