45. ten, gdzie Louis już wie

349 39 49
                                    

Tak, jak zaplanowali kilka dni temu, w drugi dzień świąt pojechali do Doncaster, aby odwiedzić grób matki Louisa. Tym razem nie byli pogrążeni w smutku albo żalu, ponieważ jechali tam z pełnią pozytywnej energii po świętach, których cząstkę planowali zostawić przy Jay.

Harry był chwilami delikatnie zdenerwowany, ponieważ wiedział, że to będzie ten dzień, w którym wyjawi Tomlinsonowi prawdę na temat zlecenia od Simona. Bał się jego reakcji na to wszystko, chociaż informacje, jakimi wymieniali się na przełomie kilku ostatnich tygodni, również nie były błahe. Styles liczył na to, że Louis przyjmie to dobrze i pomoże mu rozwiązać ten problem. Przecież nie chciał go stracić...

Póki co siedzieli w aucie szatyna i z melodią na ustach, żartowali albo śmiali się, wspominając cudownie spędzoną wigilię z mamą Harrego. Tomlinson cholernie się cieszył i dziękował Anne za wszystko, co dla niego zrobiła. Mieli spędzić wspólnie jeszcze kilka dni, konkretniej do imprezy sylwestrowej, więc uśmiech nawet na chwilę nie schodził z ust Louisa. Czuł się swobodnie i szczęśliwie wśród rodziny Stylesów, a to cieszyło i jego, i Harrego, i Anne z Gemmą.

- Cześć, mamo - uśmiechnął się Louis, strzepując śnieg z zimnego kamienia na nagrobku. - Przyprowadziłem ci Harrego - dodał i przytulił się do boku swojego chłopaka.

- Dzień dobry, pani Tomlinson - powiedział Styles, szczerząc się do zdjęcia kobiety. Tak bardzo chciałby ją poznać i porozmawiać. Był pewien, że dogadałaby się nie tylko z nim, ale też jego mamą, która, odkąd wie o śmierci Jay, mówi o niej ciepło i cieszy się z każdej opowiedzianej historii z jej udziałem.

- Myślisz, że ona o nas wie? - zapytał, patrząc na profil Harrego. - Wie, że cię tu mam?

- Na pewno - loczek skinął głową, wpatrując się w oczy Louisa. Zarzucił ręce na szyję chłopaka i przyciągnął go bliżej, opierając o siebie ich czoła. - Myślę, że twoja mama doskonale wie, jak bardzo cię kocham, Lou. Patrzy na ciebie tam, z góry, i jest cholernie dumna, że ma takiego cudownego syna jak ty. Takiego, co o mnie dba, troszczy się i pokazuje, że jestem dla niego ważny.

- Harry, bo mnie wkurzysz - zaśmiał się, ocierając drobną łzę ze swojego policzka. Uważał, że to niesamowicie urocze, że Styles go tak postrzega i takie ma o nim zdanie. - Serio tak myślisz? Że ona to wszystko wie?

- Jestem pewny - wyszczerzył się i cmoknął policzek szatyna. Harry bardzo doceniał, kiedy w takich chwilach na ustach szatyna pojawiał się uśmiech. Może bardzo blady, delikatny, ale wciąż uśmiech. To dla żadnego z nich nie były proste rzeczy, przecież śmierć w rodzinie jest bardzo bolesna, ale kiedy tak spędzali czas, stojąc w śniegu i wpatrując się w ciemny marmur, Styles uświadamiał sobie, że jego chłopak jest cholernie silnym facetem. On, będąc w takiej sytuacji, najprawdopodobniej poddałby się już na starcie, a Louis zrobił coś przeciwnego. Pokazał wszystkim, że jest dzielnym facetem i nie załamał się, stawiając czoła swoim wielkim problemom. Może i miał wiele za uszami, jednak miał też złote serce, które całkowicie powierzył Harremu, który chciał o nie dbać jak o największy skarb. Cóż, miłość czasami jest w stanie całkowicie zmienić nasze życie, prawda?

A to wszystko dla Louisa było jak słodko-gorzka chwila. Z jednej strony wpatrywał się w grób swojej ukochanej matki, za którą tęskni i cholernie mu jej brakuje. Ile on by dał, żeby przytulić się do Jay i zobaczyć twarz ze zdjęcia w rzeczywistości. Wiedział, że to niemożliwe, więc wcale na to nie liczył, jednak w głębi serca po cichu o tym marzył. Taka strata dotknęłaby każdego, dlatego jego pozornie bezwzględne serce też odczuwa ból na samo wspomnienie dwudziestego ósmego dnia sierpnia, sprzed dziesięciu laty.

Z tej drugiej strony, Louis w końcu znalazł kogoś, kto zapełnia w jego sercu lukę. Harry wypełnia go miłością i troską, której tak wiele lat mu brakowało. Oczywiście wciąż ma Liama, który jest naprawdę wspaniałym przyjacielem, jednak to nie to samo. Oni znają się od zawsze i Payne również przeżył śmierć Tomlinsonów, więc traktował to wszystko nieco inaczej. Poza tym, oni obdarzali się miłością braterską. Dbali o siebie i martwili, jednak to nie była miłość, jakiej Louis potrzebował do pełni zadowolenia. Wtedy pojawił się Harry, odnajdując w szatynie iskrę szczęścia i przywracając wiarę w uczucie, które dla Tomlinsona było martwe i nieosiągalne. Louis myślał, że pisane mu jest być samym. Nie wierzył, że znajdzie się ktoś – wtedy jakaś urocza dziewczyna – kto prawdziwie go pokocha i będzie tworzył z nim coś więcej. Będzie dla niebieskookiego tym, czego do dziś nie potrafi pojąć, a za co mógłby dziękować dniami i nocami. Po prostu będzie tym, kim stał się Harry. Jego Harry.

Love in crime || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz