Tego samego dnia wieczorem wrócili do Londynu, do rodzinnego domu Harrego. Po drodze jeszcze dyskutowali na przeróżne tematy – oczywiście bardzo ostrożnie – dzięki czemu Louis dowiedział się, że cały poprzedni miesiąc, kiedy jego chłopak chodził przybity i zmarnowany, był wynikiem ogromnego stresu i lęku, jaki dopadł Stylesa. Szatyn trochę wkurzał się, że nie mogli wcześniej tego rozwiązać, ale doskonale rozumiał, jakie obawy kierowały Harrym. Całe szczęście mogą o tym na chwilę zapomnieć i korzystać z ostatnich dni roku.
- Gdzie idziecie na imprezkę? – zagaiła Gemma, przygotowując jakieś zdrowe przekąski. Miała bzika na punkcie warzyw i innych zielonych chwastów, co Louis już niejednokrotnie zdążył jej wytknąć.
- W sensie sylwestrową? – dopytał Harry, który wszedł do kuchni jedynie po herbatę dla niego i Tomlinsona, ponieważ chcieli spędzić wieczór pod kołdrą, skoro cały dzień marzli na dworze. Gemma skinęła głową, więc loczek kontynuował: - Liam nas zaprosił. Przyjaciel Lou – wyjaśnił. Styles już nie mógł się doczekać tej imprezy, a dodatkowo Louis obiecał mu, że na imprezie powie mu, gdzie pojadą jeszcze w styczniu. Nie brzmi to jak marzenie?
- Fajnie – westchnęła i już miała wychodzić z kuchni, kiedy w progu stanął Louis, prawie na nią wpadając i wywracając talerz z jakimiś marchewkami i ogórkami.
- Co fajnie? I co to za mina? – zapytał ze śmiechem, ciągnąc dziewczynę z powrotem do kuchni. Odkąd się poznali, zdążyli się zaprzyjaźnić i oboje uwielbiali swoje wzajemne towarzystwo. Tomlinson cieszył się, że zdobył przyjaciółkę w siostrze ukochanego, a Gemma skakała z radości, kiedy mogła poplotkować o Harrym z kimś tak uroczym, jak Louis.
- Właśnie, co jest, Gems? – mruknął Harry, obejmując siostrę ramieniem.
- Zastanawiam się, który serial obejrzeć w sylwestra – prychnęła z niesmakiem. Cóż, gołym okiem było widać, że jest jej przykro z powodu braku imprezy na Nowy Rok. Nie uszło to niezauważone przez dwójkę chłopaków, którzy rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenie i uśmiechnęli się do dziewczyny.
- Chcesz pójść z nami do Liama? – zaproponował Louis, pokazując rząd białych zębów w uśmiechu. – Znasz nas i Nialla, więc nie będziesz taka samotna – parsknął, trącając delikatnie ramię dziewczyny.
- Poza tym, ty nie masz problemu z poznawaniem nowych osób – dodał Harry, czochrając włosy rozpogodzonej już Gemmy. – To jak, siostrzyczko? Pójdziesz?
- Jesteście przeuroczy – zachichotała i cmoknęła każdego w policzek. – Dzięki, chłopaki.
- Żaden problem - uśmiechnął się Louis i przywarł do drugiego boku Harrego. – Właściwie, to przyszedłem tu, aby wyłudzić od ciebie gorącą czekoladę – powiedział słodko i zrobił maślane oczy, żeby tylko chłopak uległ jego prośbie i zrobił mu kubek napoju bogów.
- Gemma, chcesz też? – zapytał, kiedy dziewczyna usiadła na blacie i zaczęła zajadać swoje przekąski, a sam Harry zaczął szukać odpowiednich składników.
- W sumie chętnie – uśmiechnęła się, a Louis puścił jej oczko i zrobił dumną minę, kiedy cmoknął policzek chłopaka i stanął krok za nim, aby nie przeszkadzać. – Harry, odwróć się na sekundkę – poprosiła, a śmiech cisnął się jej na ustach. Chłopak zmarszczył brwi i niepewnie się odwrócił.
- Ale cze... - nie skończył, ponieważ spojrzał w górę i zobaczył, że nad Louisem wisi gałązka jemioły, o czym chłopak zdecydowanie nie wiedział, wpatrując się w loczka z konsternacją wymalowaną na twarzy. – Jemioła – powiedział cicho, a Tomlinson parsknął pod nosem, przyciągając Harrego bliżej za koszulkę i wpijając się w jego usta na dłuższą chwilę.
CZYTASZ
Love in crime || Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson to degenerat społeczny, który za swoje "wykroczenia" już dawno powinien gnić w więzieniu. Nie ma prawie nikogo w życiu i próbuje swoją samotność załagodzić gadaniem do złotej rybki, której opowiada o przeżyciach minionych dni. Spędza...