CHAPTER VI

569 24 0
                                    

────── -: ✧ :- ──────

────── -: ✧ :- ──────┌────── -: ✧ :- ──────┐ACT I, ROZDZIAŁ VIu wrót piekła└────── -: ✧ :- ──────┘────── -: ✧ :- ──────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

────── -: ✧ :- ──────
┌────── -: ✧ :- ──────┐
ACT I, ROZDZIAŁ VI
u wrót piekła
└────── -: ✧ :- ──────┘
────── -: ✧ :- ──────

Nadszedł dzień, na który wszyscy w Kapitolu czekali w zniecierpliwieniu od tegorocznych dożynek. Dzień, w którym życie Hope Vittorii Sparks miało stanąć pod wielkim znakiem zapytania? Arena miała odebrać jej wiele, w krótkim czasie. Bezpieczeństwo, dusze, szczęście, część osoby, którą była, zanim pojawi się na arenie. I życie? Właśnie, czy przeżyje krwawą jatkę? Nikt tego nie wiedział.

Rankiem tego nieszczęsnego dnia, dziewczyna pożegnała się z młodym chłopcem i przywitała Kiliana, który wybrał jej strój i przygotował do wyjścia. Cały czas spędzili w milczeniu. Nie istniały słowa, które można wypowiedzieć w takiej sytuacji.

Przykro mi? Będę tęsknić? Wygrasz? Zapamiętam cię?

Słowa, mimo że piękne, to puste. Nie wiedzieli co stanie się na arenie. Nikt nie wie co stanie się za kilka minut, a co dopiero, kiedy ktoś umrze.

Następnie nadszedł czas, w którym Hope zajęła miejsce w poduszkowcu, który miał zabrać ją pod wrota piekła, które niedługo później miała przekroczyć i odpokutować za grzechy, być może bezpowrotnie.

Siedziała na wyznaczonym jej miejscu. Nie pokazywała strachu, mimo, że gdyby miała taką możliwość, krzyczałaby na całe gardło, błagając o pomoc, która i tak nigdy by nie nadeszła. Krzyki pewnie mieszały by się z odgłosami głośnego płaczu, a do ust spływały by słone łzy. Smutek, strach i nadzieja, wszystkie emocje zniknęły, aby nikt ich nie dostrzegł.

Plan dziewczyny był prosty. Nie okazywać emocji, nie okazywać słabości. Wiedziała, że nie może uronić łzy, póki nie wyjdzie z areny. Jeśli będzie miała szczęście, oczywiście. Zawsze jest druga opcja, w której z areny zostanie wywiezione jej zimne martwe ciało.

Podeszła do niej kobieta, którą Hope obdarzyła zimnym spojrzeniem, po czym skupiła wzrok na tym, co robiła.

Chwyciła jej prawą rękę i przyłożyła do niej strzykawkę.

— To twój lokalizator, Hope. — wytłumaczyła i szybkim oraz pewnym ruchem umieściła go pod skórą nastolatki.

Było to bolesne, mimo to z ust młodej Sparks nie wyrwał się głośny krzyk. Twarz utrzymała kamienną, a oczy były puste, jakby były martwe.

Od tamtego momentu metalowe urządzenie utkwiło pod jej skórą, dzięki czemu bardzo sprawnie zostanie znaleziona w jej prywatnym piekle. Będą wiedzieć, gdzie jest i kiedy jej serce przestanie być.

Gdy kobieta odeszła, na jej miejscu pojawił się Killian, a za nim podążał awoks, który pokierował ich na śniadanie. W głowie nastolatki pojawiało się mnóstwo myśli, a jedną z nich, że to może być jej ostatni posiłek w życiu.

HOPE DIES LAST | finnick odairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz