CHAPTER VI

280 22 23
                                    

────── -: ✧ :- ──────

────── -: ✧ :- ──────┌────── -: ✧ :- ──────┐ACT IV, ROZDZIAŁ VIłzy bezsilności└────── -: ✧ :- ──────┘────── -: ✧ :- ──────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

────── -: ✧ :- ──────
┌────── -: ✧ :- ──────┐
ACT IV, ROZDZIAŁ VI
łzy bezsilności
└────── -: ✧ :- ──────┘
────── -: ✧ :- ──────

Hope w momencie poznania Calisty Snow myślała, że są zupełnie różne. Przecież ona urodziła się dystrykcie, a brązowowłosa w Kapitolu. Zostały wychowane zupełnie inaczej. Uczone różnych systemów wartości. Innego znaczenia słowa rodzina.

Jednak po dłuższej obserwacji, Sparks doszła do tego, że wcale ich tak dużo nie różni. Wręcz przeciwnie. Obie grają w teatrze Snowa, obie muszą zakładać maski, obie chronią swoją rodzinę, obie zostały zniszczone przez diabła w ludzkiej skórze.

Jednak dalej pozostawała jedna wielka przepaść między kuzynkami. Hope przyznawała się do zła, które przeżyła i którego dokonała. Calista natomiast żyła w wyparciu. Nie dopuszczała do siebie myśli, że jej dziadek jest zły, że ona jest równie zniszczona co on. Hope natomiast otwarcie mówiła, że w jej żyłach płynie toksyczna krew Coriolanusa, która czyni ją naturalnie złą, destrukcyjną. Była trucizną, dla innych, jak i samej siebie. Tak jak Corolanus Snow i Calista Snow.

— Oszukujesz samą siebie. — powiedziała Hope, siedząc w jednym pomieszczeniu z Calistą.

— Słucham? — odezwałą się brązowowłosa, przenosząc błękitne tęczówki na blondynkę.

— Jesteś tak samo zniszczona, jak ja, jak twój dziadek.

— Nasz dziadek, Rosie. — poprawiła przesłodzonym głosem. — I przecież żadne z nas nie jest zniszczony.

— Calista spójrz prawdzie w oczy, w naszych żyłach płynie jad węża. — powiedziała poważnie, patrząc w jej oczy. — Zatruty jad. Przez niego. Coriolanus Snow, jest wężem, który zatruwa wszystko, co jest z nim związane. Zwłaszcza nas.

— Zabawna jesteś. — powiedziała sarkastycznie młodsza z dziewczyn.

— On cię zniszczył, a ty nie jesteś tego świadoma. Skończysz jak on.

— To nie jest zła przyszłość. — stwierdziła, wzruszając ramionami.

— Chcesz być sama? Otoczona ludźmi, którzy cię nienawidzą? — spytała, podchodząc do okna.

— Dziadek ma masę bliskich, nie jest sam. — powiedziała, nie zwracając uwagi na odejście dziewczyny.

— Proszę cię, nie mów, że jesteś aż tak głupia.

— To ty sobie coś ubzdurałaś.

— Nie, ja zaakceptowałam brutalną prawdę. Jestem taka, jaka jestem przez niego. Ty natomiast to wypierasz i żyjesz w kłamstwie, które sprowadzi na ciebie śmierć.

HOPE DIES LAST | finnick odairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz