Następnego ranka, a właściwie już późnym południem, Harry z Louisem jedli wspólnie śniadanie i rozmawiali cicho o urodzinach Nate'a. Kac był znikomy, ponieważ żaden z nich nie pił zbyt wiele oraz wrócili dość wcześnie, więc mogli w bez bólu spędzić ten dzień i plotkować lub leniuchować na kanapie. Innymi słowy, wymarzona sobota.
- Lou - zagadnął Styles, trącając chłopaka stopą. Kiedy tak siedzieli, przypomniało mu się o jego wczorajszym znalezisku, czyli dzienniku, którego od tamtej pory już nie widział. Zastanawiał się, czy to nie jest zbyt drażliwy temat dla Tomlinsona, ale ciekawość zżera go zbyt długo, żeby mógł sobie odpuścić. - Mam takie pytanie - powiedział wolno, kiedy tylko Louis spojrzał w jego oczy z zainteresowaniem.
- Mam się bać? - zaśmiał się, chociaż w głębi serca trochę go wystraszyły słowa Harrego. Niby nie powinien się niczego obawiać, ale jednak myśl o dzienniku wciąż tliła się w jego głowie. Może to czas najwyższy, żeby się przyznać? Może jednak nie?
- Nie, nie, ja tak z ciekawości. Ale nie musisz mówić, jeśli nie chcesz - zaczął i lekko plątał słowa, ale nie wiedział dokładnie, jak przekazać Louisowi to, o czym myśli. Z jednej strony chciał wiedzieć, ale z drugiej nie chce na niego naciskać. - Wczoraj na łóżku leżał jakiś twój dziennik - uśmiechnął się nikle, a szatyn zamarł. Czyżby był w przysłowiowej dupie? - Nie chciałem grzebać w twoich rzeczach, ale kiedy odkładałem go na biurko, rzuciła mi się w oczy jakaś data i dziwne słowa. Nie wiem, co to było i co oznaczało, ale wiesz, że nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał. Jeśli to coś bardzo prywatnego, to nie mów, ale...
- Hazz, spokojnie - Tomlinson przerwał jego paplaninę i sięgnął do dużej dłoni Harrego nad stołem. - Tak myślałem, że nie ujdzie mi to niezauważone. Ale wiedz, że to nie jest nic, z czego jestem dumny - powiedział i wziął głęboki wdech. Jego chłopak musi w końcu się czegoś o nim dowiedzieć. Czas skończyć tę farsę. - Ja, uh... Ten dziennik... ja tam... Jestem mordercą, Harry - wyszeptał i spuścił wzrok, puszczając też rękę chłopaka.
- I to twój, nie wiem, pamiętnik? - zapytał nieśmiało, jednak, ku zdziwieniu Louisa, w jego głosie nie było ani pogardy, ani obrzydzenia. Styles po prostu pytał z ciekawości, chcąc dowiedzieć się czegoś o swoim tajemniczym ukochanym i zwyczajnie go w tym wspierać. On mu chyba spadł z nieba.
- N-nie, ale... Przepraszam, że ci nie powiedziałem tego wcześniej, Harry - westchnął. W jego głowie toczyła się wielka walka. Pluł sobie w brodę za to, że nie wyjawił tego wcześniej, ale wtedy nie znał Stylesa i ten mógł wepchnąć go za kratki, jeśli poznałby szczegóły. Teraz jednak, Louis boi się, że loczek znając znaczną część prawdy, nie będzie chciał wciąż z nim być. Niby też maczał palce w zabójstwach, ale on właśnie chce porzucić tę stronę swojego życia, a Tomlinsonowi zostało jedno, najważniejsze z zadań.
- Hej, ja cię całkowicie rozumiem - powiedział Harry z uśmiechem i podszedł do szatyna, aby pociągnąć go za rękę na kanapę. Kiedy usiedli, Louis odetchnął z ulgą, czując, jak młodszy chłopak wtula się w jego bok i wzrokiem bada jego profil. - Kiedyś, jak byliśmy w Doncaster, mówiłeś mi, że Aloni nie był 'twoim pierwszym' - rzekł po chwili, robiąc cudzysłów w powietrzu. Tomlinson pokiwał niepewnie głową, a wtedy Harry zapytał: - Kiedy był twój pierwszy?
- Dwa lata temu w sierpniu - odparł z zaciśniętym gardłem. Czuł, że może powiedzieć Harremu wszystko, a on za nic go nie będzie osądzał. Cóż, on też tego nie robił.
- Słuchaj, Lou. Wiem, że to nie są łatwe rzeczy i nie musisz mówić mi wszystkiego. Ja nawet tego nie chcę, niektóre sprawy powinny zostać tajemnicą - uśmiechnął się i położył dłoń na policzku Louisa, żeby utrudnić mu uciekanie wzrokiem. - Kiedy ja mówiłem ci o Simonie i tym wszystkim, bardzo mnie wsparłeś i poczułem, że jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię i chcę, żebyś też potrafił mi zaufać i... żebym był dla ciebie wsparciem - zakończył prawie szeptem, a łzy napłynęły mu do oczu. Mówienie wprost o tym, o czym nie mówi się często, nie jest proste i wymaga wiele odwagi. Styles chciał jednak, aby Louis wiedział to, że może mu ufać i na nim polegać.
CZYTASZ
Love in crime || Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson to degenerat społeczny, który za swoje "wykroczenia" już dawno powinien gnić w więzieniu. Nie ma prawie nikogo w życiu i próbuje swoją samotność załagodzić gadaniem do złotej rybki, której opowiada o przeżyciach minionych dni. Spędza...