Pierwszego dnia września, kiedy obaj lenili się na kanapie w ich salonie, po kawalerce rozległ się wibrujący dźwięk dzwoniącego telefonu. Harry wywrócił oczami i otrzepał dłonie z okruszków po chrupkach, po czym przejął urządzenie, które podawał mu rozbawiony Tomlinson. Sam Louis nie zamierzał się ruszać, więc jedynie zatrzymał film, który oglądali, i oparł głowę na poduszkach, żeby zbytnio nie podsłuchiwać rozmowy loczka. Nie będzie to najprostsze, ponieważ Styles leżał między jego nogami, opierając się plecami o jego klatkę piersiową, głowę mając tuż pod brodą Louisa, ale się postara.
- Cześć, mamo – wyśpiewał Harry, a mimowolny uśmiech wstąpił na twarz Tomlinsona. Zaczął stukać palcami o brzuch loczka, który zaśmiał się bezdźwięcznie i grzecznie słuchał słów mamy. – Wszystko dobrze, radzimy sobie – powiedział, łapiąc dłoń Louisa i przyciągając ją do ust.
Anne pytała, jak chłopcy radzą sobie po wypadku i jak idzie im wspólne mieszkanie. Harry opowiadał – pomijając niektóre rzeczy, ale one nie nadawały się do ploteczek z mamą – i wychwalał Louisa jako chłopaka oraz współlokatora. Chichotał na jej słowa i często przytakiwał, a Tomlinson po prostu uśmiechał się w przestrzeń, trzymając palce splątane z tymi należącymi do loczka. Starał się nie wsłuchiwać w ich słowa, jednak kiedy usłyszał, że mama Harrego mówi coś o ich poznaniu, serce mu przyspieszyło, a dłoń mimowolnie zaczęła drgać. Czujne oko Stylesa oczywiście to wychwyciło, więc wtulił policzek w koszulkę chłopaka, składając cichy pocałunek na jego obojczyku, a niedługo później skończył rozmowę.
- Louis, co to była za reakcja? – zapytał, obracając się do chłopaka przodem i opierając brodę na jego mostku. Nie chciał go niczym denerwować, więc nie wiedział, czy już mówić mu, że mama zaprasza ich na obiad.
- Nie wiem – mruknął, obejmując Harrego w pasie. – Chciałbym poznać twoją mamę. Nawet bardzo, Hazz. Ale boję się, że ona mnie nie polubi. Ja nie wiem, jak się zachowywać w takich sytuacjach – wyznał, spuszczając wzrok z oczu Stylesa. – Nie chcę się przed nią zbłaźnić...
- To miłe, że zależy ci na opinii mojej mamy – zachichotał, wychylając się po pocałunek. – Ale nie masz się całkowicie czym przejmować. Po pierwsze, moja mama jest naprawdę szalona i niewiele rzeczy jest w stanie ją zaskoczyć – zaczął, a Louis parsknął pod nosem. Jeśli Anne jest taka sama jak Harry, to na pewno będzie ciekawie. – A po drugie, ona już o tobie pawie wszystko wie i cię ubóstwia! Może o tym nie wiesz, ale trochę zdążyła cię poznać, kiedy byliśmy w szpitalu.
- Boże, to ja już nie mam szans! – zaśmiał się w głos, przykrywając dłonią swoje oczy. W głębi serca czuł, że dogada się z panią Styles, ale bał się niezmiernie. Nigdy nie był w tak poważnym związku, żeby musiał poznawać rodziców drugiej połówki. Jego właśni nigdy nie zdążyli tego zrobić, więc czuł się kompletnie zielony w tym temacie. – A co, jak twoja mama powie, że nie powinieneś ze mną być, bo jestem dla ciebie niewystarczający? – zapytał nagle. Przez to pytanie przedzierał się i żart, i lęk. Chyba naoglądał się za dużo komedii romantycznych.
- Nie powie tak, możesz być pewien – odparł Harry, wywracając oczami. – Ale jeśli to ma cię stresować, to na tak głupie słowa mojej mamy, uciekłbym z tobą za granicę – zaśmiał się, a na usta Louisa wkroczył szeroki uśmiech. – Kupilibyśmy sobie dom, przygarnęli wielkiego psa i mieli gromadkę szalonych dzieci. Co ty na to? – zapytał. Może obaj teraz żartowali, jednak takie wyobrażenia ich przyszłego życia były całkiem miłe.
- Chciałbyś mieć ze mną psa i dzieci? – zapytał Louis, a jego głos był cichy i nieśmiały. Policzki obojga oblały się różem, a oczy zatapiały się w sobie nawzajem.
- Nie teraz, bo jesteśmy zbyt zajęci sobą – zachichotał, czerwieniąc się jeszcze bardziej. – Ale może w przyszłości? Za kilka lat – mruknął niepewnie, a wtedy Louis wychylił się i wpił w jego wargi. Zawsze marzyła mu się szczęśliwa rodzina i ktoś, kto będzie go kochał bez względu na wszystko. Przez lata wydawało mu się, że poszukiwania żony, która podzieli jego marzenia, są prawie nierealne. I cóż, miał rację. Całkowitym przypadkiem na jego drodze stanął Harry, który nie dość, że samym sobą jest tym, o czym Louis zawsze marzył, to jeszcze myślał podobnie o ich wspólnej przyszłości.
CZYTASZ
Love in crime || Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson to degenerat społeczny, który za swoje "wykroczenia" już dawno powinien gnić w więzieniu. Nie ma prawie nikogo w życiu i próbuje swoją samotność załagodzić gadaniem do złotej rybki, której opowiada o przeżyciach minionych dni. Spędza...