❝ ─ ona jest nadzieją na leprze jutro. przy niej NADZIEJA UMIERA OSTATNIA. ❞
┌────── -: ✧ :- ──────┐
HOPE DIES LAST
└────── -: ✧ :- ──────┘
。゚☆: *. FINNICK ODAIR .* :☆゚.
↳ historia o tym jak
HOPE SPARKS zdaje sobie sprawę ,
że...
Po wydarzeniach dnia poprzedniego Hope utknęła na treningu z Tristanem, z którym od wczorajszego wieczora miała zimne stosunki. Przebywali z dala od innych trybutów, a napięcie i chłód ich oziębłych spojrzeń sprawił, że wspólny trening nie był przyjemnością jak kiedyś.
Sparks i Scott, starali się wyładować swoje emocje na sobie nawzajem, co w pewnym momencie mogło mieć fatalne konsekwencje.
Rudowłosa nienawidziła faktu, że człowiek, który zastępował jej ojca, był na nią wściekły. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jej zachowanie było szczeniackie, idiotyczne i spowodowane impulsywnością. W momencie, w którym dokonała tej głupiej decyzji, dała emocją stłumić zdrowy rozsądek, i przyrzekła sobie, że nigdy więcej do tego nie dopuści.
Czarnowłosy natomiast był wściekły, że dziewczyna, którą widział jako córkę, którą dalej widział jako pięciolatkę, zmuszając jego i Haymitcha do picia z nią popołudniowej herbatki, mając na głowach wianki z kwiatów, które mała Sparks zbierała przed obiadem na łące obok wioski zwycięzców. Jednak w momencie odczytania oceny, czuł się jakby, ktoś przyłożył mu brutalną prawdą prosto w twarz. Nie widział już pięciolatki, widział piętnastolatkę z celem namalowanym na plecach. Stała się zwierzyną, którą łowcy zalatują na śmierć, patrząc z wielką satysfakcją, jak życie ucieka z jej błękitnych tęczówek. Jak coś, co kiedyś było żywe i pełne nadziei, zmienia się co coś martwego i pustego.
Gdy w dniu dożynek usłyszał imię Hope, wyczytane z kartki, obiecał sobie, że zrobi wszystko, co tylko będzie mógł, by sprowadzić ją do domu. Do rodziny. Był jasny plan działania co do tego, ale przez jeden nóż, jej życie trzyma się na cienkiej nitce, która może urwać się w każdej chwili.
I pewnie, gdyby nie to, że oboje nienawidzą przyznawać się do porażki, nie potrafili wyjaśnić sobie całej sytuacji. Byli tak bardzo do siebie podobni, mimo że nie łączyła ich krew.
Ich najczęstszym sposobem na rozwiązanie problemów było wyładowanie się poprzez pracę, w tym przypadku poprzez walkę pomiędzy sobą. I każdy, kto zobaczyłby ich w tej sytuacji, sądziłby, że toczą pojedynek, z którego wyjdzie tylko jeden żywy.
Tym pojedynkiem Hope chciała udowodnić Tristanowi, że mimo celu na plecach da radę, że jest wystarczająco silna i mądra, aby przetrwać. By wygrać.
On natomiast pokazać jej najbardziej brutalną stronę krwawych gier. By przejrzała na oczy, w jakim niebezpieczeństwie się znalazła, przez swoje emocje.
Walka pomiędzy nimi trwała kilka godzin. Bez przerwy. Bez słów. Nie wiedząc, kiedy oboje stracili swoje bronie, a walka zmieniła się w walkę wręcz. Oboje w pewnym momencie byli tak słabi i wyczerpani całym wysiłkiem, że padli na matę, ciężko oddychając.