19. ten, w którym Louis jeszcze nie robił takich rzeczy

455 43 30
                                    

Kiedy Louis poczuł palce Harrego na guzikach swojej koszuli, która po trochu zaczęła zsuwać się z jego ramion, prąd podniecenia przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa. Czuł się wspaniale, będąc z chłopakiem tak blisko i móc dotykać dłońmi jego umięśnionych ramion lub wyrzeźbionego brzucha.

Usta nie odrywały się od siebie, kiedy i Louis postanowił dobrać się do garderoby Stylesa i powoli rozpinać jego koszulę. Czuł, jak młodszy chłopak uśmiecha się przez pocałunek, jednak go nie przerywa i zdejmuje materiał z ramion Tomlinsona, dotykając dłońmi jego rozpalonej skóry.

- Harry – jęknął szatyn, kiedy oboje siedzieli już tylko w spodniach i sapali naprzeciwko swoich ust. Podniecenie sięgało zenitu i każdy ruch biodrami doprowadzał ich oboje do szaleństwa, jednak w Louisie obudziły się najgłębiej skrywane niepewności. – Ty wiesz, że ja nigdy... - spuścił wzrok, a jego policzki oblały się jeszcze soczystszą czerwienią.

- Hej, spokojnie – uśmiechnął się Harry, łapiąc podbródek Louisa w dwa palce i nakierowując jego usta na swoje. – Nie masz się czym stresować – powiedział ciepło i cmoknął wargi Tomlinsona, szukając na jego twarzy jakichkolwiek oznak niechęci. – Poza tym, ja i tak jestem na dole – dodał szeptem, na co oboje parsknęli śmiechem. Taki też był cel Stylesa, ponieważ ostatnią rzeczą, jaką powinien teraz robić jego chłopak, to stresować się czymkolwiek.

- Tym bardziej – powiedział po chwili, utrzymując ręce na nagiej talii Harrego, co samo w sobie cholernie mu się podobało. – Masz mi mówić wszystko, bo nie chcę zrobić ci krzywdy – szepnął, bo mówienie na głos czegokolwiek, co sprowadzało się do seksu czy bliższej intymności, budziło w nim wielki wstyd, jakby właśnie opowiadał o tym swojej mamie.

- Nie zrobisz, tylko mi zaufaj – odparł loczek, a kiedy Tomlinson pokiwał głową, wrócił do pocałunków, tym razem lokując je na szczęce chłopaka. Zostawiał mokre ślady na rozgrzanej skórze, a kiedy dotarł do szyi, zassał i przygryzł ją delikatnie, pozostawiając po swoich ustach różowy ślad.

Louis w tym czasie odchodził od zmysłów, dochodząc do wniosku, że nigdy wcześniej nie czuł się tak dobrze. Zaliczył kilka naprawdę, jak mu się dotąd wydawało, udanych numerków, ale żaden z nich nie sięgał do pięt temu, co na dobrą sprawę jeszcze się nie wydarzyło. Harry po prostu całował jego szyję i klatkę piersiową, tworząc tam mozaikę malinek, a Tomlinsona podniecało to bardziej, niż seks z jakąkolwiek jego dziewczyną.

Niepewnie powędrował palcami do rozporka Harrego, próbując na oślep rozpiąć guzik. Chwilę później Styles wrócił pocałunkami do ust Louisa i uniósł lekko biodra, pozwalając chłopakowi zsunąć jego dżinsy lekko w dół, aby wciąż nie musiał zmieniać swojego wygodnego miejsca, którym był krok Tomlinsona.

Całowali się coraz bardziej niechlujnie, walcząc językami i zderzając o siebie swoje wargi. Ręce sunęły niedbale po rozgrzanej skórze, a paznokcie zostawiały czerwone pręgi, które ani trochę nie były nieprzyjemne. W końcu Louis wstał w przypływie odwagi i pozwolił loczkowi owinąć swoje nogi wokół jego talii, kiedy on próbował dojść do sypialni Harrego. Znał jego mieszkanie, ponieważ nie raz już tu był i nawet spali w pokoju loczka, jednak na ślepo nie było najłatwiej się tam dostać. Louis obijał się o niektóre przedmioty, chcąc iść powoli i bezpiecznie, aby Harry nie spadł z jego uścisku i jednocześnie o nic się nie uderzył. Styles cały czas chichotał w jego usta, dłonią próbując odnaleźć klamkę białych drzwi.

Kiedy już się tam znaleźli, Tomlinson położył loczka na miękkiej pościeli, zwisając nad nim i przenosząc swoje pocałunki w dół. Nie wiedział, skąd nagle w nim tyle pewności siebie, ale prawdopodobnie wariował już z podniecenia i chciał więcej i więcej. Zsunął do końca spodnie Harrego, pozostawiając go w samych bokserkach, gdzie jego wzrok zatrzymał się na dłuższą chwilę, a oddech zatrzymał się gdzieś w gardle. To było dla niego nowe – oglądanie filmów raczej nie dodaje umiejętności – więc stres znów w nim wezbrał. Styles widząc to, pociągnął go za ramiona, przez co szatyn opadł na jego klatkę piersiową i zaśmiał się niezręcznie.

Love in crime || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz