2/3, kochani, bijemy rekordy długości rozdziałów jak do tej pory!
Dedykacje całej, poszerzającej się publiczności, ale przede wszystkim: martiki2003Zagłodzone szczury znalezione martwe w spiżarce. Wychudzeni, spokojni i zmęczeni ciągłymi próbami utrzymania się na powierzchni życia. Już od dawna wszyscy śpią twardym snem. Cała sztuka polega teraz tylko na przejściu między nimi i nie nadepnąć nikomu na nogę lub ogon. Na szczęście udało się bez trudu dzięki wielu morderczym treningom.
Aleks czekał już przy kratach bębniąc niespokojnie palcami o skrzyżowane ramiona. Ze złośliwym zadowoleniem zauważyłem, że ledwie może się powstrzymać od zaśnięcia na stojąco. Już z daleka czułem od niego mocny zapach gorzkiej kawy, której kubki musiał pić jeden po drugim, aby woń była aż tak silna. Wiele poświęca dla tej swojej kariery.
Ku zdziwieniu pozostałym trzem strażnikom wsunąłem ręce w kraty. Bez żadnego słowa wyjaśnienia swoim kolegom blondas spiął mi je i wprowadził. Sporo oddaliliśmy się od sypialni, ponieważ aż pod drzwi ogrodu. Dopiero wtedy się zatrzymał.
- Nie dało się dłużej czekać? - syknął na mnie wściekle. Odczekałem do momentu, aż przestał się miotać w niewiadomym celu ale zdążył mnie uprzedzić. - No dalej! Mów!
- Chcą uciec, mój panie.
- Co!? Kto niby!? I jak!? Żartujesz sobie ze mnie!? Stąd się nie da uciec!
- Gdy księżyc będzie w nowiu mój panie. Pod dowództwem 1103.
Uniósł z niedowierzaniem brew. Starał się duszukać kłamstwa, jednak z pewnością nie znalazł ani okruchu.
- Dlaczego mam ci wierzyć?
- Bo nie mam powodu aby kłamać.
- Nie masz powodów? Jasne. - podrapał się w zastanowieniu. - Przekażę kierownikowi. Dalej się zobaczy. - skinąłem głową. - Chcesz wyjść na dwór? Byłeś kiedyś w nocy na dworze?
- Nie mój panie.
Uśmiechnął się lekko. Zadźwięczały klucze. Cichy zgrzyt. Chłodny podmuch powietrza wymierzył mi solidnego policzka, aż cofnąłem się o krok. Aleks się uśmiechnął rozbawiony i przeszedł w tę ciemną otchłań. Podążyłem za nim, natychmiast stając się tysiąckrotnie czujniejszym. Na dworze było wprawdzie głucho cicho. Coś w tej ciszy jednak było niepokojące, jakby coś miało się zaraz zmaterializować tuż obok i zmieść jednym, leniwym ruchem łapy.
- Nie rozszarpiesz mnie? - pokręciłem głową, zręcznie przykrywając wzdrygnięcie z zaskoczenia pod potrzebą podrapania się. - Świetnie. Chodź tu.
Rozkuł mi ręce i machnął delikatnie, abym się poprzechadzał. Natychmiast się od niego oddaliłem.
Ogród w nocy był niesamowity. Mnóstwo jakichś małych stworzonek przechadzało się po listkach skutych przez cieniutką warstewkę mrozu. Zbliża się zima. Wilgotna ziemia inaczej pachniała. Bardziej pociągająco i uzależniająco. Luźniejsza ziemia wchodziła między palce i w rowki stopy, przyjemnie liżąc ją wilgocią, przez co początkowo unosiłem bardzo wysoko nogi. Najlepsze jednak było powietrze. Przesycone zapachami. Czułem nawet te, wybiegające poza mury budynku, a ich ilość przyprawiła mnie o zawroty głowy i załzawione oczy. Było śliskie, czułem każdy oddech osobno, jak wypełnia wszystkie pory i przeciska się między ściankami nosa, żeby dotrzeć do płuc.
Aleks parskał co chwila rozbawiony moim zachowaniem. Z pewnością wyglądałem jak szczeniak zaciekawiony dreptającym robaczkiem, który nic oprócz stworzonka więcej nie widzi.
CZYTASZ
Gladiator
WerewolfNajlepszy gladiator na świecie zostaje sprzedany i wypuszczony do świata, w którym przemoc nie jest powszechnie akceptowana. Będzie musiał się przystosować do nowych warunków, zmienić hierarchię swoich wartości oraz zrezygnować z nieosiągalnej dla n...