Louis dość późno wrócił do domu, jednak emocje nie pozwalały mu zasnąć; on nawet nie był zmęczony, a po tak aktywnym dniu powinien paść twarzą na poduszki i spać aż do rana. Powinien, ale nie było szansy, że po prysznicu i przebraniu się w jakiś luźny tank top, Louis wygodnie ułoży się na poduszkach i zaśnie.
Chciałby, bo wczorajszy wieczór był urozmaicony wyobrażeniem Harrego, więc liczył, że loczek ponownie nawiedzi jego myśli. Mógłby z uśmiechem na ustach oddać się w objęcia Morfeusza, dając sobie czas na regenerację, odpoczynek i powolne przyswojenie wszystkiego, co właśnie się wydarzyło.
- Nie uwierzysz, mamo – powiedział, kiedy usiadł na łóżku, opierając się o wezgłowie i plącząc nogi pod delikatnym materiałem błękitnej pościeli. Zazwyczaj, jeśli już zaczynał swoje przemyślenia w zaciszu czterech ścian, zwracał się do swojej rybki, która nosi imię jego zmarłej matki. Tym sposobem chciał się wyzbyć rozrywającej jego serce tęsknoty za ukochaną matką, która pożegnała go tragicznie i bardzo dawno temu. Podświadomie jednak, mówiąc do zwierzątka, chciał, żeby była to jego mama, a ostatnimi czasy zaczął zwierzać się fotografii z jej wizerunkiem. Ból po jej stracie chyba już nigdy go nie opuści. – Wiem, że wczoraj rozmawialiśmy o Harrym i na pewno widziałaś, co stało się dzisiaj – zaśmiał się, a jego policzki delikatnie spąsowiały. Wizja jego matki, która gdzieś spomiędzy chmur, obserwuje wszystko i widzi szczęście swojego syna, podglądając go w najszczęśliwszych momentach jego życia, powodowała u Louisa uśmiech, ale i uczucie wstydu.
Nagle zerwał się z łóżka i poszedł do kuchni, gdzie na marmurowym blacie leżała jego komórka. Ponownie zapomniał jej ze sobą zabrać, jednak wcale nie stanowiłoby to problemu, gdyby nie pewne zdjęcie. Minionego wieczoru, kiedy spędzał wspaniały czas z Harrym, wyciągnął telefon i zrobili sobie kilka selfie, a jedno z nich już zdążyło zagościć na tapecie telefonu Tomlinsona.
Oboje byli szeroko uśmiechnięci, policzki mieli zaróżowione od wypitych drinków, skóra świeciła się światłem z odległego parkietu, a oczy błyszczały szczęściem. Dłoń Harrego oplotła się na bicepsie Louisa, przyciągając go bliżej. Twarze mieli delikatnie zwrócone w swoją stronę, jakby wyszukując idealnego momentu dla zrobienia zdjęcia.
Louis pokochał to zdjęcie tak szybko, jak tylko je zobaczył i postanowił podziwiać je każdego dnia. Dawno nie widział siebie tak wesołego, szczęśliwego i pełnego nowych nadziei, jak właśnie na tym zdjęciu z Harrym. Może to właśnie Styles jest powodem jego szczęścia?
- Popatrz – zachichotał, prezentując mamie zdjęcie, które odbiło się od szkła ramki z jej fotografią. – Pewnie już je widziałaś, ale wyszło naprawdę ładne, prawda? – uśmiechnął się szerzej, a jego myśli odpłynęły do spotkania z Harrym. Może i zachowywał się dziecinnie, kiedy gadał o wszystkim do rybki lub matki, ale za każdym razem czuł się lepiej. Nie musiał gromadzić w sobie wszystkich uczuć, które nie zawsze były dla niego zrozumiałe i jasne. Niby nie dostawał żadnej odpowiedzi czy rady, ale samo przeświadczenie o tym, że ktoś go słucha, dawało mu poczucie ulgi, a jego ciało zalewał spokój, wyzbywając się frustracji, gniewu, żalu.
Dalej Louis milczał, wpatrując się na przemian w zdjęcie matki i w to zdobiące ekran jego telefonu. Nie chciał być naiwny i bezwarunkowo zaufać Harremu, jednak wizja powierzenia mu części ze swoich tajemnic stawała się coraz bardziej kusząca i wygodna. Styles mógł być osobą, z którą Louis będzie mógł porozmawiać o wszystkim, nie bojąc się oceniającego wzroku albo surowych słów z jego strony. Oczywiście Liam był wspaniałym przyjacielem, któremu Louis mógłby się zwierzać, ale w jego odczuciu, to było zdecydowanie coś innego.
- Powiedz mamo, czy gdybyś tu była, to nie miałabyś problemu z... no wiesz, z tym, że ja i Harry... - nie miał pojęcia jak sformułować swoje myśli, ale matka powinna go zrozumieć. Czuł się jak idiota, kiedy jego zdania brzmiały niczym złożone przez pięciolatka, ale on nie miał szansy porozmawiać z mamą o tym, co czuje. Nie zdążył wysłuchać kazania o starcie w życie, o bezpiecznym seksie. Mama nie zdążyła wyleczyć jego złamanego serca, kiedy jego pierwsza dziewczyna rzuciła go tuż przed wakacjami. Nigdy nie rozmawiał z nią o tym, że właściwie podobają mu się tez chłopcy, co zrozumiał stosunkowo niedawno.
CZYTASZ
Love in crime || Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson to degenerat społeczny, który za swoje "wykroczenia" już dawno powinien gnić w więzieniu. Nie ma prawie nikogo w życiu i próbuje swoją samotność załagodzić gadaniem do złotej rybki, której opowiada o przeżyciach minionych dni. Spędza...