- 2255 - wysyczał. Nie zabrzmiało to miło. Chłopak nawet nie cofnął ostrego narzędzia, więc nerwowo się pod nim poruszyłem, dopóki nie docisnął noża. Przełknąłem głośno ślinę. - jak nas znalazłeś?
- Przypadkiem. A teraz zabieraj ten nóż. Nawet wycieńczony i unieruchomiony będę w stanie cię pokonać, tak jak kiedyś.
Zawahał się, i mimo że widziałem, że mi nie wierzy to wstał nareszcie klepiąc przyjaźnie białego wilka po pysku. Ten wciąż patrzył na mnie nie ufnie, ale już nie szczerzył swoich wielkich kłów.
- A tak naprawdę, co tu robisz?
Uniosłem się z trudem czując nagle całe zmęczenie. Spadek adrenaliny, znaczny niedobór krwi, długa męcząca podróż, głód i nieustające zimno uderzyło nagle z niewyobrażalną siłą.
- Próbujemy wrócić do jej domu.
- Jej? Jest was więcej?
Skinąłem głową podpierając się o blat, tam gdzie widniał czerwony ślad zostawiony przez 1830.
- Ile?
- Jedna. - wysapałem ciężko. - Czeka na dworze.
Chłopak stał chwilę myśląc nad tym co powiedziałem, aż dał Reidowi krótki sygnał, aby poszedł sprawdzić. Wilk natychmiast wymknął się bezszelestnie z domu. Mierzyliśmy się z 1830 spojrzeniami, aż ten westchnął przeciągle i odłożył nareszcie narzędzie. Musiał dojść do wniosku, że nie stanowię dla niego żadnego zagrożenia. Z bólem przyznaję, że faktycznie nie miałbym szans.
- I co? Nareszcie cię pokonałem. - zaśmiał się i złapał mnie pod rękę doprowadzając do krzesła, na które ciężko opadłem.
- Gdyby nie ten mały, to bym cię zabił. - zauważyłem z przekąsem.
Szatyn wystawił język i zaczął udawać że coś mówi jednocześnie wykonując jakiś dziwny ruch ręką. Uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Niemożliwe! - wykrzyknął - Ty się umiesz uśmiechać!?
- Tak. - sarknąłem oburzony. - Nie jestem jakiś niesprawny umysłowo.
- Gówno prawda. Przez sześć lat razem byliśmy w jednym legionie. Ani razu się nie uśmiechnąłeś!
- Przy takiej irytującej bandzie debili nie da się być rozbawionym. - wzruszyłem ramionami. 1830 złapał się teatralnie za serce i udał, że zraniłem go tym naprawdę dotkliwie. W odpowiedzi przewróciłem oczami.
- Chcesz powiedzieć, że nasze żarty nie były zabawne? - nie czekając na odpowiedź uklęknął tuż przy mnie. - No ale weź to zrób jeszcze raz. No proszę cię. Zrób to dla wujka.
- Jestem starszy...
- Nieprawda! - przerwał mi natychmiast. - Ja mam 24, a ty dopiero 23.
- ...emocjonalnie.
Zrzedła mu mina, ale już nie miał co na to odpyskować. Wtem z dworu dobiegło groźne warczenie, które szybko przeniosło się do środka. Rose wrzeszczała jak opętana bijąc po łbie białego wilka, ale ten zaciekle ciągnął ją do środka nie zważając na jej protesty. W końcu pchnął ją na podłogę i przygniótł łapą na tyle, aby nie zdołała się wydostać.
- Co ona się tak wije jak ośmiornica? - 1830 przekrzywił głowę gapiąc się ostentacyjnie na wampirzycę.
- Uspokój się moja pani. - mruknąłem rozbawiony. - Nic nam nie zrobią.
Biały wilk zastrzygł uszami i wlepił swoje przerażające oczy w gladiatora, który nagle się spiął, a jego dobry humor zdawał się ulotnić.
- To znaczy wiesz, wpadasz tutaj sobie i próbujesz mnie i Reidena zabić, - zaczął wyliczać na palcach. - twierdzisz, że moje żarty są nieśmieszne, a wszyscy wiemy że są i to bardzo, i zeżarłeś kiedyś szczura przy Weronice.
CZYTASZ
Gladiator
WerewolfNajlepszy gladiator na świecie zostaje sprzedany i wypuszczony do świata, w którym przemoc nie jest powszechnie akceptowana. Będzie musiał się przystosować do nowych warunków, zmienić hierarchię swoich wartości oraz zrezygnować z nieosiągalnej dla n...