Łzy goniły po twarzy
po piekących, czerwonych polikach
przygnębionych wargach
kończąc swój żywot na betonie
Zamilkł
Noc ginęła pomiędzy uściskami
Biciami serc
Melancholijnymi spojrzeniami
Świat chwiał się z niepewności
niemniej próbował z całych sił
nie rozsypać się na tysiące
To nas połączyło
Gwiazdy owinięte smutkiem
Już nie spadną
Nie odnajdą swego miejsca
w mych źrenicach
Zgaśnie iskra
Ja zgasnę
W obliczu własnej nadziei
CZYTASZ
Wiersze cz. 3, myśli
SpiritualKontynuacja wierszy niewybitnej, przeciętnej 18-latki. Zapraszam