21. ten z niepasującym elementem

435 42 51
                                    

- Hazz? - mruknął Louis, kiedy chłopak nie odpowiadał na jego pytania i wyglądał na bardzo wkurzonego. Siedzieli w cichej kawiarni, gdzie jedli wspólne późne śniadanie. Spotkali się dosłownie kwadrans temu i Tomlinson czuł się lekko przytłoczony humorem Harrego. Loczek nerwowo podrygiwał nogą i zaciskał dłonie na wymiętej serwetce, swój wzrok lokując gdzieś za szybą. - Kochanie - westchnął, kopiąc go delikatnie w łydkę, przez co Styles ocknął się z letargu i przeniósł spojrzenie na Louisa.

- Tak? - zapytał dużo spokojniej, jakby nie chcąc sprawiać Tomlinsonowi kłopotu. Nie chciał, żeby ten odczuł jego zły humor, ale prawdopodobnie emocje wyłożone miał jak na dłoni. - Przepraszam, Lou, mam zły dzień - ukrył twarz w dłoniach, czując spore wyrzuty sumienia. Jak tylko Louis spotkał się z nim przed kawiarnią, zaskoczył go pięknym słonecznikiem i słodkim pocałunkiem, kiedy Harry tylko fukał i obrażał się na cały świat od samego rana.

- Nie przepraszaj - powiedział ciepło i wstał, żeby za chwilę usiąść po tej samej stronie stolika, gdzie siedział Styles. Objął go ramieniem, składając całusa gdzieś w gęstych lokach i licząc na to, że te drobne gesty trochę uspokoją rozszalałe nerwy chłopaka. - Powiesz mi co się dzieje? Nie musisz, ale może jakoś ci pomogę? - zaproponował, a Harry uniósł głowę, gdzie teraz malował się czuły uśmiech, i wtulił się w bok Tomlinsona, czując się tam bezpieczniej i spokojniej.

- Jutro kończy mi się urlop, a mój szef już zawala mnie stosem roboty - westchnął w koszulkę niebieskookiego, zaciskając palce na jej materiale. Jego praca może nie jest standardowa, przecież to właśnie dzięki niej poznał Louisa, ale przynosiła mu spore korzyści, jeśli chodzi o pieniądze. Kiedyś mu ich brakowało i nie mógł pozwolić sobie na droższe przyjemności, a teraz pławił się w luksusach. Niosło to za sobą wiele ryzyka i wymagało silnej psychiki, jednak Styles dawał radę i kiedyś podobało mu się tak łatwe gromadzenie pieniędzy. Teraz jednak zaczyna mieć tego wszystkiego dosyć, a wyrzuty sumienia coraz częściej nawiedzają jego sielankowe życie. - Zresztą, kiedyś ci o wszystkim opowiem, ale teraz nie mam na to najmniejszej ochoty. Robi mi się niedobrze na wizję powrotu w te mury.

- Harry, skarbie - zaśmiał się miękko, przeczesując palcami włosy chłopaka. - Pamiętaj, że jak coś, to dziesięć minut i jestem, żeby ci pomóc - zażartował, chociaż gdyby sytuacja tego wymagała, to byłby przy Stylesie w kilka sekund. Byli razem i to strasznie podobało się Louisowi, który na każdym kroku znajdował coś ekscytującego w byciu w związku z kimś tak wspaniałym jak Harry. Najchętniej nie rozstawałby się z nim nawet na chwilę, ale nie chciał być też upierdliwy, więc starał się opanować swoje podniecenie. Nie było to proste, ponieważ sam nie do końca rozumiał swoje uczucia, ale z Harrym u boku wszystko działo się tak naturalnie i poprawnie.

- Zapamiętam to sobie - zachichotał i podniósł głowę, aby za chwilę złapać policzki Louisa swoimi dłońmi i przyciągnąć go do słodkiego pocałunku. Każdy z nich miał w sobie coś magicznego i czegoś, czego nie potrafili nazwać, ale pragnęli tego więcej. Byli w miejscu publicznym, więc nie okazywali sobie zbyt wylewnie swoich uczuć, a pocałunki były raczej subtelnymi muśnięciami warg, jednak to też miało w sobie tę słodycz i pragnienie. - I dziękuję - dodał po chwili, ponownie przytulając się do Louisa. Może Tomlinson nie powiedział mu zbyt wiele i nie zmienił jego postrzegania świata względem pracy, ale sama jego obecność i próba rozweselenia Harrego, była całkowicie wystarczająca. Styles zaczął dostrzegać, że niebieskooki stał się dla niego czymś w rodzaju promyka szczęścia, który nie gaśnie nawet wtedy, kiedy nie są razem. Rozświetla on jego szare i nudne dni, wprowadzając pełną paletę kolorów w najprostsze czynności, które wykonane bez niego były po prostu puste.

- Nie musisz, taka moja rola - zachichotał, przytulając do siebie loczka i sunąc palcami po jego umięśnionych plecach. Niby robił właśnie za pocieszyciela dla Harrego i to jemu powinien poprawiać humor, jednak samo przytulanie się z tym chłopakiem powodowało u niego szerszy uśmiech i wciąż obecne przyjemne ciepło w brzuchu. - Zjemy to śniadanie? Nie chcę cię popędzać, ale mój żołądek domaga się pokarmu! - parsknął w nadziei, że zarazi Stylesa swoim dobrym humorem i jego myśli przestaną krążyć wokół nieszczęsnego powrotu do pracy.

Love in crime || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz