CHAPTER V

486 26 2
                                    

────── -: ✧ :- ──────

────── -: ✧ :- ──────┌────── -: ✧ :- ──────┐ACT II, ROZDZIAŁ Vkim byli ? kim się stali ? kim będą ?└────── -: ✧ :- ──────┘────── -: ✧ :- ──────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

────── -: ✧ :- ──────
┌────── -: ✧ :- ──────┐
ACT II, ROZDZIAŁ V
kim byli ? kim się stali ? kim będą ?
└────── -: ✧ :- ──────┘
────── -: ✧ :- ──────

Kim byli?

Kim się stali?

Kim będą?

Odwróciła się kolejny raz w stronę barmana, gestem zamawiając kolejnego drinka. Nie czekała na niego zbyt długa i gdy już miała upić łyk kolorowego napoju, ten został wyrwany z jej drobnej dłoni.

Wysoki doskonale zbudowany blondyn zanurzył swoje usta w wysokoprocentowym płynie, biorąc dość spory łyk. Jego idealna twarz wykrzywiła się w niesmaku, powodując lekki śmiech dziewczyny i odebranie mu jej własności.

— Jak ty możesz to pić? — spytał, biorąc szklankę wody od barmana.

— Normalnie. — stwierdziła, delektując się ciepłem roznoszącym się po jej wnętrzu, gdy tylko upiła swojego drinka. — Nie liczy się sam, a skuteczność.

— I jak, działa? — zapytał, unosząc na nią brew.

— Stoję tu?

— Tak?

— To znaczy, że działa. — stwierdziła, uśmiechając się z miny przyjaciela, która wyrażała niezrozumienie. — Gdyby nie działało, nie dałabym rady przebywać w tym domu i rozmawiać z Minervą i Collinsem.

— No tak. — powiedział głosem pełnym zrozumienia.

Stali w chwilowej ciszy, gdy Hope przeniosła wzrok na parkiet. Dostrzegła tam swojego młodszego brata zmuszonego do tańca z nieznajomymi kobietami.

— Mój brat ukradł ci robotę. — orzekła, zmuszając Finnicka do spojrzenia na parkiet.

— Na to wygląda. — zgodził się z uśmiechem współczucia dla młodego Sparksa.

— Jak się z tym czujesz? — zapytała, zyskując zmieszane spojrzenie morskich tęczówek. — Z tym, że twoje lata świetności minęły.

— Na zewnątrz udaje twardego, aby moja twarz była dalej cudowna i nieskazitelna. — powiedział z udawaną wyższością. — Jednak w środku umieram z rozpaczy.

— Muszę cię sprowadzić na zmianie, kochanie. — powiedziała z powagą, zyskując uniesienie brwi przyjaciela. — Twoja twarz nie jest już cudowna i nieskazitelna.

Na jej słowa zrobił zranioną minę i teatralnie westchnął, kładąc dłoń na piersi dla lepszego efektu.

— Jak możesz? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. — mówił, teatralnie dramatyzuję.

HOPE DIES LAST | finnick odairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz