Pewnego dnia padał obfity deszcz
Do tego burze z piorunami
I okazało się ,że ktoś ,kogo bardzo kochamy i szanujemy
Dołącza do tych żywiołów i sam staje się huraganem
Wszystko czasem robimy dla kogoś kogo kochamy
Idziemy gdzie on
Biegniemy w jego stronę
Gubimy po drodze w pośpiechu tego życia swoje pragnienia i marzeniaZatracamy siebie by kogoś uszczęśliwić
A ten ktoś cieszy się bo ma blisko poczciwego uczciwego barana który jest na jego skinienie
Tłumaczymy tej osobie by nie opuszczała przyjaciół tylko dlatego ,że nas ma
Bo przyjaciele są potrzebni
A ona to wykorzystuje przeciw nam
W pewnym momencie manipulacja tej osoby wznosi się na wyżyny
Ona ma wszystkich zgodnie z nasza radą
A my?
mamy tylko kilka
wspólnych znajomych
Dopóki ciało piękne i jędrne i jeszcze można się nami pochwalić
To jesteśmy do użytku
Dopóki kran nie zacznie przeciekać .
Teraz ludzie nie naprawiają
Wyrzucają i kupują nowe
Podobnie jest w związkach
Teraz się ich nie naprawia
Teraz się je zostawia
Może nie zawsze z dnia na dzień
Ale gdy już są starym statkiem
Rzadko wypływającym w głębokie oceany
Zarzuca się kotwicę
A potem kończy rejs u boku lepszego ,bardziej nowocześniejszego
To bardzo smutny scenariusz
Ale jakże prawdziwy.
CZYTASZ
Wiersze cz. 3, myśli
SpiritualKontynuacja wierszy niewybitnej, przeciętnej 18-latki. Zapraszam