Samotność,
Doskwiera mi znów,
Tak naprawdę czuję ją, gdy nie ma was tu.
W pustym pokoju,
Obijam się o puste ściany swego wnętrza,
Już właściwie nie wiele chcę pamiętać.
Bo nie da się żyć, gdy codziennie na śniadanie smakujesz nostalgię,
A poczucie winy na obiad i kolację.
Czuję jak moje ciało spoczywa w miejscu,
A dusza błąka się, nie słysząc już nawet niczyich szeptów.
Siedzę w tym stanie już wiele miesięcy
I prędzej tutaj umrę,
Niż zrobię krok tysięczny.
Nie raz starałam się zerwać jej więzy,
Ale tylko spotykałam zawód kolejny.
I czuję, że stopniowo tracę zaufanie,
Budowane przez świat izolowanie.
Głupio śmieję się z tej rzekomej "wolności",
Co wieczór dusząc się ze swojej podłości.
Nie bez przyczyny twierdzę, że to moja wina,
Chciałam kochać,
A tylko nienawidziłam.
CZYTASZ
Wiersze cz. 3, myśli
SpiritualKontynuacja wierszy niewybitnej, przeciętnej 18-latki. Zapraszam