14.

67 11 3
                                    

1/3 kochani i Merry Christmas! <3
Dedykowane dla: Magic_Sz!! Proszę o wielkie brawa dla wyróżnionej!!!

Zrobiłem pół obrót idealnie celując w sam środek piersi przeciwnika. Odrzuciło go na parę dobrych metrów, a przede wszystkim odebrało na moment dech. Zakaszlał mocno dławiąc się krwią i gęstą śliną. Podszedłem powoli kołysząc się lekko na boki z głową spuszczoną między barki do leżącego na plecach chłopaka. Zrobił się cały czerwony od własnych wykrztusin ale nie pomogłem mu. Wyprostowałem się jedynie, patrząc na niego z wysoko uniesioną głową.

- Nie myślisz wcale. Nie zadawaj ciosów na oślep. - mruknąłem cicho, bez krzty jakich kolwiek uczuć.

Odkaszlnął jeszcze kilka razy ale w końcu podniósł się na równe nogi patrząc na mnie nienawistnie.

- Wracamy do ćwiczeń. Póki ci się jadaczka nie otworzyła.

Zacząłem powrót na środek hali do ćwiczeń, gdy od tyłu zaskoczył mnie mocny cios w prawy bark. Czując, że przeciwnik będzie próbował wczepić się w moje plecy, zrobiłem przewrót w przód zrzucając tym samym przeciwnika, który wydał z siebie odgłos skowytu i wściekłości naraz.

- Przestań się zachowywać, jakbym nic do ciebie nie mówił! - wrzasnął wściekle. Jego zazwyczaj jasno niebieskie oczy znacznie poszarzały, a źrenice zmieniły się w dwa ledwie widoczne punkciki. Wyraźnie widziałem jak mięśnie mu drżą z chęci do przeobrażenia się w wilkołaka i wyładowania całej frustracji. - Jesteś samolubnym, zgorzkniałym dupkiem! - wszyscy strażnicy przyglądający się nam od dłuższej chwili nic na to nie zareagowali. Przeważnie by się roześmiali widząc, że jeden wilkołak szydzi z drugiego ale dzisiaj wszyscy byli podejrzanie poważni, a słowa Jacka wzbudziły w nich jedynie wzmożone zaciekawienie.

- Zachowuj się młody. - odparłem jedynie choć w środku wrzało we mnie. Nie dość, że zaatakował mnie z zaskoczenia bez pozwolenia, na co nikt nie zareagował, bo niby po co? To jeszcze śmiał mnie obrażać, wystawiać na próbę moją cierpliwość i podważać decyzję jaką podjąłem odnośnie ucieczki.

Zawarczał wściekle i w szale znów się puścił prosto na mnie, nie patrząc nic gdzie chce uderzyć. Nim więc zdążył się zamachnąć złapałem go za oba nadgarstki, wykręciłem boleśnie i sprawiłem, iż teraz jego plecy przylegały ściśle do mojego torsu. Zawył wściekle i próbował wszystkiego, aby się wydostać. Raz próbował się wić ale wtedy mocniej zacisnąłem jego ręce, a gdy innym razem spróbował szczęścia z ugryzieniem mnie, oddałem mu dwa razy mocniej nasadą kajdana w szczękę.

Zaskamlał cicho uspokajając się natychmiast i zawisnął ulegle w moich objęciach. Identyczną postawę przyjęliśmy na początku, gdy mu szeptem przekazałem plany 1103. Od tamtego czasu jest tak wściekły i nie idzie go uspokoić. Przynajmniej uważa ze słowami, żeby nie powiedzieć czegoś za dużo. Cóż by to był za sekret, gdyby wszyscy wokół o nim wiedzieli?

- Będziesz siedzieć, tam gdzie ci przykarzę. Nawet nie próbuj się kłócić. - wyszeptałem mu na ucho. Drobne włoski stanęły mu dęba, a na karku wytworzyła się gęsia skórka.

Do nozdrzy wdarł się kwaśny odór strachu młodego choć ten wytrwale starał się nie okazywać żadnych jego objawów. Skóra wszystkich strażników zaskrzypiała nagle, koszulki ledwo słyszalnie zaszeleściły. Kątem oka widziałem jak znaczna większość naszej publiczności sięga po biczem. Pewnie w ich mniemaniu podejrzanie długo trzymałem Jacka.

Puściłem go i odstąpiłem na parę kroków. Natychmiast odskoczył i ustawił się znów gotów do walki, pomimo spływającego po nim obficie potu. Mokre włosy zaczesał palcami na jedną stronę i warknął niebezpiecznie.

GladiatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz