CHAPTER VII

544 27 11
                                    

────── -: ✧ :- ──────

────── -: ✧ :- ──────┌────── -: ✧ :- ──────┐ACT I, ROZDZIAŁ VIIpokuta za grzechy└────── -: ✧ :- ──────┘────── -: ✧ :- ──────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

────── -: ✧ :- ──────
┌────── -: ✧ :- ──────┐
ACT I, ROZDZIAŁ VII
pokuta za grzechy
└────── -: ✧ :- ──────┘
────── -: ✧ :- ──────

Sześćdziesiąt sekund.

Marna minuta dzieliła dzieci od krwawej jatki przy Rogu Obfitości. Tyle musieli stać na podeście, aż zaczną się mordować.

Hope nie tracąc czasu na skanowanie otoczenia, to w tamtym momencie nie było dla niej ważne. Najważniejsze było znalezienie katan, które przechwyci w jak najszybszym tempie, a później zniknie wśród drzew lasu, który mieścił się na arenie.

Jej błękitne tęczówki ostrożnie skanowały, każdy cal dużego stożka na środku pola, aż w końcu ujrzała parę srebrnych katan.

Są moje.

Była gotowa do biegu, a gdy tylko rozległ się dźwięk gongu, który rozpoczął krwawą łaźnię. Zaczęła biec ile sił w nogach. W tamtym momencie biegła tak szybko, że wyprzedziła innych trybutów. Docierając do katan, nie traciła czasu i od razu je wzięła. Broń idealnie wpasowała się w jej dłonie, jakby tylko czekała na nią. Nie minęła sekunda, a za swoimi plecami wyczuła czyjeś ciało.

Odwróciła się w stronę chłopca z szóstki i wbiła mu ostrze w śledzionę, a chłopak upadł na kolana, jednak Hope nie miała czasu, aby opłakać chłopca, bo szybko obróciła się do tyłu, ścinając głowę dziewczynie z jedenastki, powodując, że sztylet, który dziewczyna miała wbić w plecy rudowłosej, upadł na podłogę.

Sparks postanowiła nie tracić więcej czasu i wybiegła z Rogu Obfitości, chwytając jeden z plecaków, zabijając przy tym dziewczynę z trójki.

Ruszyła w stronę drzew z jeszcze większą prędkością niż wcześniej. To już nie był zwykły bieg, zwykła ucieczka.

Był to bieg po życie, ucieczka przed śmiercią.

Minęła godzina i dopiero wtedy Hope się zatrzymała. Uważnie rozejrzała się czy na pewno jest sama, a gdy stwierdziła, że nie ma w pobliżu zagrożenia, usiadła na kamieniu, wcześniej zgarniając z niego śnieg, który pokrywał arenę.

Las, w którym znajdowała się rudowłosa, składał się z drzew iglastych, co utrudniało ukrycie się w nim. Gdyby były to drzewa liściaste, mogłaby się spiąć aż do korony drzew, by być niezauważoną, jednak aktualnie musiała znaleźć inne rozwiązanie na noc. Teraz skupić się musiała na znalezieniu wody a później na zdobyciu jedzenia.

Sprawdziła zawartość plecaka i ucieszyła się, widząc śpiwór.

Nie marnując więcej czasu, ruszyła w dalszą drogę, tym razem idąc marszem, będąc wciąż czujną, co do tego, co może czaić się za rogiem.

HOPE DIES LAST | finnick odairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz