Następnego ranka Louisa obudziło dziwne łaskotanie po jego zadartym nosie. Nie otwierając oczu, próbował zorientować się, co wyrwało go ze snu, nie pozwalając dalej odpoczywać. Mimo wszystko nie mógł narzekać, ponieważ było to zdecydowanie milsze niż jęczący dźwięk budzika albo metaliczne chrzęszczenie dzwonka u jego drzwi.
Było mu ciepło, ale i dziwnie ciężko na piersi, więc leniwie otworzył oczy, od razu uśmiechając się od ucha do ucha. Między jego nogami, uczepiony do jego klatki piersiowej, leżał Harry, którego nos wciśnięty był w zgięcie szyi Louisa. Nogi mieli splątane gdzieś pod luźno rzuconym kocykiem, a ramiona Tomlinsona owinięte były wokół talii loczka, tak samo jak owinął je kilka godzin temu, kiedy zasypiali.
Nie był to dla niego codzienny widok, a ściślej mówiąc, Louis nigdy w swoim dwudziestosześcioletnim życiu nie obudził się przytulany przez kogoś w tak uroczy i niezobowiązujący sposób. Pamiętał, że Harry usnął w podobnej pozycji jak oglądali film, a on sam ciaśniej go do siebie przytulił, ale był pewien, że podczas nocy przekręcą się jakieś milion razy, spadną z kanapy albo będą się z niej wzajemnie skopywać. A tu proszę, Harry cicho oddycha z głową przy sercu Tomlinsona, dłońmi nie puszczając fragmentu jego koszulki.
Odruchowo wplótł palce w gęste loki, odsłaniając pochłoniętą we śnie twarz chłopaka, na którą na dłuższą chwilę się zapatrzył. Podziwiał jego rzęsy, które skrywały najpiękniejszy odcień zieleni, jaki kiedykolwiek Louis widział na oczy. Śledził wzrokiem idealną szczękę i malinowe usta, które jakby prosiły się o krótkie cmoknięcie i gdyby Louis tylko mógł tam sięgnąć, to z pewnością by to zrobił.
- Hej – z zamyślenia i podziwiania piękna młodszego chłopaka, wyrwał go niski głos okrzesany poranną chrypką. Zamrugał zdezorientowany i odnalazł błyszczące zielenią spojrzenie, które było utkwione w jego twarzy, oraz uśmiech, który rozciągał się po policzkach Harrego, ukazując uroczy dołeczek.
- Hej – odparł cicho, jakby bojąc się własnego głosu. Harry podciągnął się na łokciu i sięgnął ustami do policzka Tomlinsona, całując go słodko i długo, co wywołało gigantyczny uśmiech Louisa i rumieniec, który niespodziewanie wtargnął na jego twarz. – Nie za wygodnie ci? – mruknął rozbawiony, chcąc odwrócić uwagę od swoich czerwonych policzków. Harry jedynie pokręcił głową i oplótł dłońmi szyję Louisa, bardziej wtulając się w jego ramię. Ciepło rozlało się w brzuchu niebieskookiego, a motyki kolejny raz wystartowały i szalały jak opętane.
- Jesteś całkiem fajną poduszką, wiesz? – zaśmiał się i podniósł głowę, wpatrując się w oczy starszego chłopaka. Chyba nikt nie może mieć mu za złe, że nie ma najmniejszej ochoty, aby wstawać z ciepłej piersi Tomlinsona, który obejmuje go ramieniem, drugą rękę wciąż trzymając w jego włosach i delikatnie przeczesując splątane loki. Czuł się niemal jak w raju, a przecież tylko leżeli na zwykłej kanapie, gdzie zasnęli oglądając film.
- Skoro tak twierdzisz – mruknął z zamyśleniem, przenosząc dłoń na policzek Harrego i przejechał kciukiem po gładkiej skórze. Nie wiedział, skąd nagle w nim tyle odwagi, skoro wczoraj bał się dłużej całować z loczkiem, czując się całkowicie niepewnie we wszystkim, co robił. Nadal nie był pewien, czy jego zachowanie jest odpowiednie, ale odkąd Harry wie, że jest pierwszym facetem, z którym Louis był na randce, stres delikatnie mu odpuszczał i pozwalał sobie na swobodniejsze ruchy względem chłopaka. – Jesteś głodny? – zapytał ze śmiechem, kiedy ciche burczenie Stylesowego brzucha dotarło do jego uszu, a policzki Harrego oblały się zawstydzonym różem.
- Odrobinkę – uśmiechnął się i schował nos w szyi Louisa, który jedynie zaśmiał się w jego loki i pocałował go w głowę. Sam się nie poznawał i był zdumiony, że przemawia przez niego tyle romantyczności i słodkich, lecz drobnych gestów, ale cholernie mu się to podobało. Jeśli miałby przypomnieć sobie wszystkie poranki z Eleanor, czego bardzo nie chciał robić, to nie odnalazłby nawet jednej dziesiątej takiej słodkiej chwili, jaką teraz ma z Harrym. A przecież dopiero co byli na pierwszej randce i raczej żaden z nich nie planuje kończyć tej wspólnej przygody.
CZYTASZ
Love in crime || Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson to degenerat społeczny, który za swoje "wykroczenia" już dawno powinien gnić w więzieniu. Nie ma prawie nikogo w życiu i próbuje swoją samotność załagodzić gadaniem do złotej rybki, której opowiada o przeżyciach minionych dni. Spędza...