Halloween skończyło się owocnie, a Louis i Harry sprawnie wrócili do normalności i rutyny. Tomlinson znów codziennie odwiedzał studio Eda, z którym zdążył się zaprzyjaźnić i stworzyć kolejną piosenkę do albumu Sheerana. Ta praca sprawiała mu wiele przyjemności, więc do domu wracał z wielkim uśmiechem na twarzy i nigdy nie był nią znużony. Przestał kojarzyć poniedziałkowe poranki, jako coś śmiertelnego i zaczynał swoje dni z nową siłą do działania. Cóż, duży wkład w jego dobry humor miał Harry, jednak praca, na którą nie musiał narzekać, była miłym bonusem.
Niestety Styles nie mógł powiedzieć tego samego. Miał swoją kwiaciarnie, którą kochał całym sercem i czuł się tam jak w niebie, jednak to nie było jego głównym zajęciem. Prawdziwą pracą wciąż pozostawała agencja Simona, gdzie musiał pojawiać się na każde jego najdrobniejsze westchnienie. Całe szczęście nie miał teraz większych zleceń, ale i tak raz w tygodniu musiał chociaż na chwilę stawić się w tym znienawidzonym biurze i słuchać 'motywacyjnej' przemowy Simona. Nienawidził tego i za każdym razem wkurzał się i wracał do domu zmęczony albo w złym humorze, który jedynie Louis był w stanie poprawić.
Harry miał tylko nadzieję, że uda mu się z tego wyrwać jak najszybciej.
- Dzień dobry! – do Stylesa dobiegł głośny i wesoły okrzyk jego chłopaka, który zsynchronizował się z dzwoneczkiem przy drzwiach jego kwiaciarni. Podniósł głowę znad bukietu, który owijał beżową wstążką, i uśmiechnął się szeroko, widząc Louisa tryskającego energią. – Czy zastałem Harolda? – zapytał Amber, dziewczyny pracującej z Harrym, udając, że nie widzi burzy loków wystającej zza kontuaru.
- Tak – zaśmiała się, ściskając uprzejmie dłoń Tomlinsona. Amber była córką sąsiadów i miała niecałe dziewiętnaście lat. Uczyła się zaocznie i w wolnym czasie pracowała w kwiaciarni Harrego, dzieląc z nim wielką pasję do kwiatów i ich znaczeń. Była niezwykle uprzejma i odpowiedzialna jak na swój wiek, więc obaj szybko się z nią zakolegowali. Zawsze witała ich z uśmiechem i dawała się wplątać w głupawe gierki Louisa, który czasem wykorzystywał ją jako swojego informatora, aby zrobić jakąś niespodziankę Harremu. – Kręci się po zapleczu.
- Jestem! – zachichotał Styles, wyłaniając się zza lady i uśmiechając do swojego chłopaka. – Przyszedł pan po kwiaty, panie Tomlinson? – parsknął, chwytając dłoń Louisa i ciągnąc go na minimalne zaplecze, gdzie mogli chwilę porozmawiać we dwójkę. Amber posłała im rozczulony uśmiech i wróciła do podlewania doniczkowych roślin.
- Owszem, chciałem kupić ładny bukiet dla jednego chłopaka – odparł gładko, siadając na miękkim fotelu i ciągnąc Harrego na swoje kolana. Styles zaśmiał się w głos i pocałował policzek Louisa, przytulając się do jego piersi. – Co u ciebie, kochanie? – zapytał, rysując palcem kształty na udzie chłopaka.
- Właściwie, to całkiem beznadziejnie – mruknął, a jego dobry humor od razu zniknął. Tomlinson zmarszczył brwi i przytulił Harrego mocniej do piersi, całując jego czoło, dając mu niemy znak, żeby kontynuował. – Muszę pojechać do Simona. Podobno ma do mnie sprawę – westchnął ciężko i zamknął oczy.
- Hazz, rzuć te pracę – powiedział Louis z ustami przy skroni loczka. – Wiem, że daje ci dużo kasy i w ogóle, ale nie mogę patrzeć, jak cię to dołuje. Możemy żyć na zupkach chińskich, jeśli będzie potrzeba, chociaż nie będzie nam brakować pieniędzy.
- Wiem, Lou, ale to nie takie proste – jego głos był cichy i bolesny, a Louis zaciskał zęby, żeby nie powiedzieć czegoś obraźliwego na temat szefa Harrego. – Simon mnie nie lubi, więc nie wiem, czy będzie chciał mi cokolwiek ułatwiać w życiu. Poza tym, trochę się boję, co się stanie, jeśli będę chciał odejść – mruknął, a drobna łza spłynęła po jego policzku. On w istocie był przerażony tym, że z tego świata nie da się już uciec i na zawsze uwięził się w pracy, jako płatny zabójca. Obawiał się, że Simon będzie chciał się na nim zemścić i zaszkodzi zarówno jemu, jak i Louisowi, a tego Harry nigdy by sobie nie wybaczył.
CZYTASZ
Love in crime || Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson to degenerat społeczny, który za swoje "wykroczenia" już dawno powinien gnić w więzieniu. Nie ma prawie nikogo w życiu i próbuje swoją samotność załagodzić gadaniem do złotej rybki, której opowiada o przeżyciach minionych dni. Spędza...