- Cześć, Harry – wyśpiewał Louis, stając przed loczkiem. Umówili się dzisiaj na kolację w restauracji i właśnie spotkali się przed jej wejściem. Tomlinson wspiął się na palce i pocałował policzek chłopaka, który zrobił dokładnie to samo, jak tylko szatyn odsunął się na kilka centymetrów.
- Hej, Lou – odparł wesoło i złapał jego dłoń, aby razem przeszli do restauracji. Mieli razem tu przyjechać, ale niestety studio, w którym pracuje Louis jest po drugiej stronie miasta i Harry nie chciał, aby ten specjalnie jechał do niego, aby chwilę później wrócić do restauracji.
- Tak sobie myślałem – zaczął, kiedy siadali przy zarezerwowanym stoliku i czekali na kelnera z kartami dań – że chyba powinienem nauczyć się gotować – parsknął, a Styles wybałuszył oczy i przysłonił usta, udając, że ta informacja zmieniła całe jego życie. – I się nauczę, zobaczysz!
- W to nie wątpię – zachichotał, kopiąc lekko łydkę Louisa. – Aż tak chcesz mi imponować? Najpierw praca nad piosenką, randka w wykwintnej restauracji, a teraz gotowanie? Czym sobie na to zasłużyłem, co?
- Cóż, książęta chyba powinny być traktowane z należytym szacunkiem, prawda? – puścił mu oczko, uśmiechając się od ucha do ucha. Zanim Harry zdążył coś odpowiedzieć, do stolika podeszła młoda dziewczyna i wręczyła im menu, życząc udanej randki.
Zamówili coś o skomplikowanej nazwie, co Tomlinson otwarcie wyśmiał, sądząc, że brzmi to jak kiepska nazwa sex shopu, na co Harry wybałuszył oczy i ukrył zbyt głośny śmiech w dłoni. Naprawdę nie powinni śmiać się i rozmawiać tak głośno, kiedy byli pośród innych ludzi, jednak co mieli poradzić na to, że w swoim towarzystwie czuli się zbyt komfortowo?
- To jest niesmaczne – prychnęła jakaś kobieta, zajmująca stolik niedaleko. Bezwstydnie wskazała palcem w stronę Louisa i Harrego, którzy z zauroczonym uśmiechem wpatrywali się w swoje oczy. Nie robili nic na pokaz, po prostu rozmawiali i jedli zamówione danie, delikatnie ze sobą flirtując. – Świat schodzi na psy – dodała z obrzydzeniem, czego Louis już nie mógł puścić mimo uszu i odwrócił się gwałtownie w stronę kobiety.
- Przepraszam, ale jaki jest pani problem? – syknął zza zaciśniętych zębów. Nienawidził homofobii i chamstwa, a ta kobieta wykazywała najwyższy ich poziom. Pewnie nie zwróciłby na nią uwagi, gdyby nie to, że uśmiech Harrego zmalał, a oczy stały się lekko przerażone, na co Tomlinson na pewno nie pozwoli.
- Taki, że jesteście obrzydliwi. Tu są inni ludzie, a obnosicie się z tym swoim – wykrzywiła twarz i prawie splunęła, mówiąc z taką nienawiścią, że samego Louisa dotknęły te słowa – pedalstwem. Czego uczy się dzieci w tych czasach? – prychnęła i popatrzyła na starszego mężczyznę przy jej stoliku, który posłał chłopakom współczujące spojrzenie.
- Nikt tu pani siłą nie trzyma, a ja nie pozwolę, żeby ktoś mi obrażał Harrego – warknął i podniósł się z krzesła, żeby przysunąć je bliżej chłopaka i ostentacyjnie cmoknąć jego policzek. Styles zachichotał na jego ruch i wyszczerzył się do kobiety, która wyglądała, jakby miała za chwilę zemdleć. – Kochanie, co powiesz na deser? – zapytał, specjalnie mówiąc głośno i wyraźnie. Sprowokowanie tej kobiety stało się dla niego marzeniem dzisiejszej kolacji.
- Skarbie, tak tutaj? – zapytał głupio Harry, poruszając sugestywnie brwiami. Jego głos był wyższy i przesłodzony, przez co Tomlinson ledwo powstrzymywał śmiech. Zresztą siedzący naokoło goście również się do nich uśmiechali czy podśmiewali pod nosem, posyłając kobiecie złowrogie spojrzenia.
- Wiesz, łazienki są niedaleko – Louis postanowił kontynuować grę chłopaka i dodatkowo odgarnął zagubionego loczka z czoła Harrego, robiąc wszystko wolno i tak, aby krytykująca ich kobieta wszystko widziała. Słyszeli, jak szepcze do swojego partnera, jak bardzo są obrzydliwi, ale mieli to głęboko gdzieś tak długo, jak reszta pokazywała im kciuki w górę i dopingowali w walce z zacofaną homofobką. – Zawsze chciałem to zrobić w miejscu publicznym – dodał konspiracyjnym szeptem, czego kobieta już nie wytrzymała i poderwała się z krzesła.
CZYTASZ
Love in crime || Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson to degenerat społeczny, który za swoje "wykroczenia" już dawno powinien gnić w więzieniu. Nie ma prawie nikogo w życiu i próbuje swoją samotność załagodzić gadaniem do złotej rybki, której opowiada o przeżyciach minionych dni. Spędza...