Ze szczególną dedykacją dla _1safiq3_ (ale o całej reszcie też pamiętam:)
- Dylan do cholery! - jęknąłem na widok kolejnych zestawów ciuchów. Już trzy razy musiałem się dzisiaj przebierać!
Chłopak od razu po wstaniu zaczął grzebać w mojej szafie. Stwierdził, że skoro mam poznać dzisiaj jakąś Aslanovę, to muszę wyglądać jak milion dolarów. Nawet nie pozwolił mi zejść po jakiekolwiek śniadanie.
- Obiecuję, że to są ostatnie. No, albo przedostatnie komplety. - uśmiechnął się słodko wpychając przy tym głowę przez szparę w drzwiach od łazienki. - Muszę przecież zadbać abyś wyglądał jak...
- Tak wiem. Jak milion dolarów. - prychnąłem zirytowany. - Ile tego jeszcze masz? - wyciągnął zza pleców aż sześć kompletów uśmiechając się przy tym przepraszająco. - O nie. Nie. Dylan, cholera! Nawet opcji takiej nie ma! Już wolę wyjść jako wilk! Albo umrzeć.
- Dasz radę. Nie użalaj się tak nad sobą.
Drzwi trzasnęły, a nowe komplety ciuchów zostały. Chwilę jeszcze marudziłem, na co ten rozbawiony krzyknął, że on wszystko słyszy. Chwyciłem więc bez przekonania ciuchy. Jeden gryzł, drugi brzydki (opinia mądrzącego się książątka), itd. dopiero czwarty z kolei przypadł mu w miarę do gustu. Mi trochę mniej, bo był zbyt elegancki oraz sztywny. Miałem na sobie ciemne garniturowe spodnie i do tego jasną koszulę z drobnymi czerwonymi sercami.
- Kretynizm. - burknąłem zażenowany wychodząc z pomieszczenia. - Jakby nie wystarczyło, abym się umył.
- Ty się nie umyłeś!?
Cholera. Po diabła to mówiłem?
Nie zdążyłem się nawet słowem odezwać gdy znów mnie zagnał do małego pomieszczenia.
***
- Będziesz grzeczny 2255? - skinąłem głową. - I jej nie zabijesz? - skinąłem głową. - I mogę być w stu procentach pewny, że będziesz się zachowywał jak należy? - skinąłem głową.
Czekaliśmy w salonie na tą całą wielką wampirzycę. Dylan panikował, jak gdyby szedł na pierwszą walkę, a ja tymczasem byłem jego całkowitym odbiciem.
Na zewnątrz zażężył czyjś silnik, po czym szybko zgasł. Rozległy się kroki i czyjeś nerwowe tłumaczenia, z których nie dało się zrozumieć choćby słowa. Drugi wilkołak też je usłyszał. Z nerwów aż zaczęły mu wyrastać długie, cierniste pazury, które wbił w moją rękę. Wbrew temu co się spodziewałem, było to przyjemne. Już tak dawno nie czułem bólu, że teraz ten krótki impuls rozlał się ciepłem na klatce piersiowej. Drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wmaszerował dobry tuzin kotołaków. Od wszystkich wręcz śmierdziało perfumami, aż tworzyli osobliwą chmurę.
- Przesuńcie się głąby jedne! Nic się nie stanie! Chcę zobaczyć mojego nowego wilka!
Jakiś wampir nazwał mnie wilkiem! Może nie będzie aż taka zła, choć nadal nie podoba mi się pomysł usługiwania jej.
Kojarzyłem skądś ten głos. Zerknąłem na Dylana. On na mnie. Wyglądał jakby miał zemdleć. Przełknął jednak ślinę i ruchem głowy kazał mi poczęstować arystokratkę winem, które mieliśmy przygotowane specjalnie dla niej. Uniosłem więc srebrną tacę z delikatnym, kryształowym kieliszkiem, w którym zakołysała się brunatna ciecz.
Drobna postać nagle wypadła z tłumu niemal się przy tym wywalając. Skoro mam się jej przypodobać, to chyba powinienem jej pomóc. Wyciągnąłem rękę w jej kierunku. Natychmiast usłyszałem kilka pistoletów, które zostały odbezpieczone. Dylan był równie blady jak jego koszula. No świetnie.
CZYTASZ
Gladiator
Про оборотнейNajlepszy gladiator na świecie zostaje sprzedany i wypuszczony do świata, w którym przemoc nie jest powszechnie akceptowana. Będzie musiał się przystosować do nowych warunków, zmienić hierarchię swoich wartości oraz zrezygnować z nieosiągalnej dla n...