32 - czyli straszna propozycja

647 43 40
                                    

17:40, piątek, jedenasty października

Psycha siadała mi już od tłumaczenia w kółko tego samego Julianowi. O ile z ręką na sercu mogłem powiedzieć, że jest on naprawdę mądrą, inteligentną osobą z wyjątkowo dobrą pamięcią, którą z łatwością wykorzystywał nie tylko do swojej pasji, ale również do nauki, to jeśli chodzi o myślenie matematyczne, Julek był chyba największym debilem, jakiego kiedykolwiek poznałem. Liczby nie układały mu się w głowie, zależności wcale się ze sobą nie łączyły, a wszelkie wzory mieszały ze sobą nawzajem, tworząc wielką, liczbową breję w jego umyśle.
Ale on się starał.
I to było chyba najgorsze, bo nie było widać żadnych efektów.
Obserwowałem na ekranie komputera jego pochyloną nad zeszytem głowę. Mamrotał coś pod nosem.

- Tego się nie da zrobić - orzekł w końcu. Zacisnąłem zęby. Dało się zrobić ten przykład i nie było to wcale zbyt skomplikowane. Przynajmniej dla mnie. Odetchnąłem. - Nie rozumiem. Czemu tu są dwa ciągi? Co ja mam z nimi zrobić?

- Otwórz kartę wzorów, którą ci wydrukowałem - poleciłem mu. Julek zaczął przewalać papiery po swoim biurku. Pomagałem mu z matmą od dwóch tygodni, bo gdy z testu diagnostycznego dostał trzy punkty na trzydzieści, to całkiem się obsrał ze strachu. A Magda nie miała do niego siły. Nie dziwiłem się jej.

- Gdzieś ją chyba... och, mam jednak - zmienił zdanie, uśmiechając się do mnie. Zalał ja czymś. Chyba kawą.

- Poszukaj w niej wzorów na ciągi - poleciłem mu, trochę zjeżdżając obrotowym fotelu. Nagle z głośnika mojego komputera wydobył się straszny trzask, a Julian odwrócił się w oka mgnieniu przez ramię. Coś poruszyło się za jego plecami i dopiero po chwili zobaczyłem, że to Magda. Przywitała się z nim wesoło, po czym nachyliła się do ekranu. Fakt, że oni wpadali do siebie bez zapowiedzi sprawiał, że czułem się trochę zazdrosny.

- Gadasz z Natanem? - zdziwiła się. Burknąłem ciche "cześć", ale nie zareagowała. Chyba byłem dla niej tylko tłem.

- Robimy matmę - odparł, pokazując jej coś, czego nie mogłem dostrzec. Może zbiór zadań, może podręcznik, może środkowy palec. Nie, tego ostatniego na pewno nie.

- Z Natanem?

- A co cię tak dziwi? - prychnąłem, starając się zgromić ją spojrzeniem przez internet. Nie patrzyła na mnie. Chyba. Ja widziałem tylko jej tułów.

- Mogłeś poprosić mnie - zauważyła cicho. Julek wziął ją lekko za rękę.

- No pewnie, że mogłem. Po prostu masz teraz dużo na głowie, a Natek...

- Ja się lenię - wyręczyłem go, co było tylko w części prawdą. Uważam, że robiłem całkiem sporo, ale z pewnością mniej niż ona. Poza tym Julian powiedział mi, że nie rozumie, gdy Magda mu tłumaczy. Nie wiem czy ja byłem lepszym nauczycielem, czy może po prostu na niego nie krzyczałem.

- Okej - powiedziała niemrawo. Wysunęła dłoń spomiędzy jego palców. - To nie będę wam przeszkadzać...

- Nie przeszkadzasz - zapewnił ją Julek, zadzierając trochę głowę. On siedział, a ona stała. - Nigdy nie przeszkadzasz - oświadczył, choć ja miałem na ten temat trochę inne zdanie. Ale milczałem.

- Nie no, skoro sobie rozmawiacie...

- Jak ci się nudzi, to wyślę ci link do spotkania - westchnąłem. Nachyliła się, bym znów mógł zobaczyć jej twarz. Patrzyła na mnie podejrzliwie. Komputer zakłamywał trochę kolory, wyglądała w nim strasznie żółto.

- Serio?

- Nie, mówię tak tylko po to, żebyś już sobie poszła - prychnąłem. Zmieszała się trochę, Julek posłał mi za to dziwne spojrzenie. Już miał się odezwać, gdy go wyprzedziłem. - Tak, serio. Właśnie teraz to zrobię - dodałem niechętnie. Przesłałem jej go w wiadomości. - Już. A teraz, jak chcesz się dołączyć, to zrób to ze swojego domu, bo wkurza mnie, że widzę twarz Juliana oraz ciebie bez głowy.

Punkt zwrotnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz