39. ten z piosenką

387 41 59
                                    

Po ostatnich przygodach – czytaj: sądzie i wielkim stresie - zarówno Harry, jak i Louis, starali się zregenerować trochę swoje siły i odpocząć. Tomlinson wziął kilkanaście dni wolnego u Eda, który powiedział mu, że ludzie kreatywni potrzebują częstych urlopów, więc niech się bawi i korzysta z życia dwudziestolatka. Harry, który od kilku dni zatrudnia w kwiaciarni córkę sąsiadki, postanowił powierzyć dziewczynie więcej obowiązków i spędzić miły czas w domu.

Zbliżało się Halloween, więc przed listopadem nie wrócą do pracy i mają wiele czasu na zorganizowanie jakiejś zabawy - ale to przy okazji. Póki co, będą się całkowicie opierniczać na kanapie, zawinięci w ukochany koc Harrego, który towarzyszy im od pierwszej randki. Spędzali czas zwyczajnie, dużo rozmawiając, grając w gry planszowe, czy obściskując się przed telewizorem i udając, że oglądają obojgu już znaną komedię. Potrzebowali oddechu od wiecznego pędu i gonitwy za nie wiadomo czym.

Louis jednak miał coś w zanadrzu. Pracował nad tym od dawna, jednak w tych wolnych dniach odnalazł trochę czasu, gdzie ulepszał swoje dzieło. Chciał sprawić Harremu przyjemność i dać prezent, który będzie inny niż wszystkie, jakimi kiedykolwiek go obdarzył. Dlatego też, Louis Tomlinson postanowił napisać piosenkę dla swojego ukochanego chłopaka, który jest dla niego wszystkim.

Od przeszło tygodni, Tomlinson notował słowa na skrawku papieru, który chował w portfelu albo zostawiał w pracy, aby Harry o niczym się nie dowiedział. Właściwie wiedział, co chce tam zawrzeć, jednak długo szukał słów, które wpasują mu się w melodię oraz będą brzmiały niebanalnie. Czy mu to wyszło, to musi ocenić już sam Styles. No, chyba, że Ed przypadkowo do nich wtargnie i zrobi z Louisa wielką gwiazdę świata muzyki. Nonsens.

- Harry, kochanie - powiedział szatyn, kiedy po kolacji postanowili wypić wino i plotkować do samego rana. Trzeba uwierzyć na słowo, że naprawdę mieli o czym.

- Tak? - zapytał z uśmiechem, sięgając do wysokiej półki po kieliszki. Tomlinson spojrzał na niego ukradkiem i już wiedział, że chłopak jest wszystkim, o czym kiedykolwiek marzył. Cóż, nie chodzi tu tylko o to, że Styles sięga do najwyższej półki w ich kuchni oraz ma zabójcze loczki, prześliczne jadeitowe oczy, całuśne usta, idealne...

- Mam dla ciebie niespodziankę, ale trochę się stresuję - westchnął, jednak wciąż się uśmiechając. Harry odwrócił się z kieliszkami w dłoni, po czym odstawił je na stolik i usiadł na miejscu obok, zwyczajnie przytulając się do ramienia Louisa, jakby miało to odeprzeć jego wszystkie troski w cień. W istocie, terapia Harrego była nad wyraz skuteczna i po prostu wspaniała.

- Nie masz czym. Wiem, że nigdy mnie nie posłuchasz, co do tych niespodzianek, więc pięknie dziękuję - zachichotał, a Louis energicznie pokiwał głową - Ale pamiętaj, że to tylko ja. Twój Harry.

- To aż ty, skarbie. Mój Harry - odparł ciszej, zgarniając chłopaka w ramiona i całując czubek jego głowy. Styles zaśmiał się przy jego piersi i natychmiastowo oddał uścisk, wsłuchując się w bicie serca swojego chłopaka. - Napisałem dla ciebie piosenkę - wyszeptał tuż przy jego uchu, a loczek zdębiał. Poderwał głowę i z otwartymi szeroko ustami oraz zaszklonymi oczami, wpatrywał się w błękit spojrzenia Tomlinsona.

- Lou - udało mu się wyszeptać w szoku, zanim zacisnął palce na krawędzi koszulki chłopaka, jakby bojąc się, że zniknie i wszystko okaże się snem. Tomlinson zaczerwienił się delikatnie, po czym przycisnął usta do tych Harrego, całując go długo i powoli.

- Mógłbym ci ją zaśpiewać? - zapytał nieśmiało, a w odpowiedzi usłyszał cichy pisk i więcej podniecenia na twarzy Styles, który kiwał głową jak oszalały. Louis zaśmiał się pod nosem i wyciągnął z kieszeni telefon, gdzie miał zapisaną muzykę, którą sam ułożył do swojej piosenki. Może to nie będzie sprzęt jak w studiu, a dźwięk nie będzie brzmiał idealnie, jednak to nie było ważne. Chciał zaśpiewać tę piosenkę na żywo, bez swojego głosu nagranego za szklaną szybą - chociaż dysponował taką wersją - mimo że stres zjadał go już od poranka, kiedy ustalił, że to będzie ten dzień. Bał się reakcji Harrego, która prawdopodobnie rozczuli go do łez, ponieważ chłopak był dla niego całym światem. Ciężko mu było teraz wyobrazić sobie dzień, w którym nie byłoby pięknego loczka. Jeśli trafi do piekła, to musi dobrze dogadać się z diabłem, ponieważ rozniesie podziemie i puści je z dymem, jeśli Harrego nie będzie przy nim.

Love in crime || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz