4.

100 14 0
                                    

Promienie słońca sączące się lekkim strumieniem do ponurego pomieszczenia spędziły mi resztki snu z powiek. Wygiąłem mocno grzbiet wciąż leżąc i wyprostowałem zastałe kończyny. Lekko zapiekło w kościach, symbolizując że ciało jest zadowolone z tego, iż nie pozwalam mu się rozleniwić.

Musnąłem przypadkiem ogonem o kogoś co natychmiast włączyło u mnie czerwoną lampkę. Nikt ale to nikt i nigdy się do mnie nie zbliżał. Wilkołaki będące nawet starsze ode mnie musiały chylić mi głowy. Byłem z nimi póki co najdłużej, przeżyłem wszystkich dotychczasowych współmieszkańców i byłem jednym z najlepszych wojowników. Ten co nie czuł do mnie respektu był zwyczajnym głupcem.

Skoczyłem natychmiast na równe nogi odwracając się do postaci przodem i warcząc donośnie. Jednak najbliżej będącą mnie postacią był dwunastolatek, o którym zapomniałem. Wygładziłem sierść oddychając głęboko dla uspokojenia serca i przyjrzałem się spokojnie śpiącemu młodemu wilkowi, prawdopodobnie nieświadomego jeszcze tego, co go czeka w życiu.

Skulony w kłębek z ogonem głęboko wciśniętym gdzieś pod siebie. Ślepia poruszały się raz na jakiś czas sygnalizując, że chłopak przeżywa właśnie jakiś sen. Na jego ciele znacznie dominował srebrnawy kolor ale złotego też wcale nie było jakoś mało. Ubarwienie przypominało do złudzenia to tygrysie, z taką różnicą, że innych kolorów, a pasy były o wiele gęściej porozstawiane niż u kotowatego. Różowy język nagle wystrzelił oblizując dokładnie nos zwierzęcia oraz wargi. Młody zrobił to podświadomości co tylko wzmogło moje rozbawienie.

Koniec końców musiałem w końcu zaprzestać swoim oględzinom i przygotować już ciało na późniejszy wysiłek.

Odmieniłem się rozglądając odruchowo dla bezpieczeństwa po celi. Na oko z 60 jeszcze śpiących wilków bądź mężczyzn przyodzianych tylko w poszarpane gdzieniegdzie spodnie będące jedynym dostępnym dla nas ciuchem. Jeszcze ciężkie kajdany i bandaże jeżeli rany już stawały się poważniejsze. Całą ciszę przerywałem tylko ja szybszą pracą płuc oraz serca.

Wykonałem swój standardowy trening na pobudzenie, a później część główną polegająca na rozwoju mięśni brzucha, których przecież nigdy dość. Po tym udałem się do strażnika jak co dzień, pilnującego z kolegą wejścia do naszej klatki. Ze staniem na warcie nie miało to jednak wiele wspólnego, bowiem zawsze wszyscy siedzieli tu i grali w jakieś podręczne gierki typu karty, oglądali coś na telefonach bądź rozmawiali po cichu.

- Panie, mogę pomóc w kuchni do przygotowania śniadania? - spytałem głośnym szeptem przyciągając na siebie uwagę obu mężczyzn. Spojrzeli na mnie podejrzliwie ale nie mieli czego się doszukiwać. Miałem szczere intencje, a wszelkiego rodzaju kary już skutecznie mnie odstraszały.

Typ z wąsem siedzący bliżej mnie spojrzał na kolegę, na co ten w ramach pomocy wzruszył jedynie ramionami. Kotołak odwrócił się ponownie do mnie taksując jeszcze raz wzrokiem po czym westchnął i skinął głową.

- Weź kogoś do pomocy. - rozkazał na co skinąłem głową natychmiast ruszając w znanym sobie kierunku.

Przeskakiwałem, obchodziłem i przechodziłem nad splątanymi ciałami aż dotarłem do jednego z kolegów, będącego tu już dobre sześć lat. Naturalnie, moglibyśmy pozwolić aby gotowały nam specjalnie zatrudnione kucharki ale to było niemal jak gra w ruletkę. Nigdy nie było wiadomo na jakiej jakości danie się trafiło. Nasz właściciel z zadowoleniem przyjął fakt że będzie mógł płacić mniej na kucharki za co obiecał kupować w większej ilości oraz lepszej jakości jedzenie. I faktycznie, nasz standard się poprawił znacznie od tamtego momentu. Mięśnie miały się z czego budować, a figury które wszyscy i tak mieli szczupłe nie przypominały w końcu kościotrupów jak to miało miejsce u niektórych rywali.

GladiatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz