Rozmowę Louisa i Liama przerwał dzwonek do drzwi, na który Tomlinson zareagował prawie piskiem, po czym rzucił się w stronę drzwi. Szybko je otworzył i z szerokim uśmiechem przytulił się do zaskoczonego Harrego, który jedynie głośno się zaśmiał i oplótł ramiona wokół szatyna. Liam patrzył na to z wielkim rozczuleniem i swego rodzaju dumą, ponieważ dawno nie widział swojego przyjaciela w tak dobrym humorze. Zazwyczaj Louis był powściągliwy i opanowany, dopóki nie wlał w siebie sporej ilości alkoholu. To nie tak, że był gburem, ale nie należał do wesołków i wolał zachowywać się raczej poważnie.
- Znacie się już – powiedział Louis, ciągnąc Stylesa za rękę. Chłopak posłał Liamowi szeroki uśmiech i kiwnął głową, zgadzając się ze słowami szatyna. Usiedli razem na kanapie, stykając się nogami i ramionami, a Payne rzucił im rozczulone spojrzenie i szczerzył się do zadowolonej pary. – Nie wiem, co mówić dalej, więc przejmujecie pałeczkę – zaśmiał się, a Liam był szczerze zaskoczony lekkością jego słów. Gdyby nie znał go z czasów beztroskiego liceum, nie poznałby własnego przyjaciela!
- Napijesz się piwa? – zapytał Payne, zwracając się do Harrego, który nie odwracał wzroku od Louisa. Było to strasznie słodkie i Liam zastanawiał się, jak zrobić im zdjęcie z ukrycia, żeby Maya, która jest wielką fanką tej relacji, mogła ich zobaczyć.
- Prowadzę – westchnął loczek, marszcząc śmiesznie nos. Wtedy Louisowi zapaliła się w głowie lampeczka i sięgnął po puszkę, niemal wciskając ją w dłoń Harrego.
- Będziesz zmuszony zostać albo wrócić jutro po samochód – wzruszył ramionami, próbując mało skutecznie ukryć szeroki uśmiech. Styles pokręcił głową i przejął puszkę, opierając się wygodniej o ramię niebieskookiego. Liam nie wiedział, czy byli już parą, ale jeśli tak, to są najsłodszym związkiem, jaki kiedykolwiek widział.
Rozmowa zaczęła się kleić, a chłopcy rozmawiali właściwie o niczym szczególnym. Liam głównie opowiadał o byciu psychologiem, ponieważ Harry nie dawał mu spokoju z pytaniami. Później Payne wypytał ich o ich pierwszą randkę, czym zyskał czerwone policzki Stylesa i nerwowy kaszel Louisa, który wymyślał wiele wymówek, aby tylko mu nie opowiadać.
Dogadywali się, więc nie pojawiała się niezręczna cisza ani tematy, które były tylko po to, aby wzajemnie się zbyć. Liam ewidentnie złapał kontakt z Harrym, a Louis prawie skakał z radości, że dwie ważne osoby jego życia mogą się zaprzyjaźnić albo chociaż być dobrymi znajomymi.
- Muszę wam coś powiedzieć – nagle oznajmił Louis, wcinając się Liamowi w środek zdania, kiedy mówił o jakimś wspólnym wyjściu. – Chyba znalazłem pracę! – wykrzyczał, a pozostali chłopcy spojrzeli na niego zaskoczeni. Louis nigdy nie mówił nic na temat swoich poszukiwań, więc taka informacja trochę wybiła ich z rytmu.
- Gratulacje? – mruknął Liam, bardziej pytając niż faktycznie gratulując przyjacielowi. Tomlinson spojrzał na niego zza przymrużonych powiek, próbując unicestwić go samym spojrzeniem. – Nie zrozum mnie źle, nie wiedziałem, że czegoś szukasz!
- Co to za praca? – zapytał Harry, chcąc rozładować trochę napiętą atmosferę. Oczywiście mu się to udało, ponieważ Louis odwracając się do niego od razu zmienił swoją minę i popatrzył na loczka wzrokiem pełnym iskierek szczęścia.
- W studiu muzycznym – pochwalił się z uniesioną brodą, a Liam parsknął pod nosem. – Coś cię bawi, panie wielki psychologu? – fuknął, ponownie miażdżąc przyjaciela wzrokiem. Harry pokręcił rozbawiony głową i sięgnął do dłoni Louisa, niby przypadkowo splatając ze sobą ich palce. Doskonale wiedział, że starszy chłopak nie jest prawdziwie wściekły, ale jeśli miał pretekst do złapania jego dłoni, to oczywistym jest, że to zrobi.
CZYTASZ
Love in crime || Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson to degenerat społeczny, który za swoje "wykroczenia" już dawno powinien gnić w więzieniu. Nie ma prawie nikogo w życiu i próbuje swoją samotność załagodzić gadaniem do złotej rybki, której opowiada o przeżyciach minionych dni. Spędza...